Ciekawa sprawa. W czasach kiedy gatunek power/heavy metal był w Europie naprawdę popularny (przełom wieków), jego czołowy przedstawiciel Blind Guardian omijał nasz kraj szerokim łukiem. Mówiło się, że mamy najlepszych i najwierniejszych fanów, tymczasem pierwszy koncert odbył się dopiero w 2009 roku. Od tego czasu Niemcy odwiedzają nas regularnie co 1-2 lata i każdy koncert jest lepszy.
Tym razem oprócz promocji nowej płyty (niestety bardzo przeciętnej, jak wszystkie ich od ponad 10 lat), BG nagrywali materiał który trafi niedługo na płytę LIVE (najpewniej zostanie stworzony mix z całej trasy, mam nadzieję, że na albumie pojawi się jakiś utwór z Polski). Frekwencja była bardzo dobra, Progresja pękała w szwach. Kilka faktów:
1) Bardzo długi koncert - ponad dwie godziny z hakiem jak na ten zespół to dużo. Otrzymaliśmy jeden utwór gratisowo w stosunku do planowanej setlisty (miało nie być "Valhalla"). Pod koniec nawet ja poczułem się zmęczony i "spełniony", choć pewnie wcześniej w ciemno brałbym koncert 5-godzinny (gdyby ktoś proponował). Żaden z fanów nie mógł wyjść zawiedziony.
2) Bardzo dobra forma wokalna Hansiego - nie dość że radził sobie lepiej ze standardowymi liniami niż ostatnim razem jak go słyszałem, to ponadprogramowo "wyciągał" (albo przynajmniej próbował) wszystkie te partie, które od kilku lat po prostu zamieniał na melorecytacje lub wykonywał kilkatonacji niżej, ułatwiając sobie sprawę. Tym razem żadnego pójścia na łatwiznę, starał się śpiewać wszystko jak na płytach studyjnych. Czy było to spowodowane tym, że nagrywaliśmy album live? Byc może.
3) Znowu mam pecha co do tracklisty - na tej trasie grali (wreszcie!) wszystkie moje ulubione utwory - Journey Through The Dark, Traveller in Time, Welcome to Dying czy Bright Eyes. Niestety, podczas koncertu w Polsce nie zagrali żadnego z nich. Osobiście byłem więc nieco zawiedziony tym faktem, ale otrzymałem w zamian np. dawno nie grane Blood Tears czy The Last Candle.
4) Na koniec najważniejsze - wspaniała polska publika. Nie dość że głośna i śpiewająca każdy tekst to jeszcze kreatywna - kilkukrotne mosh-pity ("Circle of Death", spotykane raczej na koncertach Cannibal Corpse niż Blind Guardian), crowd-surfing, siadanie przy balladzie "Bard's Song"... to wszystko stworzyło wyjątkowy i niepowtarzalny klimat, który udzielił się zespołowi i na pewno zostanie w ich pamięci.
Highlights:
- Wykonanie ballad: czy to Lord of The Rings czy Bard's Song, obie zostały chóralnie odśpiewane przez tłum.
- Majesty i Valhalla, czyli dwa klasyki pochodzące z płyt jeszcze z lat 80'. Musiały się pojwić, publika się ich domagała.
- And Then There Was Silence - monumentalny kolos z plyty "A Night At The Opera", skrócony na potrzeby występu, wypadł świetnie
- Blood Tears - małe zaskoczenie, wykonanie wyborne, pokazujące że płyta "Nightfall in Middle-Earth" to nie tylko Mirror Mirror czy Into The Storm.
Czekam z niecierpliwością na kolejne koncerty w naszym kraju.