ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 24.11 - Warszawa
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Gdynia
- 29.11 - Olsztyn
- 24.11 - Wrocław
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 24.11 - Katowice
- 24.11 - Piekary Śląskie
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Białystok
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

wywiady

02.11.2003

Miłość i tęsknota

Daniel Gildenloew - Pain Of Salvation.

Od pewnego czasu Skandynawia nie przestaje Nas zadziwiać ciekawą muzyką rockową, jak i wielce interesującymi zespołami z tamtych stron. Zdominowani twórczością wykonawców kreowanych przez wielkie koncerny płytowe, dziwimy się kiedy do rąk naszych trafia muzyka podpisana nazwą zespołu, którego popularność doceniona jest jedynie w wąskich kręgach fanów zainteresowanych określonym gatunkiem muzycznym. Tymczasem okazuje się, że jakość muzyczna ich dzieł powinna zapewnić im o wiele większy zasięg sławy. Tak jest w przypadku szwedzkiego zespołu Pain Of Salvation, który wydał niedawno swój czwarty album - "Remedy Lane".


13 świetnych kompozycji kryje w sobie wiele niespodzianek, stanowiących o charakterystycznym brzmieniu i magii zespołu. Rozszyfrowania owych tajemnic miałyśmy nadzieję doczekać się w rozmowie z wokalistą a zarazem gitarzystą grupy Pain Of Salvation, kiedy 19 lutego 2002 roku, razem z Ewą czekałyśmy na połączenie telefoniczne ze Szwecją. Podekscytowane oczekiwaniem, wkrótce usłyszałyśmy w słuchawkach bardzo miły głos - po drugiej stronie był tylko dla Nas - Daniel Gildenloew!

PiK - Witaj Daniel...! Nadszedł czas, by poznać wreszcie kogoś związanego z fenomenem rockowym o nazwie Pain Of Salvation... Z radia PiK w Bydgoszczy witają Ciebie Ania i Ewa...! Czy jesteś gotowy odpowiedzieć na kilka pytań?.

Daniel - Tak, jestem gotowy.

PiK - Cieszę się bardzo, że rozmawiamy w momencie, gdy Wasz nowy album "Remedy Lane" zdobywa serca odbiorców muzyki rockowej w najlepszym wydaniu... Czy jesteś zadowolony z Waszej nowej płyty...?!

Daniel - Tak. Zawsze podczas sesji nagraniowej dręczy nas pewnego rodzaju niepokój - czy na pewno idziemy w dobrym kierunku. Ale teraz, z perspektywy czasu widzimy, że osiągnęliśmy poziom, o który nam chodziło, mogę więc powiedzieć, że to nasz najlepszy album jak do tej pory... Takie zdanie ma zresztą cały zespół.

PiK - Świetnie! W okresie promocji albumu "The Perfect Element, Part 1." pojawiły się pogłoski o Waszej wizycie w Polsce. Mieliście ponoć odbyć wspólną trasę z grupą ARENA... Dlaczego do tego nie doszło...?!

Daniel - Nie wiem dlaczego nie doszło do występu z Areną... Zawsze chcieliśmy odwiedzić południową i wschodnią Europę, bo zazwyczaj kiedy jedziesz w trasę po Europie, odwiedzasz Niemcy, Francję, Holandię, Belgię, Luksemburg, Szwajcarię... Trudno nam było trafić do Polski, a bardzo chcielibyśmy... Może w tym roku...?

PiK - "Remedy Lane" to ponoć kontynuacja tematu dotyczącego skomplikowanych relacji między dwiema osobami... Czy możesz krótko streścić fabułę nowej płyty PAIN OF SALVATION...?!

Daniel - "Perfect Element" (???) czy "Remedy Lane"?

PiK -mmm

Daniel - "The Perfect Element" jest historią, która miała doczekać się kontynuacji, lecz nie jest nią "Remedy Lane". Oba wątki mają ze sobą wiele wspólnego, dotyczą zerwania pewnej więzi. Mówią o tym jak można zatracić się w innej osobie, jak to jest próbować odzyskać siłę po takiej stracie. "Remedy Lane" opowiada o moich osobistych przeżyciach z ubiegłego lata, jest to więc najbardziej osobisty, intymny album, jaki udało mi się stworzyć. Jest jak pamiętnik.

PiK - Trzeba przyznać, że Szwecja a właściwie cała Skandynawia jest bogata w interesujące zespoły rockowe. Jak jesteście odbierani na własnym terenie...?!

Daniel - Szwecja jest trudnym krajem, jeśli chodzi o muzykę, bardzo poddającym się modzie. Trudno stwierdzić, jacy są nasi fani czy gdzie są... Nasz nowy album wzbudza oczywiście duże zainteresowanie, ale myślę, że Szwecja nie jest najlepszym krajem pod względem odbioru naszej muzyki.

PiK - Dużo muzyki komercyjnej...?

Daniel - Taaak, bardzo dużo. Gdybyśmy grali pop, bylibyśmy bardzo znani, ale zajmując się rockiem progresywnym, metalem, czy inną, bardziej złożoną muzyką, nie mamy szans na duży sukces.

PiK - Czy nie uważasz, że skojarzenie stylistyk metalowych, z elementami rocka progresywnego, nadało tej kombinacji niesamowicie uniwersalny i swobodny w interpretacji wymiar...?!

Daniel - Tak, sądzę, że nasza muzyka byłaby w stanie dotrzeć do szerszej publiczności, widzimy przecież na koncertach, że różni ludzie zachwycają się naszą twórczością, przy czym niekoniecznie są to fani metalu czy rocka progresywnego, lecz również fani na przykład popu czy innych stylów. Mówią, że ogólnie nie są zainteresowani tego typu muzyką, jaką gramy, ale jesteśmy zdecydowanie najlepszym zespołem grającym te rzeczy. To znak, że możemy docierać do różnych odbiorców, prawdopodobnie dzięki emocjom przekazywanym w naszej muzyce.

PiK - Nie dziwię się... - Ostatnimi laty świat wzbogacił się znacznie w zspoły prezentujące dość podobne odniesienia muzyczne... Jednakże potraficie wyróżnić się w tłumie... Na czym polega tajemnica sukcesu grupy PAIN OF SALVATION...?!

Daniel - Myślę, że tym co pozwala nam zachować oryginalność są nasze zainteresowania muzyczne- każdego z osobna i całej grupy. Nie zamykamy się w brzmieniach rocka progresywnego. Ja na przykład słucham naprawdę wielu gatunków muzyki... właściwie łatwiej mi jest zakochać się w piosence, uwielbiać dany utwór, niż artystę czy zespół. Jestem otwarty.

PiK - Czy zauważasz pewien postęp na Waszej drodze twórczej... Co Twoim zdaniem wyróżnia "Remedy Lane" spośród reszty Waszych płyt...?!

Daniel - Myślę, że, począwszy od spojrzenia na pierwszy album, w naszej muzyce wyraźnie widać pewną ścieżkę postępu, który jest w pewien sposób naturalny dla Pain Of Salvation. Każdy z naszych albumów jest obrazem tego, jakim byliśmy zespołem w danym momencie kariery. Dlatego jestem zadowolony z "Remedy Lane" - bo pokazuje nas takimi jakimi obecnie jesteśmy. Jeśli chodzi o szczegóły... trudno powiedzieć, choć na pewno z czasem porównywanie płyt staje się łatwiejsze... niż zaraz po stworzeniu ostatniej, kiedy tak bardzo byłem w nią zaangażowany... Na pewno pojawia się tam więcej folku, skandynawskiego smutku oraz innych zagadnień zaczerpniętych z muzycznych źródeł...

PiK - A jakie dźwięki odrzuciliście?

Daniel - W kompozycjach z pierwszego albumu było dużo funku, który powrócił na "Remedy Lane", ale przede wszystkim dążyłem do doskonałego połączenia wyszukanych technik z ogólną strukturą muzyki, ukryć je w niej. Więc kiedy pojawiają się skomplikowane motywy, na "Remedy Lane" nie są one tak oczywiste, tak widoczne jak na poprzednich albumach. Musisz się bardzo skoncentrować, by wyłapać szczegóły, wyobrazić sobie proces tworzenia całego utworu. Jeśli nie interesuje Cię strona techniczna naszej pracy, możesz nadal delektować się nastrojem muzyki, natomiast jeśli zwracasz uwagę na technikę, zauważysz wiele ciekawych detali.

PiK - Wyruszacie w trasę z grupą DREAM THEATER, będziecie zatem świadkami promocji także ich nowego albumu... Czy muzyka DREAM THEATER miała jakikolwiek wpływ na waszą twórczość...?!

Daniel - Powiedziałbym, że album "Images And Words" jakoś na mnie podziałał, kiedy byłem nastolatkiem, a on się ukazał. Pamiętam, że moi koledzy... a właściwie pewien gitarzysta, czytał recenzję, w której było napisane , że ta płyta jest kombinacją Queensryche i innych grup, co wydało mi się interesujące. Kupiliśmy płytę i usiedliśmy wszyscy razem w jednym pokoju, żeby jej pierwszy raz posłuchać- to była nowa, świeża muzyka... Ten moment wpłynął na mnie chyba najbardziej spośród wszystkich wydarzeń muzycznych, które jakoś zaznaczyły się w moim życiu. Ale nie powiedziałbym, że Dream Theater ogromnie mnie ukształtował, bo tak naprawdę był to tylko ten jeden album... Później raczej ich nie słuchałem.

PiK - Czy możesz zdradzić nam przebieg Waszego tourne...?! Kiedy możemy spodziewać się Was w Polsce...?!

Daniel - Chciałbym, żebyśmy wystąpili jako główna atrakcja... (nie support), byśmy mogli grać dwie godziny. Jeśli chodzi o support, trzeba zdecydować się za naprawdę dobrą kombinację, bo nie moglibyśmy jechać w trasę z zespołem zbyt podobnym do nas samych... ale tego chyba nie musimy się obawiać! Zespół nie jednak grać zupełnie innej muzyki. Nie chcielibyśmy grać z jakimś progresywno-metalowym zespołem, bo, tak jak już wspomniałem, muzyka powinna docierać do możliwie największego grona odbiorców... fanów metalu czy rocka progresywnego też oczywiście chcemy przyciągać, ale ładunek emocjonalny naszej muzyki mógłby podziałać na wielbicieli innych gatunków muzyki.

PiK - Każda z waszych płyt przybiera kształt konkretnej opowieści... To chyba dość trudne przedstawić pomysł w tak rozbudowanej formie....?!

Daniel - Zgadzam się. Najtrudniej jest sprawić, by każdy element muzyki, każdy utwór, współgrał z resztą i bezpośrednio odwoływał się do wybranej koncepcji. Teksty nie mogą być banalne, nie mogą po prostu służyć podtrzymaniu wątku, bo każdy utwór powinien być zdolny do tego, by zaistnieć osobno, niezależnie od fabuły płyty. Każdy tekst powinien być poetycki, pełnowartościowy. To trudne zadanie, pełne pułapek, szczególnie kiedy piszesz o ludziach, więziach między nimi... o czymś uniwersalnym. Ale z drugiej strony idea "concept albumu" ułatwia pracę- fakt, że istnieje pewien motyw przewodni płyty inspiruje cię do pracy nad nią, daje pewien zbiór refleksji, pomysłów... pomaga znaleźć właściwy sposób zgrania materiału na cały album.

PiK - Z drugiej strony forma "concept albumu" prowokuje do koncertów przybierających kształt rockowych przedstawień... Jak wyglądają Wasze występy...?!

Daniel - Do tej pory nie byliśmy w stanie w pełni zrealizować wszystkich naszych pomysłów, to zależy od zasięgu trasy i zaplecza finansowego. Bardzo chciałbym, aby nasze koncerty były w przyszłości bardziej teatralne, byśmy wyszli poza zwyczajne granie na scenie... Myślę, że podczas naszych występów publiczność jest pod wrażeniem naszej energii - staramy się dać z siebie wszystko, nawet kiedy gramy trudne utwory, poruszamy się po scenie. Nie chcielibyśmy, by fani widzieli nas nieruchomo stojących i grających, jak na zdjęciu...

PiK - Niezwykle zręcznie radzicie sobie z muzyką wymagającą wspaniałej techniki gry... Jednak "Remedy Lane" potrafi być miejscami bardzo romantycznym albumem... Czyżby to tęsknota za życiem ubogim w romantyczne chwile...?!

Daniel - Po pierwsze, album z założenia porusza kwestię miłości i tęsknoty. Te uczucia po prostu muszą być widoczne. Lubię tworzyć muzykę pełną emocji, wzruszeń. Takiej muzyki słucham. Taka muzyka sprawia, że płaczę i śmieję się. Cenię ją. Utrata miłości czy inne romantyczne motywy są bliskie wielu ludziom, poruszają wiele serc, wiele osób może więc znaleźć siebie w tym, co tworzymy. Tego typu dotarcie do publiczności jest dla mnie o wiele ważniejsze niż to czy powiedzą "wow, to jest cool". Wolę poruszać ludzi nastrojem niż techniką gry.

PiK - Zatrzymajmy się przy tej stronie Waszej muzyki, która przedstawia Was jako wirtuozów rocka... Czy wynosicie swój talent z wykształcenia muzycznego...?!

Daniel - Tak, każdy z nas skończył college muzyczny, z wyjątkiem perkusisty, który jest, zdaje się , stolarzem , znamy się więc na muzyce od strony teoretycznej... ale myślę, że ważniejsze jest to czego nauczyliśmy się poza szkołą.

PiK - Nie przestrzegasz więc wszystkich tych reguł ze szkoły?

Daniel - Nie. Tylko tych, które uważam za dobre, konieczne, szczególnie jeśli chodzi o komponowanie... pewne reguły ograniczają, ale niektórych trzeba przestrzegać, by muzyka brzmiała jak na muzykę przystało! Lubię swobodny dobór dźwięków... ale również stylowy, finezyjny. Nie chcę tworzyć czegoś, co będzie jedynie zbiorem dźwięków, lecz prawdziwą muzyką, która jest główną wartością w naszej pracy... tak, by reakcją ludzi nie było zdumienie wyszukanym, dziwnym brzmieniem, lecz zachwyt nad dobrym utworem

PiK - W utworze "Chain Sling" wyczuwalny jest wpływ muzyki folkowej... Wspominasz, że częściej odwołujesz się teraz do folku - Czym są dla Was rodzime korzenie muzyczne...?!

Daniel - Myślę, że to jest tak: dorastając, słyszy się dużo folkowej muzyki. W pewnym momencie nabierasz do niej dystansu, odrzucasz ją po to, by móc do niej później wrócić. To taki młodzieńczy bunt- kiedy odrzucasz własne dzieciństwo! On mija, dlatego teraz chętnie wracam do brzmień z przeszłości, bo to w pewnym sensie część mnie, moja historia... Na pewno bardziej je teraz doceniam niż kiedy byłem młodszy.

PiK - Posiadacie zapewne swoich faworytów wśród wykonawców współczesnej sceny rockowej... Kogo byś do nich zaliczył...?!

Daniel - Trudne pytanie... zachwycam się raczej utworami, nie wykonawcami... Ale muszę wspomnieć o The Beatles, którzy w moim odczuciu wiele dokonali. Również Faith No More, którzy wydali serię doskonałych albumów, a nie, jak to się często zdarza, jednego czy dwóch hitów i paru gorszych... Simon & Gurfunkel, The Alan Parsons Project, oni nagrali kilka naprawdę świetnych albumów - Queensryche, to bardzo ważna część mojej muzycznej historii... Dorastałem słuchając Kiss, jest to więc kolejny ważny zespół dla mnie... dla mojego rozwoju, nawet jeśli teraz nie odwołuję się do ich twórczości. Aaaa i oczywiście "Jesus Christ Superstar" - musical...

PiK - Co Cię inspiruje?


Daniel - Myślę, że życie w ogóle... Szeroki zestaw emocji, wzruszeń, refleksji, uczuć... które staramy się uchwycić w naszej muzyce. Nic nie jest czarne lub białe, jak w filmach amerykańskich, lecz złożone, zróżnicowane.

PiK - Ogólnie więc jaką muzykę kojarzysz z dojrzewaniem? Kto dał Tobie punkt zwrotny w rozwoju muzycznym?

Daniel - Jeśli chodzi o dorastanie... widzę Beatlesów, Abbę, takich wykonawców jak Roger Whitaker, duet Simon & Garfunkel oraz inne zespoły i pomysły, których nazw nie pamiętam, po prostu mam te melodie w głowie... Nie mogę natomiast wyodrębnić żadnego przełomu . Pierwszą grupę założyłem w wieku 11 lat. Niewiele z tego co było wcześniej pamiętam... To chyba kwestia tego JAK i KIEDY zacząłem interesować się muzyką, a nie tego, że w ogóle do tego doszło, bo to było naturalne.

PiK - Czy kariera muzyków rockowych pozwala Wam zarobić na życie... Czy może na co dzień zajmujecie się innymi profesjami...?!

Daniel - Nie jest źle... W tej chwili nie mam innej pracy. Kiedyś uczyłem muzyki i informatyki, do lata, kiedy to poświęciłem się działaniu z Pain of Salvation i nie miałem czasu na inne zajęcia. Zobaczymy co będzie dalej... wszystko dzieje się tak szybko... musimy nadążać... nie powinniśmy chyba mieć problemów finansowych...

PiK - Powiedziałeś: informatyka?!

Daniel - Tak, uczyłem muzyki, gry na gitarze, śpiewu, a także obsługi komputera, na przykład windowsa itp., obsługi najprostszych programów graficznych, projektowania witryn internetowych... Podstawowe szkolenie użytkowników komputerów w warunkach domowych w naszym mieście.

PiK - Jak postrzegacie przyszłość muzyki rockowej... czy współczesnych wykonawców stać na własne pomysły, czy też nowa muzyka będzie pełna odniesień do przeszłości...?!

Daniel - Sądzę, że zawsze znajdą się ludzie, którzy pójdą o krok dalej w wyrażaniu siebie, ale chyba trudno im będzie przyciągnąć uwagę, bo muzyka robi się zwyczajnie modna, jest częścią handlu. Małe wytwórnie zbankrutują, duże, komercyjne będą silniejsze. Takie firmy nie dbają o wyjątkowość muzyki, którą wydają, tylko o zysk. Ale wcale nie musi tak być. Zobaczymy co się stanie... na przykład z mp3... i z internetem w ogóle... czy to jest jakieś rozwiązanie... czy prowadzi do rozwoju... czy tylko pogarsza wszystko, nadaje jakieś szalone tempo...

PiK - ... Istotnie! Być może niektórym osobom trudno w to uwierzyć, jednak w odróżnieniu do muzyki komercyjnej, twórczość rockowa potrafi uwrażliwiać odbiorcę...

Daniel - Taaak! Zgadzam się...!

PiK - Czy zauważacie łzy w oczach ludzi przychodzących na Wasze koncerty...?!

Daniel - Zarówno kiedy gramy, jak i kiedy rozmawiamy z fanami, odnoszę wrażenie, że pomagam im swoimi tekstami, naszą muzyką, co na pierwszy rzut oka wydaje się dziwne, bo nasza muzyka jest raczej przygnębiająca... ale nawet jeśli jest, ludzie, którzy mają problemy, trudne doświadczenia, są wrażliwi, może trochę zbyt filozoficznie podchodzą do życia i nie mogą się pogodzić ze światem, w pewien sposób karmią się naszą muzyką, aż w końcu dwie negatywne myśli łączą się w jedną pozytywną. Po koncercie spotykam się z ludźmi, którzy twierdzą, że nasza muzyka pomogła im przetrwać trudny okres w życiu, kiedy stracili rodzinę... albo schizofrenicy, którym nasza muzyka pomaga bardziej niż medycyna! W pewien sposób to przerażające- nie wiesz jak zareagować. Ale w gruncie rzeczy czujesz spełnienie, bo wiesz, że próbujesz uczynić świat lepszym i widzisz efekty swoich działań. Staramy się przekazać ludziom ważną wiadomość: żeby nigdy się nie poddawali. Dla mnie to bardzo istotne. Nawet jeśli coś idzie źle, nigdy się nie poddawajcie, nie przestawajcie walczyć o to, by być lepszymi ludźmi, rozwijać się, rozumieć więcej, wiedzieć więcej. To jest przesłanie, które chyba trafia do serc fanów, którzy są z tego powodu szczęśliwi.

PiK - Dobrze coś takiego usłyszeć! Tak trzymaj! - Czy mógłbyś powiedzieć z czym najczęściej kojarzy się Tobie Polska?

Daniel - Pierwsza myśl: przyjaciele z Polski. Mam ich kilku. Nie wiem czy widziałyście klip do utworu "The Ashes", z poprzedniego albumu. Mężczyzna, który tam występuje, ten cały w błocie w niektórych scenach jest właśnie Polakiem. Takie jest moje pierwsze skojarzenie a Polską. Poza tym... przyczepy... nie wiem dlaczego... może to ma coś wspólnego z moim dzieciństwem.... może znałem kogoś z Polski kto miał taką przyczepę... Nie wiem... skąd to skojarzenie... ale chciałbym przyjechać do Polski, żeby mieć ich więcej. Więcej się dowiedzieć. Czuję się trochę nie obeznany... więcej nie umiałbym powiedzieć...

PiK - Wracając na moment do przyszłości rocka... co myślisz o coverach wykonanych w stylu hip-hop na przykład?

Daniel - Czasami to ciekawe... ale negatywną stroną takich przedsięwzięć jest fakt, że ci wykonawcy nigdy nie informują młodzieży kto stworzył dany utwór, tak że ludzie myślą, że to dzieło danej grupy hip-hopowej... Powinno się częściej nazywać covery - coverami, żeby ludzie wiedzieli kto jest ich twórcą. W radiu nie podaje się takich informacji, co jest raczej nie w porządku. Osobiście, niespecjalnie mi się takie utwory podobają, ale myślę, że czasami są to eksperymenty, które pozwalają przekroczyć granice między stylami. Połączyć różne gatunki muzyki. Taki efekt może być pozytywny.

PiK - Byłoby miło, gdybyście przyjechali do Polski i dali kilka koncertów

Daniel - Taaak! Chcielibyśmy to zrobić...

PiK - Możecie być pewni, że Wasza muzyka znajdzie sobie wielu odbiorców w naszym kraju...

Daniel - Miło mi to słyszeć

PiK - Zadbamy o to, by słuchacze naszego radia mogli słuchać Waszej muzyki jak najczęściej...

Daniel - Świetnie, dzięki. Miło mi to słyszeć.

PiK - Dziękujemy Ci za rozmowę i poświęcony czas...

Daniel - Nie ma sprawy, było miło

PiK - Zrobiło się późno zatem życzymy Tobie wspaniałych snów... spokojnej nocy...

Daniel - O, dzięki, wielkie dzięki.

PiK - Pozdrów od Nas resztę zespołu...

Daniel - Dzięki, przekażę.

PiK - Mamy nadzieję, że spotkamy się w Polsce, może nawet w Bydgoszczy...

Daniel - Ja również mam taką nadzieję...

PiK - Dziękujemy Tobie bardzo! To było dla Nas bardzo ważne przeżycie, ponieważ lubimy Waszą muzykę

Daniel - Och! Wspaniale - naprawdę wspaniale to usłyszeć

PiK - Zatem miłej nocy! Dobranoc!

Daniel - Na razie! Cześć!

PiK - Do zobaczenia!

Z Danielem GILDENLOEW z grupy PAIN OF SALVATION, rozmawiały Anna SADŁOWSKA i Ewa STOŁOWSKA z Polskiego Radia PiK. Za umożliwienie przeprowadzenia wywiadu dziękujemy Piotrowi Kosińskiemu z krakowskiego ROCK SERWISU oraz wytwórni płytowej INSIDE OUT.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.