ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 29.11 - Olsztyn
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

koncerty

20.07.2019

KISS, Glasgow, The SSE Hydro, 16.07.2019

KISS, Glasgow, The SSE Hydro, 16.07.2019 Gene Simmons plujący ogniem, Paul Stanley szybujący nad publicznością, podnoszone fragmenty sceny, lasery, pirotechnika oraz przede wszystkim moc od strony czysto muzycznej złożyły się na niesamowity pożegnalny wieczór legendarnych świrusów z Kiss.

Widocznie muzycy uznali, że jak pożegnać się to z przytupem, jak na całość to na całość. Decyble to jedno, a wrażenia wizulne – mogące swoją intensywnością wywołać u niejednego padaczkę światłoczułą – to drugie.  Obie części wypadły niemal świetnie i bez zarzutu.

Na setlistę złożyły się na dobrą sprawę same największe przeboje, gdyż czegóż innego możnaby oczekiwać od pożegnalnej trasy. Klasyki z takich krążków jak debiut, „Destroyer”, „Love Gun”, czy „Hotter Than Hell” to esencja kiss’owego grania wywołująca uśmiech na twarzy każdego fana. Na ich tle numery z lat 80-tych („Heaven’s On Fire”, „Lick It Up”, „Crazy Crazy Nights”) też nie wypadały najgorzej choć to już było nieco inne granie. Jedyne kiksy to „Say Yeah” z wybitnie chybionego albumu „Sonic Boom” oraz solowe popisy panów Singera i Thayera. Owszem, fajnie się patrzyło nie tyle na je same, co bardziej pirotechniczną i efekciarską otoczkę im towarzyszącą, która – między Bogiem, a prawdą – miała zapewne za zadanie przykryć mało wybitne umiejętności techniczne (Singer), bądź najzwyczajniejszy w świecie brak stylu (Thayer) muzyków. Jednak dla równowagi Singer za to fajnie zaśpiewał w „Black Diamond” (z powalającym jak zawsze finałem) i w „Beth” (choć tutaj smyczki z taśmy lekko drażniły).

Jednakże w przekroju całości nie rzutowało to na końcową ocenę występu, który był wyśmienity. „Love Gun”, „I Was Made For Lovin’ You”, “God Of Thunder”, “I Love It Loud”, czy nawet (jeden z moich faworytów) “Psycho Circus” zabrzmiały powalająco same w sobie. Były pałer, showmaństwo i przede wszystkim muzyka, która ściągnęła do The Hydro tłumy maniaków, wielu z nich z wymalowanymi twarzami (jak niżej podpisany zresztą). Co by nie mówić Kiss jest jednym z tych zespołów, które mają niezwykle specyficzną więź ze swoimi fanami co było wyraźnie widać i czuć podczas tego wtorkowego wieczoru.

„Farewell To Kings” – chciałby się rzec, gdyż trasa „End Of The Road” jest rzeczywiście pożegnaniem godnym królów. Kto planował, a ostatecznie przegapił krakowski koncert może sobie pluć w brodę, gdyż warto było. Już więcej nie wrócą...

Choć dwadzieście lat temu Panowie zarzekali się, że „Psycho Circus” będzie ich pożegnalnym krążkiem, a stało się inaczej...

 

Setlista: Detroit Rock City; Shout It Out Loud; Deuce; Say Yeah; I Love It Loud; Heaven’s On Fire; War Machine; Lick It Up; Calling Dr Love; 10000 Years; Cold Gin; God Of Thunder; Psycho Circus; Let Me Go Rock’n’Roll; Love Gun; I Was Made For Lovin’ You; Black Diamond.

Bisy: Beth; Crazy Crazy Nights; Rock And Roll All Nite.

 

Zdjęcia:

Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.