Trzeci dzień Colours Of Ostrava przyciągnął najmłodszą publiczność. Było to zapewne efektem tego, że wieczorne koncerty należały do zdecydowanie prostszych w odbiorze, a na głównych scenach królowali artyści dobrze znani z list przebojów – Rudimental i Clean Bandit.
Pierwsza część popołudnia nie cieszyła się zbyt dużą frekwencją. Latynoska cumbia prezentowana przez Palenke Soultribe, czy spokojne dźwięki Owena Palleta przyciągnęły jedynie najtwardszych festiwalowiczów. Nie pomogła też pewnie zapowiadana burza, która jednak szczęśliwie ominęła teren festiwalu (trzeba jednak pochwalić organizatorów, którzy rozprzestrzenili informację o zagrożeniu i szybko zamknęli większe namioty). Zdecydowanie więcej osób pojawiło się na koncercie nowojorskiej grupy Augustines. Trio zaprezentowało porządną amerykańską muzykę pełną ekspresji i emocji. Ci, którzy preferują bardziej wyrafinowane granie w międzyczasie na scenę Agrofert przyciągnęła brazylijska Dillon, której koncert zbudował niezwykłą atmosferę pełną niepokoju i zadumy.
Pierwszym zespołem z serii „imprezowej” był Dub Inc, ale ja wybrałem w tym czasie koncert sympatycznych Kanadyjczyków z Nicolas Pelleriun et las Grands Huleurs na scenie Drive. Występ muzyków był bardzo przyjemnym doświadczeniem, a instrumentalne brzmienie kanadyjskiego folku porywało do tańca. Pod koniec występu namiot zaczął jednak pustoszeć, ponieważ wszyscy kierowali się na główną scenę, gdzie występować miał za chwilę zespół Rudiemental.
Kolektyw złożony z 4 DJów zaprosił na swoją trasę bardzo szeroki skład. Łącznie z nimi na scenie było 11 osób – trójka wokalistów, trzy osoby odpowiedzialne za dęciaki i perkusista. To, co zapowiadało się na świetną zabawę okazało się jednak kompletnym niewypałem. Umiejętności wokalne wszystkich śpiewających artystów okazały się bardzo mierne, a instrumentaliści nie dawali sobie rady z najprostszymi dźwiękami. Cały koncept na koncert był zupełnie nie trafiony – za dużo chaosu, skakania, krzyczenia, a za mało porządnego grania. W efekcie otrzymaliśmy tandetne, kolorowe show, w którym wartości muzyczne zeszły na drugi plan (pochwała należy się jedynie perkusiście, który ciągnął całe brzmienie).
Zawód występem Rudimental szybko jednak minął, gdy na scenę ArcelorMittal wkroczył DJ Danger ze swoim godzinnym setem pełnym ambitnych beatów i ciekawych połączeń rytmów. Francuz stworzył bardzo przestrzenne brzmienie, które zadowoliło zarówno tych, którzy chcieli się pobujać jak i osoby nastawione na słuchanie i szukanie smaczków.
Zwieńczeniem dnia był zdecydowanie najfajniejszy występ ze wszystkich dotychczasowych, które miały miejsce na Colours Of Ostrava 2015. Co nie wypaliło u Rudimental zwróciło się z nawiązką podczas koncertu Clean Bandit. Brytyjczycy wystąpili w sześcioosobowym składzie – trzy wokalistki (z których jedna sięgała czasem po wiolonczelę), perkusista, skrzypek oraz DJka grająca też klawiszach. Autorzy hitu „Rather Be” przez prawie godzinę rozbujali całą publiczność swoją mieszanką dance, klasyki i popu. Genialny wokal wszystkich piosenkarek zachwycał, a do tego nie zabrakło doskonałego budowania klimatu i umiejętnego kierowania tłumem i tempem koncertu. Świetna zabawa na dobrym poziomie muzycznym.