Drugi dzień festiwalu rozpoczął na dużej scenie elektro-gotycki zespół Digital Angel. Garstka publiczności jednak zgotowała zespołowi gorące przyjęcie, w końcu zespół nawiązuje do klasyki gatunku umiejętnie dodając szczyptę elektroniki.
Drugi zespół o groźnie brzmiącej nazwie Już Nie Żyjesz wprowadził nas w czas zimnej fali a wokalista stanowił połączenie wijącego się wokół mikrofonu Iana Curtisa ze skaczącym po scenie Sidem Viciousem.
Następnym składem na dużej scenie był zespół folkowo metalowy Percival Schuttenbach. Jestem pełen podziwu dla nich - grali ze słońcem twarzą w twarz ale jeszcze dolali oliwy do publiczności smażonej na patelni zamkowego dziedzińca. Oczywiście nie mogło zabraknąć sztandarowego ich utworu o kierunku na Wieliczkę, chóralnie odśpiewanego przez publiczność. Była jeszcze jedna niespodzianka, zapowiedziana pytaniem czy jesteśmy gotowi na disco (i czy jesteśmy gotowi na polo). Takiego energetycznego wykonania coveru Braci Figo Fagot jeszcze nie słyszałem.
Następny zespół był niczym tabletka na uspokojenie - brytyjski Antimatter swoimi pejzażami muzycznymi ukoił nas po szaleństwie pogańskiego folku.
Ale niedługo później wróciły pogańskie obrzędy a duch Tomasza Beksińskiego krążył nad sceną. Inkubus Sukkubus dał rewelacyjny występ, pląsająca Candia i jej piękny głos zapewniły mnóstwo wrażeń.
Przedostatni zespół postanowił użyć do oświetlenia sceny bardzo gotyckiego czarnego światła dzięki czemu uchwycić zespół na zdjęciach było nie lada wyzwaniem. Muzycznie zespół nie, miał się czego wstydzić, zresztą nie pierwszy raz ich widziałem i wiedziałem czego się spodziewać. Artaud Seth czerpie z najlepszych miłosiernych wzorców a jednocześnie utrzymuje jakość swojego głosu na wysokim poziomie.
Zwieńczeniem wieczoru był występ austrackiego L'Âme Immortelle. Jak dla mnie nie tak energetyzujący jak Candia i spółka ale także świetnie brzmiący. Dali bardzo dobry występ, wokalistka Sonja Kraushofer świetnie potrafi przekazać emocje za pomocą wokalu i świetnie uzupełniała się z Thomasem Rainerem.
Jeszcze tylko bis i dzień festiwalowy dobiegł końca. Rozeszliśmy się do klubów, gdzie zabawa trwała do białego rana a nawet południa.