10 października 2003 - Wieczór był czysty chłodem... Droga do rozgłośni znaczyła się
wesołym krokiem – wiedziałem, że tego wieczoru czeka mnie rozmowa z kimś, kogo
twórczość elektryzuje mnie ciepłem, gdy nuty drżeniem szukają sobie miejsca by zostać w
nim na dłużej... Podobnie jak ja, wiele osób czeka na każdy akcent związany z nazwą
Anathema. Dreszcz emocji związany z telefonicznym połączeniem z Wyspami Brytyjskimi...
Telefon zadzwonił prawie kwadrans przed czasem... Po drugiej stronie słychać było z lekka
zmęczony głos...
- Witaj Adam, tu Danny z Anathemy
- Witaj Danny! Cieszę się, że znalazłeś czas na rozmowę z nami...
Tutaj – w Bydgoszczy - masz wielką grupę fanów...
- Tak, wiem - w całej Polsce
– Wczoraj dotarła do mnie Wasz nowa płyta – jest fantastyczna... i niezwykle poetycka.
Jak Ty oceniasz swój nowy album...?!
- Moja ocena bardzo się waha. Chwilami nie jestem zbyt pewny siebie i wtedy ostatni
album wydaje mi się słaby. Ale czasami słucham poszczególnych fragmentów i wierzę, że
coś w tych utworach jest. Pewne rzeczy mogłyby wyglądać inaczej, ale wiem, jakie
miałem intencje komponując, czuję przesłanie w tle. Podoba mi się ambient, znaczenie
utworów, ich płynność, podoba mi się warstwa instrumentalna, fakt użycia pianina
elektrycznego, fortepianu, tematy utworów, słowa. Album jest w porządku, choć mógłby
być inny, ale muszę przyznać, że po 2 dniach udzielania wywiadów, kiedy znów straciłem
pewność siebie i musiałem włączyć tę płytę by się odnaleźć, w końcu stwierdziłem, że to
bardzo dobry album.
– Album "A Natural Disaster" brzmi jak rockowa symfonia – Powiedz – jak to się dzieje...
Kto jest reżyserem tych wszystkich opowieści, które stanowią albumy Anathemy...?
- Ostatni album jest moim własnym dziełem. Wszystkie poprzednie to owoc zbiorowej
pracy i każdy następny również nim będzie, ten stanowi wyjątek. Utwory powstawały
zawsze w czasie, kiedy miałem problemy, wpadałem w tarapaty, zakochiwałem się, dużo
myślałem, paliłem, dużo czasu spędzałem w domu i wszystkie utwory są skutkiem tego
typu przejść z przełomu lat 2000/2001, wszystko to z okresu wydanej wtedy płyty 'A fine
day to exit'. Miałem tarapaty, zaniedbałem się trochę, znasz może tę historię o moim
szastaniu naszymi dobrami ...
- Taaak...
- Cały album pochodzi z czasów tych zajść. I to na pewno ostatni raz, kiedy nagrywam tego
typu muzykę, obfitującą z specyficzne raczej, osobiste szczegóły, następne albumy będą
dziełem całej grupy.
- Album „A Fine Day To Exit" był chyba dla Was początkiem nowych pomysłów
podpisywanych nazwą Anathema... Nie wszyscy je polubili, choć ja odnoszę się do nich
z wielkim szacunkiem. Powiedz – czy syntetyczne brzmienia na nowej płycie są
kontynuacją Waszego nowego brzmienia...?
– Niezupełnie, nie kojarzyłbym ich. To raczej odrębny projekt. Następny album będzie
prawdopodobnie zapowiedzią nowego nurtu grupy, niedługo zacznę go pisać, ten natomiast
jest po prostu kolekcją odczuć, myśli, pomysłów poszczególnych członków grupy na
poszczególnych etapach tworzenia, co na swój sposób czyni go wyjątkowym, wyjątkowym na
przykład ze względu na soul, który gdzieś tam przebrzmiewa. Sądzę, że doskonalimy się
muzycznie, że dojrzeliśmy , rozwijamy się dalej. Ten album może nie jest doskonałym
znakiem tego procesu, ale są tam pewne klucze. Tak na przykład słuchając piosenki 'Closer',
czy 'A natural disaster', czujesz na czym polega nasze zróżnicowanie, jakie decyzje odnośnie
brzmienia podjąłem. Jednak myślę, że pójdziemy jeszcze dalej, każdy z nas, każdy, kto
weźmie udział w tworzeniu kolejnej płyty. Prawdopodobnie w pisaniu utworów weźmie
udział więcej osób, album będzie więc bardziej zróżnicowany, interesujący dla większej ilości
odbiorców.
- czy mieliście już szansę wypróbować nowe kompozycje w warunkach koncertowych...?
- Mamy zamiar to zrobić! Koncert planowany jest na 6 Grudnia,
zagramy materiał z nowego albumu.
- Jak odnosisz się do koncertów. Czasami trudno stworzyć odpowiednią atmosferę
dla Waszej muzyki...?
- Mnie się podoba, jest w porządku. Choć oczywiście wymaga pewnej wprawy ;) Wielu prób,
ale dużo by o tym mówić, powiedzmy z skrócie, że jest w porządku.
– Czy pamiętasz może Wasz koncert w naszym mieście...?
To było jedno ze spotkań w trakcie Judgement Tour
- Jak nazywa się Wasze miasto?
- Bydgoszcz.
- Bydgoszcz, tak. Przypominam sobie.
Dość mała scena i trochę niewygodne warunki w klubie Kuźnia.
- Od tamtego czasu trochę zmieniło się w Waszym składzie
- kto dziś odpowiedzialny jest za czary w muzyce Anathemy...?!
- Kto jest odpowiedzialny za czary w muzyce Anathemy?
- Taak...
- Wszyscy! Ostatni album jest wyjątkiem, to ja jestem za niego odpowiedzialny,
ale w przyszłości odpowiedzialni będą wszyscy.
– A kim jest owa dama, której głos słyszymy w utworze "A Natural Disaster"
- To siostra Johna Douglasa, Lee Douglas,
która śpiewała w „Barriers" na ostatniej płycie
i jest świetna.
– Wprowadza tam nastrój bluesa..
– Tak, tak, zgadza się! Śpiewa bardzo kobieco, bluesowo,
zauważyłeś...? dość soulowo powiedziałbym.
Lubisz tę piosenkę?
– Tak. Lubię.
– Ja też.
– Przywodzi wspomnienie projektu Duncana Pattersona...
– Tak, wiele osób mówi nawet, że przypomina Portishead , sam Duncan tak twierdzi. Ale
mnie to pasuje, uwielbiam Portishead, więc nie mam nic przeciwko porównaniu,
uwielbiam też tę piosenkę. Jestem z niej zadowolony. Jestem zadowolony z tego, że
śpiewa ją kobieta, co zawsze daje zupełnie inne spojrzenie na dany utwór. Zupełnie inne
uczucie- nie mężczyzna przemawia tylko kobieta. To mi się bardzo podoba. Dobrym
pomysłem był wybór tej piosenki na tytułową, bo to potęguje jej znaczenie.
– A propos – utrzymujecie z Duncanem kontakt ...?
Prywatnie, czy też zawodowo...?
- Tak, utrzymujemy kontakt intensywnie, dziś rozmawialiśmy przez internet. Dużo
rozmawiamy, świetnie się razem bawimy. Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Pomaga mi w
pracy zawodowej. Zamierzamy nagrać niesamowity album koncertowy z Liverpoolu,
z muzykiem który grał z Vincentem, z Seanem????, grupa będzie się nazywała The Son Kings
( ??? ), a sam album – chyba 'Beyond beyond' (przyznam, że tego fragmentu do końca nie
rozumiem) Duncan wyda ten album. W każdym razie dobrze się dogadujemy.
– Czasami bywa, że w zespole kierowanym przez braci, dochodzi do prób dominacji.
Jak jest w Waszym przypadku... ?
- Bywało tak jak mówisz, ale już nie jest i nie będzie, to się zmieniło. Jesteśmy wyluzowani.
– Wiem, że muzycy często traktują swoje płyty jak własne dzieci...
Czy jest zatem takie dziecko, które darzysz szczególnym uczuciem...?
- Jeśli chodzi o ten album i poszczególne utwory, lubię 'Closer'
i, jak już wspomniałem, 'A natural disaster'.
Chyba nie dopieszczam swoich dzieci ;)
- A na poprzednich albumach?
- „Temporary peace", „Release", „Looking outside inside",
pewnie wiele innych, ale bardzo trudno wymienić je wszystkie.
– Czy nie złościsz się gdy ktoś zauważa w Waszej muzyce wpływy Pink Floyd...?
- Nie, nie złoszczę się, chciałbym sam je czuć! Pink Floyd to jedna z największych grup
naszych czasów, więc dobrze jest słyszeć porównania z nimi.
– Szlachetny wpływ to nic złego – Wasza muzyka jest również inspiracją dla innych...
Czy wiesz, że jest w Polsce zespół, który tworzy bardzo podobną muzykę...?
- Jaki?
- Pochodzi z Warszawy i nazywa się Riverside...
i marzy o tym, by otwierać Wasze koncerty w trakcie polskiej trasy...
- Fantastycznie!
- Grają świetnie.
- Cieszę się.
– Wrócę do programu albumu "A Natural Disaster" – płytę zamyka śliczna kompozycja
"Violence" – bogactwo nastrojów... wzloty i upadki... 11 minut rockowej poezji.
Czy umieścicie ją w programie koncertów...?
- Prawdopodobnie tak, chyba zagramy ją na żywo. Chociaż będzie wtedy brzmiała znacznie
inaczej. Ale partie fortepianowe są świetne, zostawiłbym je tak, bardzo lubię ostatnich 5
minut, całe zakończenie, to świetne zamknięcie albumu, świetny utwór.
- Jakie macie plany odnośnie promocji płyty?
- Udzielamy mnóstwa wywiadów, ten jest pewnie czterdziesty piąty w ciągu ostatnich
2 dni! Jest ich naprawdę wiele, a w następnym tygodniu przewiduję kolejne, a kolejny rok
będzie pewnie pod tym względem jeszcze bardziej szalony.
– A co powiesz o tytule albumu – A Natural Disaster
– czy ma jakieś odniesienie do osobistych wydarzeń...?
- Tak, ale nawiązuje on też do przeżyć innych osób, zresztą chyba wspomniałem Ci o tym,
albo może to było w poprzednim wywiadzie, rozmawiałem z Duncanem i powiedziałem
'it's a natural disaster'. Zdałem sobie sprawę z tego, że byłby to dobry tytuł piosenki, a następnie
całego albumu. Odzwierciedla on klimat tamtego czasu w moim życiu, tak czasami z ludźmi
bywa, że czują się beznadziejnie. To było 2 lata temu. Teraz jest dobrze.
– Już tylko 10 dni do daty premiery nowej płyty zespołu Anathema. Jak chciałbyś krótko
zilustrować jej zawartość tym, którzy jeszcze jej nie słyszeli...?!
- Jest jak ścieżka dźwiękowa do filmu, tyle że filmem jest samo życie, zdarzenia. Ścieżka
dźwiękowa do pewnego etapu w czyimś życiu.
– Kilka słów dla słuchaczy w Polsce...?
– Ok. Dziękuję wszystkim fanom w Polsce. Vincent i ja zamierzamy zagrać w Polsce –
będzie to koncert akustyczny z fortepianem i gitarą, odbędzie się, z tego co kojarzę,
za ok. 6 tygodni. W grudniu.
– O, jak miło!
– Pianino itd., chyba Wam się spodoba?
– Mam nadzieje, że znajdziesz czas na koncert w Bydgoszczy...?
- Może, trudno powiedzieć, planujemy 3 koncerty w Polsce. Powinno być fajnie.
OK, zmykam, jestem zmęczony, tkwię przy tym telefonie cały dzień.
– Danny! Dziękuje za czas który nam poświęciłeś,
życzę Tobie byś spotykał się z samymi ciepłymi reakcjami
na Wasz nowy album.
- Dzięki!
- Jestem pewien, że w Polsce zostanie przyjęty bardzo gorąco...
- Mam nadzieje.
– Pozdrów pozostałych muzyków Anathemy...
Życzę Wam wszystkiego najlepszego...
- Dziękuję
– Miłego wieczoru
- Bye! Do zobaczenia pod koniec grudnia.
- Do zobaczenia, dziękuję za wywiad
– Dzięki, Bye.
– Bye.
Trzask słuchawki... Danny Cavanagh z pewnością wybiera już kolejny numer... Ten dzień, jak
i poprzednie - jest dla niego bardzo pracowity... Jeszcze wiele rozmów zanim tak naprawdę
pozwoli sobie na tzw. „miły wieczór"... Tym bardziej wdzięczny jestem za czas dla Polskiego
Radia PiK.
Za materiał promocyjny oraz możliwość przeprowadzenia rozmowy, wielkie podziękowania
dla Asi Szyry z wytwórni Metal Mind Production. Dziękuję!
Pozdrawiam muzycznie – Adam Droździk - Polskie Radio PiK.