ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

wywiady

04.12.2012

Zima od dawna jest w naszych duszach parafrazując tytuł naszego utworu.

Zima od dawna jest w naszych duszach parafrazując tytuł naszego utworu. Wywiad z zespołem Love De Vice z okazji ukazania się długo oczekiwanego koncertu DVD 11.11.11

 

Przedwczesna zima zaskoczyła Was? :) Minęły już 2 lata od ukazania się Waszego drugiego albumu Love de Vice. Jak oceniacie to wydawnictwo z perspektywy czasu?

Zima od dawna jest w naszych duszach parafrazując tytuł naszego utworu. A na poważnie trudno oceniać własną twórczość. Jesteśmy bowiem bardzo emocjonalnie związani z naszymi płytami. One na dany moment uchwytują nasze rozumienie muzyki i obrazują nasze rozumienie. To trochę jak z dzieciami, rodzice nie mówią o nich źle.  Zawsze z dalszej perspektywy można powiedzieć, że coś można było zrobić lepiej, zagrać inaczej, wybrać inne utwory na płytę inaczej je zmiksować. Na Numaterial są przynajmniej 2 kompozycje, z których jesteśmy szczególnie dumni. To jest With You Now oraz Letter in A Minor.  Szczególnie ten drugi utwór uważamy, za całkiem spore artystyczne osiągnięcie.

Jeszcze niedawno zespół Love De Vice był projektem zupełnie nieznanym szerszej publiczności. Teraz wszystko wydaje się rozwijać w niezwykłym tempie, czego najlepszym dowodem jest Wasze DVD. Czy czujecie ten postęp?

Wiesz my zaczynaliśmy jako zespół gdzie kilku kumpli spotykało się raz w tygodniu w sali prób aby sobie pobrzdąkać wypić piwo i przypomnieć czasy licealne gdy każdy naiwnie marzył o zostaniu gwiazdą rocka. Gdyby ktoś w 2008 r. przewidział naszą przeszłość powiedziałbym, że jest skończonym mitomanem. Więc niewątpliwie wiele rzeczy, które się wydarzyły, było dla nas niezwykłym zaskoczeniem. Z drugiej strony powiedzenie, że nasza kariera rozwija się w niezwykłym tempie jest trochę na wyrost. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy zespołem tzw. niszowym. Bardzo nas cieszy, że jesteśmy w tej niszy rozpoznawalni i może nawet trochę cenieni przez fanów szeroko rozumianego rocka progresywanego. Mamy mały, ale bardzo wierny i zagorzały fan-club, który pójdzie za nami w ogień. Ale spokojnie chodzimy po ulicach i nikt nas nie zaczepia. Normalnie żyjemy, pracujemy wychowujemy dzieci. Jeżeli czujemy jakąś presję to taką, że powinniśmy iść do przodu bo los dał nam możliwości, o których pewnie parę lar temu nikt z nas nawet nie marzył.  Tak więc głupio byłoby to ot tak zaprzepaścić. To ma swoje złe i dobre strony. Nie możemy już na tym etapie wszystkiego robić na wariackich papierach. Jesteśmy postrzegani jako zespół i z tego wynikają już pewne zobowiązania.

Czy granie z myślą, że materiał znajdzie się na DVD różni się w jakiś sposób?

Różni się o tyle, że gra się pod pewną presją. Ma się świadomość, jednej szansy i pewnej nieuchronności tego jak i co się zagra. To wydarzenie wymagało od nas znacznie większego skupienia, czy precyzji wykonania niż na standardowym koncercie, gdzie czasami emocje biorą górę nad wyrachowaniem. Z drugiej strony chcieliśmy aby ten koncert miał taki trochę staroświecki charakter. Zostawiliśmy sobie dość duży margines na partie solowe aby choć trochę nawiązać klimatem do czasów, gdy wyznacznikiem długości kompozycji nie była ramówka radiostacji.  Wiesz my też nie koncertujemy często tak więc każdy koncert jest dla nas szczególnym przeżyciem.

Co się dzieje z materiałem po zarejestrowaniu?

Proces produkcyjny jest bardzo złożony i wieloetapowy.  W naszym przypadku my dostaliśmy od wydawcy ścieżki audio aby przygotować miksy 2.0 na bazie których następnie był przygotowywany miks wielokanałowy. Konsultowaliśmy też montaż obrazu i w zasadzie byliśmy bardzo głęboko zaangażowani w cały proces produkcyjny. Oczywiście wszystko to trwało trochę dłużej niż pierwotnie zakładano ale było tak, że działaliśmy na odległość wydawca Metal Mind był w Katowicach my w Warszawie a studiu montażowe w Krakowie tak więc było to pewne wyzwanie również logistyczne.  Większość kontaktów było elektronicznych. Serwery FTP, maile- taka proza życia mająca niewiele wspólnego z muzycznymi uniesieniami.

Czy opóźniona premiera była spowodowana chęcią oddania po prostu dobrego produktu na półki, czy było to bardziej niezależne od Was?

Opóźniona premiera wynikała po części z kwestii produkcyjnych i dbałości o efekt. Dostosowania naszych miksów audio do wymagań technologicznych niezbędnego dla przygotowania miksu wielokanałowego.  Z drugiej strony to to jest długi proces. Na który składa się wiele etapów nie tylko przygotowania materiału do tłoczenia ale również przygotowania projektu graficznego całego wydawnictwa.  Było to dla nas zupełnie nowe doświadczenie.

Zawsze dbaliście o oprawę graficzną Waszych albumów. Czy mieliście także dużo do powiedzenia w tej sprawie w przypadku „Silesian Night”?

Tak.  Wprawdzie za stronę wizualną odpowiadał bezpośrednio Metal Mind, ale przygotowali 3 propozycje okładki do wyboru i to my podejmowaliśmy w zasadzie ostateczną decyzję.  Byliśmy na bieżącą konsultowani we wszystkich aspektach projektu graficznego. Byliśmy nawet pozytywnie zaskoczeni swobodą jaką w tym zakresie dostaliśmy, bo nie przypominam sobie sytuacji aby jakakolwiek nasza uwaga nie została uwzględniona.  Ostateczny efekt wizualny zarówno okładki jak i samego koncertu jest udany.

Miło było zobaczyć na DVD Tomasza ‘Ragaboya’ Osieckiego, który zagrał gościnnie na Numaterial. Czyżby został u Was na dłużej?

Tak z Tomkiem jesteśmy związani stałą współpracą zarówno studyjną jak i koncertową, o ile nie ma zbiegu terminów. Na pewno będziemy chcieli z nim kontynuować współpracę. Tomek też jest tym głęboko zainteresowany. Dla nas jest ważne, żebyśmy współpracowali z osobami z którymi dobrze rozumiemy się również na gruncie osobistym. Nie można w przypadku DVD zapomnieć też o naszym drugim gościu- wiolonczeliście- Mateuszu Szmyt, który na co dzień występuje w Warszawskiej Filharmonii. Z jego osobą wiąże się też ciekawa historia w jaki sposób doszło do nawiązania współpracy. Otóż Mateusz będąc kiedyś przypadkiem w Empiku gdzie akurat promowaliśmy płytę Numaterial dostał singiel with you now. I ta piosenka podobno kojąco wpływała na jego kilkumiesięcznego syna o czym Mateusz nie omieszkał poinformować Ozziego za pośrednictwem facebooka, że jeżeli byśmy potrzebowali kiedykolwiek wiolonczelisty do zespołu to on jest chętny. Podłączył do tego link do swojego występu z Jonem Lordem w Warszawie. Jeżeli zdajesz sobie sprawę z tego kim dla nas był Jon Lord to nietrudno sobie wyobrazić nasze zdumienie.  Gdy okazało się, że ze względu na kolizję terminów na DVD nie może z nami wystąpić Michał Jelonek postanowiliśmy w ostatniej chwili zgłosić się do Mateusza. No i on przez kilka wieczorów opanował nie tylko partie Michała, ale również opracował nowe premierowe kompozycje. Byliśmy oczarowani jego zaangażowaniem bo po wieczornych koncertach w filharmonii przychodził do nas na próby, aby zagrać z kilkoma szarpidrutami. Co by nie powiedzieć czasami klasyczne wykształcenie muzyczne się przydaje.

Na facebooku poruszaliście problemy wymowy słowa „silesian”. Czy fani nie mają czasem problemów z wymową „Love de Vice”? :)

Dziennikarze, z którymi rozmawiamy wymawiają często słowo Silesian w sposób charakterystyczny dla języka angielskiego.   My posługujemy się wymową łacińską tego słowa „silezjan”. Zresztą sam tytuł Silesian Night, jest oczywistym nawiązaniem do płyty Scandinavian Night grupy Deep Purple.  Co do wymowy Love De Vice, to nie ma z tym, aż tak dużych problemów jak z pisownią nazwy. Spróbuj pójść do jakiegokolwiek sklepu z płytami i poprosić o płytę Love De Vice. Na 90 % otrzymasz odpowiedź, że takiego zespołu nie ma w katalogu. I nie otrzymasz innej odpowiedzi dopóki trzykrotnie nie przeliterujesz powoli nazwy zespołu. Liczba błędów jaką można popełnić przy pisowni Love De Vice jest wprost nieograniczona. 

Aktualnie nie koncertujecie? Kiedy będziemy mieli okazję znów zobaczyć Was na żywo?

Tak, nie koncertowaliśmy w tym roku. Złożyło się na to kilka rzeczy. Z jednej strony byliśmy mocno zaangażowani w wydanie DVD. Z drugiej strony pojawiły się pewne utrudnienia natury osobistej jak nowe potomstwo czy zmiany pracy itp. Z trzeciej strony pracujemy wciąż nad nowymi kompozycjami i jakoś w tym wszystkim nie mieliśmy głowy do koncertów. My na co dzień prowadzimy normalne, zawodowe życie, tak więc muzykowanie staje się już niemalże drugim etatem. Połączyć to wszystko i zgrać możliwości czasowe poszczególnych członków tego zespołu nie jest łatwe.

Trzeci album? Jakieś plany?

Jak pewnie zauważyłeś na Silesian Night 2/3 materiału to premierowe kompozycje. Gdy opadł koncertowy kurz zaczęliśmy się zastanawiać nad tym co zrobiliśmy. Doszliśmy do wniosku, że wydanie po DVD płyty studyjnej w większości z tym samym materiałem mija się z celem. W tym rocznym okresie, który minął już od nagrania DVD powstało sporo nowego materiału. Głownie ze strony Ozziego. 

Tak więc powoli skłaniamy się do pomysłu, aby premierowy materiał z DVD podzielić na dwie płyty i uzupełnić nowymi kompozycjami. Zobaczymy co z tego wyjdzie na pewno chcielibyśmy, aby w 2013 r. świat ujrzał nową studyjną płytę Love De Vice.

Słówko dla czytelników ArtRocka…

Serdecznie Wam dziękujemy za wszelkie wyrazy uznania i zainteresowanie muzyką. To dużo dla nas znaczy. No i na koniec zachęcamy do zapoznania się z naszym materiałem.

Dziękujemy i pozdrawiamy

Redakcja ArtRock.pl

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.