Trasa koncertowa Miller | Możdżer | Namysłowski słusznie reklamowana było jak muzyczne wydarzenie jesieni. Zapowiedź wspólnych występów dwóch, wybitnych polskich instrumentalistów w towarzystwie giganta basu rozgrzewała fanów jazzu w całej Polsce, co poskutkowało wyprzedaniem 5 koncertów.
Na koncert w warszawskim Torwarze złożyły się tak naprawdę dwa, niezależne występy. W roli supportu prawie godzinny set zaprezentował Leszek Możdżer w towarzystwie swoich dwóch przyjaciół – Larsa Danielssona oraz Zohara Fresco. Panowie grają ze sobą od lat, co widać było na scenie. Pojedyncze spojrzenia, gesty wystarczały, aby zaprezentować niezwykłe zgranie i muzyczne zrozumienie artystów. Przekrojowy materiał domknięty został dwoma utworami (m.in. „Letters Never Sent” z Secretly & Confidentally) zagranymi w towarzystwie Zbigniewa Namysłowskiego.
Drugim akcentem tego wieczoru był występ Marcusa Millera. Artysta promuje obecnie recenzowany przez nas album Afrodeezia i na nim oparty został set. Było to moje już bodajże piąte spotkanie z Marcusem na żywo i na pewno jedno z lepszych, Muzycy towarzyszący gwiazdorowi na obecnej trasie cechująi się niezwykłym wyczuciem brzmienia i wyśmienitymi umiejętnościami instrumentalnymi. Sekcja dęta, co chwilę serwowała ciekawe solówki, a rytmicy pod kierownictwem legendarnego Mino Cinelu kreowali różnorodne tło (w tym m.in. solo na trójkącie). Ozdobą był bardzo „europejski” gitarzysta, który w ciekawy sposób łamał brzmienie dominujące – jazz i etno. Dobór utworów nie wyróżniał się względem tego, co Marcus prezentuje na obecnej trasie, ale naszym polskim akcentem był „Kujaviak Goes Funky” zagrany przez grupę zmontowaną z Możdżera, Namysłowskiego, Fresco, Millera i jego perkusisty. Akurat ten kawałek został przez trio zaprezentowany już podczas Solidarity Of Arts i szkoda, że nie pojawiło się więcej zaskakujący featuringów.
Koncert pod szyldem Miller | Możdżer | Namysłowski pozwolił na spędzenie wieczoru pełnego solidnej dawki jazzu, ale zdecydowanie zabrakło mi większej „części wspólnej”. Pamiętając jednak tak wiele świetnych momentów obydwu koncertów nie wypada narzekać, a raczej liczyć na to, że w Polsce będzie coraz więcej tak spektakularnych tras znanych artystów jazzowych.