Doskonały album Dust and Disquiet wydany we wrześniu tego roku tylko zaostrzył apetyt. Jestem przekonany, że to właśnie nowe brzmienia, oprócz starych szlagierów, spowodowały, że niewielka sala progresyjnego noise stage przyjemnie się zapełniła. Wraz z Caspianem po Europie podróżuje utalentowana wiolonczelistka Jo Quail, która zaprezentowała około trzydziestominutowy pokaz swoich umiejętności, złożony z masy efektów i tworzonych na bieżąco podkładów. Na moment na scenie pojawił się nawet perkusista Caspiana, czym zrewanżowała się Jo podczas jednego z utworów postrockowców.
Często powtarza się, że post-rock nie jest gatunkiem, w którym da się pokazać coś nowego. Być może faktycznie tak jest, ale nie wydaje mi się, żeby komukolwiek odbierało to przyjemność koncertowania, kiedy usłyszeć można świetne zespoły w wyborowej formie. Do tego twórczość Caspiana zawiera w sobie bardzo dużo melodii oraz dynamicznych momentów, które ułatwiają odbiór, zwłaszcza ten na żywo. Dodatkowo podczas tej trasy formacja z USA chwali się ciekawą oprawą świetlną i mimo raczej przeciętnych warunków noise stage, światła wypadły bardzo pozytywnie.
Sam zespół również prezentował się bardzo dobrze. Było widać, ze muzycy szczerze cieszą się, że mają możliwość zagrać przed polską publicznością i spotkać się ze swoimi muzycznymi przyjaciółmi np. z Tides From Nebula. Oprócz świetnych kompozycji z nowej płyty pokroju Darkfield i Echo and Abyss pojawiły się też po trzy kawałki z albumów Tertia i Waking Seasons, a także dwa numery z The Four Trees. Koncert zakończyło rewelacyjne wykonanie kompozycji Sycamore, w finale której każdy z muzyków zaopatrzył się we własny werbel, co wizualnie i dźwiękowo zrobiło ogromne wrażenie.
Niestety niezbyt dobrze wypadły kawałki, w których pojawiał się wokal. Zawsze cieszą mnie tego typu eksperymenty w przypadku zespołów instrumentalnych i o ile na płycie sprawdza się to wyśmienicie, to na żywo odniosłem wrażenie, że muzycy po prostu się nie słyszą. Wokal nie tylko chował się w natłoku dźwięków, ale po prostu bez wyraźnej przyczyny zanikał. W innych kompozycjach również pojawiały się momenty, w których konstrukcja zwyczajnie się rozjeżdżała i mimo szczerych chęci nie jestem w stanie uznać takiego wykonania za nową aranżację. Na szczęście nie wpłynęło to na ogólne, bardzo pozytywne wrażenie.
Caspian odwiedził Polskę przy okazji promocji płyty Dust and Disquiet. Płyta prezentuje się na tyle dobrze, że na podatnym na takie dźwięki naszym rodzimym podwórku, koncert wcale nie był potrzebny, żeby zachwycić fanów tej formacji. Szczęśliwie jednak taki się odbył i zdecydowanie przekonał mnie, że Caspianowi można zaufać, bo również na żywo potrafi oczarować intensywnością dźwięków. Nie wszystko wypadło idealnie, ale i w tym tkwi urok przyswajania muzyki na żywo.