Tegoroczna edycja Colours Of Ostrava od ogłoszenia pierwszych gwiazd zapowiadała się niezwykle ciekawie, a pierwszy dzień udowodnił, że warto było czekać.
Czwartkowe koncerty na głównych scenach otwierała jedna z największych gwiazd festiwalu – Björk, ale zanim mogliśmy podziwiać islandzką królową muzyki alternatywnej, udało mi się spędzić kilka chwil krążąc po terenie festiwalu i podglądając wydarzenia w innych miejscach terenu Dolnych Vitkovic. Festiwalowa przestrzeń nieustannie robi na mnie ogromne wrażenie – ogromne hale pofabryczne, rury, dymy. Wszystko to składa się na niezwykłą atmosferę towarzyszącą Colours Of Ostrava. Warto podkreślić, że od mojej ostatniej wizyty na festiwalu dwa lata temu, pojawiły się tu nowe możliwości – zajrzeć można do świata techniki, wjechać na wieżę Blot Tower – konstrukcję dawnego pieca etc. Wszystko to jeszcze przede mną. Jednocześnie rewitalizacja terenu postępuje i kolejne upadające hale są wyremontowane, dzięki czemu mamy jeszcze więcej miejsc, w których można spędzić czas.
Pierwszym koncertem, który obejrzałem był występ brytyjskiego duetu – Heymoonshaker. Beatboxer i grający surowego bluesa gitarzysta mieli swój efekt „wow” w postaci niezwykle intrygującego brzmienia, ale po kilku utworach zaczęło wiać nudną. Postanowiłem spędzić kilka chwil z muzyką holenderskiego kolektywu Bazzookas (dziewięć osób na scenie!) grając mieszankę ska, rock’n’rolla i reagge. Nie zabrakło dobrej zabawy, mocnych dźwięków i solidnej porcji solówek.
Wszystko było jednak tylko przystawką do głównego dania, którym tego dnia niewątpliwie była Björk*. Artystka pojawiła się na scenie o 20:00 w towarzystwie dwóch DJów – producentów i małej orkiestry opartej na smyczkach. Wszyscy ubrani byli na biało, a wokalistka dodatkowo miała na głowie specjalną „koronę”, której prototyp możemy zobaczyć na okładce promowanego albumu „Vulnicura”. Półtoragodzinny występ był niezwykle emocjonalny doznaniem, na które złożyły się nie tylko świetne dźwięki wsparte doskonałym nagłośnieniem, ale też niepokojące animacje, ruchy sceniczne Bjork oraz dodatkowe światła i fajerwerki. Profesjonalne i dopracowane w każdym szczególe show w najlepszym wydaniu.
Po artystce na drugiej z głównych scen wystąpił polski zespół Bokka, ale ja wybrałem scenę Drive i Coco & The Butterfields, którzy zaprezentowali mieszankę country, drive i bluesa wspierając się beatboxerem zastępującym perkusję. O ile muzycznie nie było to nic specjalnie odkrywczego, o tyle samo show porwało cały namiot do chóralnych śpiewów, tańców i wygibasów. Publiczność pokochała Coco i jej kolektyw, co było widać po tym, że zespół w ciągu kilku minut wyprzedał wszystkie przywiezione ze sobą płyty. Po to powstała scena Drive – dobra zabawa i przełamane konwencje oraz wspaniała energia między sceną a publiką.
Wieczór zakończyły koncerty elektroniczne. Najpierw na scenie ArcelorMittal wystąpiła legenda drum’n’bnassu Roni Size & Reprazent z bardzo dobrym setem wypełniony solidną porcją dźwięków granych live (perkusja, bas, trzy syntezatory i dwójka wokalistów)! Muzycy pojawią się na płockim Audioriver za tydzień – warto! Pierwszy dzień festiwalu zamknął londyński producent muzyczny Caribou ze swoim mini zespołem prezentując bardzo przyjemną ambientową muzykę, która pokazała jak doskonałym nagłośnieniem dysponuje Colours Of Ostrava.
Pierwszy dzień udowodnił, że jest to chyba najlepszy festiwal w tej części Europy (silnie konkurując z Openerem). Pomijając bardzo dobry i odważny dobór gwiazd (od prostej muzyki do zabawy po trudną w odbiorze alternatywę) jest to festiwal doskonale zorganizowany. Nie ma kolejek (mimo tłumów), każdy znajdzie coś dla siebie w strefie gastronomicznej, czy w sklepach. Festiwal jest przyjazny fanom z wyjątkowymi potrzebami, jak rodziny z dziećmi czy osoby niepełnosprawne, co prawdziwie łączy i nie wyklucza tych grup z uczestnictwa. W tym roku otwarto nawet specjalną strefę Family Zone, w której dzieci mogą poskakać na dmuchańcach, pograć w gry zespołowe, pomalować buzie. Dla zmęczonych muzyka festiwal oferuje występy akrobatyczne, kino, przedstawienia teatralne, koła dyskusyjne. Każda z 5 głównych scen jest wyposażona w telebimy ukazujące występy rejestrowane przez co najmniej dwie kamery. Fani muzyki muszą być naprawdę wybredni, żeby na jednej z kilkunastu (!) scen nie znaleźć dźwięków, które trafią w ich gusta. Nie ma czasu na nudę!
*Zdjęcia Bjork wykonane przez oficjalnego fotografa festiwalowego.