Moje drugie podejście do tematu „Besides w częstochowskiej Galerii Teatr From Poland” wreszcie okazało się udane…
29 marca 2014 roku, czyli prawie dwa lata temu, muzycy Besides gościli dokładnie w tym samym miejscu poprzedzając występy Obscure Sphinx i Tides From Nebula. Niestety, nieszczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że nie dotarłem na ich występ. Tym razem wszystko się udało. Muzycy z małopolskich Brzeszcz pojawili się na scenie dokładnie o 20:30 i zagospodarowali na niej czas przez godzinę z kwadransem.
Besides to szczególna kapela na mapie polskiego post rocka. Nie byli jego prekursorami, ale jako pierwsi – wygrywając ósmą edycję Must Be The Music – dotarli z tą muzyką w miejsca, do których podobnym formacjom trudno byłoby kiedykolwiek dotrzeć. No i fajnie… Niestety, niełatwa muzyka, którą się panowie parają, wymaga od słuchacza cierpliwości i pełnego zaangażowania, a nie jednokrotnego zrywu na nośny May I Take You Home?. Konsekwencją tego „niestety” na początku poprzedniego zdania jest swoisty powrót zespołu do źródeł. Do niewielkich, ciasnych klubów, niekiedy w mało estetycznych rewirach, jak to miało choćby miejsce w Częstochowie. Z drugiej strony ta niszowa muzyka nigdy nie trafiała na stadiony, najlepiej prezentując się w niedużych salach.
Sam koncert brzeszczan przebiegał zgodnie z postrockową etykietą. Mała, zagracona i zadymiona scena i czterech muzyków, niezbyt ekspresyjnych, skupionych na swoich instrumentach i wydobywanych z nich dźwiękach. Do tego światła za ich plecami, zarysowujące sylwetki i niepozwalające precyzyjnie obserwować ich twarzy. Zagrali oczywiście materiał zdominowany kompozycjami z dwóch dotychczasowych krążków: debiutanckiego We Were So Wrong i ubiegłorocznego Everything Is… Rozpoznałem At Night, Calm, Endless, May I Take You Home?, Remained, czy Of Joy. Podczas występu nie miało to jednak większego znaczenia, bowiem ich koncerty, będące idealnym odzwierciedleniem hasła “minimum słów – maksimum muzyki”, są bardzo spójne, jednorodne, tworząc swego rodzaju misterium, któremu słuchacz musi się poddać. A dodatkow sprzyjał temu dźwięk. Może – jak przystało na niewielkich rozmiarów klub – zbyt głośny, niemniej w miarę selektywny…