Zaintrygowali na tyle, że postanowiłem zobaczyć ich na żywo. Do tego, podczas dosyć wyjątkowego koncertu, bo ostatniego na trasie i w idealnie na to nadającym się miejscu, łódzkiej Wytwórni. Młodzi artyści – śpiewająca Justyna oraz grający na gitarze i obsługujący elektronikę Kuba – wspierani jeszcze przez ośmioro muzyków (sekcja dęta, smyki i z dużym czuciem radząca sobie za bębnami, świetna Wiktoria Jakubowska) zaprezentowali swoje najlepsze piosenki w orkiestrowych aranżach.
Zaczęli od Love, a zaraz potem był majestatyczny Odyseusz, nie zabrakło też Betonowego lasu, Mew, żywego Kocham być z tobą i absolutnego hitu, Nie gotujemy, zaśpiewanego wraz z Justyną przez całą salę i kończącego podstawowy set. Na bis poleciały cztery kompozycje, w tym piękny How Many Knives i cover Ach nie mnie jednej, Agnieszki Osieckiej, dzięki któremu cały ten pomysł się zrodził (przypomnę, że duet zagrał tę piosenkę z orkiestrą przy projekcie nOwosiecka). Warto dodać, że The Dumplings zagrali też dwie nowe rzeczy, Raj w głównym secie oraz Przykro mi, które znajdą się na anonsowanym na jesień (wspomniała o tym ze sceny wokalistka) nowym krążku duetu. W każdym razie album zapowiada się bardzo ciekawie.
Muzyka The Dumplings w tym orkiestrowym entourage’u wypadła doprawdy wybornie. Żywe instrumentarium dodało jej większej przestrzeni, naturalnej symfoniczności, organiczności, monumentalności i mroku. Wydaje się też, że te nieco wzniosłe aranżacje podkreśliły mocno ujmującą melodykę ich kompozycji. Całość fajnie dopełniała scenografia, z wielkim, świetlistym kołem zawieszonym z tyłu sceny i dominującymi kolorami świateł: niebieskim i czerwonym. Zresztą, wszyscy muzycy założyli niebieskie stroje, co też nadawało wszystkiemu przemyślanej spójności.
Odbiorowi koncertu sprzyjało, jak to zwykle w Wytwórni, selektywne brzmienie, co przy takim graniu jest niebagatelne. Justyna i Kuba może nie są scenicznymi lwami ale ich bojaźliwość chwilami ujmowała, a nawet bawiła. Licznie zgromadzona publiczność przyjęła ich w każdym razie bardzo gorąco. Bo dali fajny koncert i miło by było, gdyby kiedyś ten projekt trafił na srebrny dysk, czy to w formie oddzielnego wydawnictwa, czy może bonusu do zbliżającej się płyty…
Foto: Krystian Wróbel