ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 19.04 - Gdańsk
- 20.04 - Chorzów
- 26.04 - Ostrów Wielkopolski
- 27.04 - Wrocław
- 28.04 - Poznań
- 04.05 - Lublin
- 10.05 - Łódź
- 11.05 - Warszawa
- 17.05 - Gorzów
- 18.05 - Szczecin
- 19.05 - Bydgoszcz
- 20.04 - Bielsko Biała
- 21.04 - Radom
- 22.04 - Kielce
- 20.04 - Lipno
- 20.04 - Gomunice
- 25.04 - Bielsko-Biała
- 20.04 - Sosnowiec
- 24.04 - Warszawa
- 25.04 - Kraków
- 25.04 - Poznań
- 26.04 - Szczecin
- 27.04 - Koszalin
- 28.04 - Gdynia
- 10.05 - Piekary Śląskie
- 11.05 - Kraków
- 12.05 - Lublin
- 26.04 - GDAŃSK
- 07.05 - Chorzów
- 08.05 - Siemianowice Śląskie
- 09.05 - Siemianowice Śląskie
- 17.05 - Wrocław
- 25.05 - Łódź
- 25.05 - Zabrze
- 26.05 - Zabrze
- 13.07 - Katowice
- 14.07 - Katowice
- 17.07 - Warszawa
 

koncerty

26.07.2015

Soulfly, Warszawa, Proxima, 19.07.2015

Soulfly, Warszawa, Proxima, 19.07.2015 Tłum tętnił specyficznym pulsem pod dyktando lidera Soulfly. Kompozycja goniła kompozycję, a prawdziwie żywe emocje rozlewały się po całym klubie.
Często mówi się, że im człowiek jest starszy, tym pamięta więcej szczegółów z młodości. Wciąż mam z tym duży problem, ale w przestrzeni istnieją rzeczy, które na tyle silnie zapadły mi w pamięć, że nie mam najmniejszego problemu z ich przytoczeniem. Wśród nich znajduje się mnóstwo wspomnień związanych z muzyką. Jednym z nich jest wydana w 1998 roku płyta formacji Soulfly. Krążek trafił w moje posiadanie kilka lat później, ale z miejsca wywalczył sobie pozycję w kategorii płyt, do których uwielbiam wracać. Właśnie dlatego z wielką przyjemnością udałem się do Proximy, żeby (o zgrozo!) po raz pierwszy zobaczyć w akcji Maxa Cavalerę i spółkę.
 
Zwyczajowo zanim zacznę przytaczać walory danego wydarzenia, staram się zwrócić też uwagę na okoliczności, w których przyszło mi koncert przeżywać. Było piekielnie gorąco, opóźnienie zaczynało napawać przerażeniem ludzi zgromadzonych w klubie, a barierki ustawione w połowie długości sali, ze względu na wnoszenie sprzętu, spowodowały ścisk, zaduch i ogólną zgryzotę. Ostatecznie jednak stwierdzam, że to kompletnie nieważne, bo postawa muzyków Soulfly z powodzeniem wyeliminowała wszelkie niedogodności.
 
Jednak zanim gwiazda wieczoru zameldowała się na scenie, nadarzyła się nie lada okazja do posłuchania dwóch ciekawych supportów. Na początku pokaz swoich umiejętności dała formacja Minetaur. Na długo przed koncertem miałem okazję posłuchać ich materiału, zobaczyć teledysk i zapamiętać wyłącznie postać perkusistki i to nie ze względu na grę. Niespodziewanie okazało się, że ich twórczość jest naprawdę dobra. Urozmaicone, ciężkie granie z pomysłem, świetną pracą sekcji rytmicznej i bardzo przyjemną energią. Już wiem, że upomnę się o więcej. Podobne wrażenie odniosłem po występie NoNe. Solidny, intensywny zestaw mocnych dźwięków, który stanowił sytą przystawkę przed daniem głównym.
 
Ostatecznie dane mi było zobaczyć Soulfly w akcji i wiem, że warto było czekać. Grupa zaprezentowała zestaw najbardziej chwytliwych numerów w nad wyraz dynamicznej formie. Muzycy nie zwalniali tempa, serwując coraz to bardziej intensywne kawałki. Nie zabrakło utworów pokroju Tribe, No Hope = No Fear, Back to the Primitive, czy Roots Bloody Roots z repertuaru Sepultury. Pojawiła się też nowa kompozycja z nadciągającej wielkimi krokami płyty Archangel, która stanowi świetną zapowiedź świeżego materiału. Ponownie mogłem się przekonać, jak unikatową atmosferę potrafi wykreować Max Cavalera ze swoją trzódką. Z niesamowitą skutecznością łączą natłok prostych, mocnych dźwięków z charakterystycznymi melodiami i elementami ludowymi.
 
Tłum tętnił specyficznym pulsem pod dyktando lidera Soulfly. Kompozycja goniła kompozycję, a prawdziwie żywe emocje rozlewały się po całym klubie. Tego wieczoru oprócz burzowych chmur nad Warszawą przetoczyła się również muzyczna nawałnica, do której będę wracał pamięcią. Oprócz natłoku wrażeń, udało mi się z tego wydarzenia wyciągnąć jedną ważną lekcję. Kiedy Max Cavalera każe ci skakać, to po prostu nie wypada odmówić.
 

 

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.