ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

wywiady

04.07.2011

„Trudny moment przejścia do samodzielności” – wywiad z muzykami Stop Mi!

„Trudny moment przejścia do samodzielności” – wywiad z muzykami Stop Mi! Parę chwil przed występem w częstochowskim klubie Zero spotkałem się z muzykami jednej z najbardziej obiecujących polskich kapel indie - rockowych. Opowiedzieli mi nie tylko o debiutanckiej Metamatyce, ale także o tym jak niełatwo jest dziś przebić się ze swoją muzyką.

ArtRock.PL: Zacznę dosyć standardowo, wszak serwis, w którym pracuję stoi raczej gdzieś obok muzyki alternatywnej. Powiedzcie zatem kilka słów na temat historii zespołu.

Tomasz Maruszewski: Wszystko zaczęło się trzy lata temu w szkole na Saskiej Kępie. Maciej (Faryna – przyp. MD) i Paweł (Kowalski – przyp. MD) znali się z poprzedniego projektu muzycznego i wpadli na dobry pomysł zrobienia jakiejś fajnej kapeli, z nieco innym profilem muzycznym, niż grali do tej pory. I zaczęli montować skład. Dorwali mnie, dorwali Pawła, potem mieliśmy przygody z licznymi perkusistami, aż rok temu wpadł Krzysio (Banaś - muzyk nie grał na debiutanckiej Metamatyce – przyp. MD), wpadł nam kontrakt płytowy z Agorą, długo zresztą negocjowany. I tak w listopadzie ubiegłego roku ukazała się płyta Metamatyka a w tym roku nasza pierwsza trasa koncertowa. To tak w bardzo dużym skrócie.

Paweł Kowalski: Ciężko jest mówić w kilku, czy kilkunastu zdaniach o rzeczach, które działy się na przestrzeni trzech, czy czterech lat. Ciężko jest powiedzieć też, co było ważnym, a co nie było ważnym wydarzeniem w tym czasie.

Maciej Faryna: Ciekawe jest jednak to, że Pawła (Andrzejuka – przyp. MD) i Tomka (Maruszewskiego – przyp. MD) znaleźliśmy w taki… nowoczesny sposób – w tym sensie, że zespoły dzisiaj tak powstają. Czyli rzuciliśmy pomysł w Internecie na naszą muzykę do portali typu rockmetal.pl, gdzie poszukuje się muzyków. Opisaliśmy to, co chcemy zrobić i w ten sposób dotarliśmy do Pawła i Tomka, którzy okazali się fantastyczni. A przecież zupełnie się nie znaliśmy, chyba że wirtualnie…

Tomasz Maruszewski: Tak, jest to o tyle fajne, że pomimo tego, iż się nie znaliśmy i cała nasza znajomość wyszła z Internetu, okazało się, że się zajebiście rozumiemy.

Paweł Andrzejuk: Pamiętam, że jak Maciek wysłał mi nagrania, żebym dograł jakieś partie gitary, nagrałem „po całości” solówkę! (śmiech). A jednak, mimo tego, chłopaki zaprosili mnie na próbę.

ArtRock.PL: To jeszcze poproszę słówko o samej nazwie zespołu. Napisaliście w książeczce płyty, przy okazji komentarza do utworu Metamatyka, że szukaliście właściwej nazwy dla waszej kapeli. Dlaczego zatem Stop Mi!?

Maciej Faryna: Wiesz co, Stop Mi! było praktycznie od początku, ale w pewnym momencie – przed wydaniem płyty – zastanawialiśmy się, czy na pewno jest to dobra nazwa. Czy to jest nazwa, która zostanie w głowach, czy będzie rozpoznawalna? Czy będzie łatwo ją odszukać, wszak ludzie słysząc o nas w radiu i szukając nazwy w sieci, mogą ją wklepać w pisowni angielskiej. I mogą nas nie znaleźć. Bardzo długo o tym dyskutowaliśmy szukając nowej nazwy, jakiejś lepszej… i wtedy Paweł wymyślił słowo Metamatyka, które nie pasowało nam kompletnie do nazwy zespołu, ale pasowało do tytułu konkretnej piosenki. Zaczęło się zatem od nazwy piosenki, potem – w wyniku konkursu internetowego – została tak nazwana cała płyta.

Paweł Andrzejuk: Co ciekawe, zwycięzca tego konkursu, jest tu dzisiaj na koncercie w Częstochowie.

ArtRock.PL: Jesteście w trakcie swojej pierwszej trasy koncertowej. Jakie macie wrażenia po tych kilku koncertach?

Krzysztof Banaś: Cóż, to może i ja coś powiem, choć… tak naprawdę „wbiłem się na gotowe” (śmiech). Polska jest dziwnym krajem - to chyba każdy z nas wie – i problem jest taki, że muzyka, niestety, przestała być atrakcją dla ludzi, bo jest jej przesyt na rynku. Można jej słuchać wszędzie, w każdych warunkach, jest mnóstwo eventów. A do tego nie ma ludzi, którzy byliby w stanie to zorganizować. Trasę, tak naprawdę zorganizował – z naszą małą pomocą – Maciek. Nie uczestniczy w tym żaden dom medialny, dom marketingowy, żadna firma, która mogłaby nas wspomóc. Frekwencja jest o tyle problemem, że robiąc to po raz pierwszy, nie wiedzieliśmy jak to ugryźć. Każdy z nas ma obowiązki – musimy za coś żyć – i nie byliśmy w stanie dopiąć tego na tyle, żeby nagle pojawiali  się ludzie. To jest bardzo długi proces i pierwsze wrażenia z koncertów są takie, że wiemy z czym tak naprawdę to się je, jakie błędy popełniliśmy i jak ich uniknąć w przyszłości. A to bardzo ważne doświadczenie w życiu każdego muzyka. I tu nie chodzi często o warsztat, o to czy ktoś ma świadomość muzyczną, bo większość muzyków w Polsce jej nie ma. Tu chodzi o doświadczenie – nieważne, czy dotyczy organizowania koncertów, czy samego bycia na scenie. To prawdziwa szkoła życia.

Maciej Faryna: Zrobiliśmy mały błąd przy tej trasie. Dużo czasu poświęciliśmy na organizację, na zapewnienie finansowania, bo to był klucz. Wiedzieliśmy, że z frekwencją nie będzie tak, że bilety zapewnią nam transport, czy hotele… Szukaliśmy jednocześnie sponsorów i znaleźliśmy tych, których widzisz na plakatach. I to nas tak pochłonęło, że nie starczyło czasu na promocję poszczególnych koncertów. One w związku z tym nie są jakoś świetnie rozpromowane i dlatego w Łodzi, Warszawie i w Krakowie przyszło po pięćdziesiąt osób, ale w Białymstoku już tylko dwadzieścia pięć. To są bardzo trudne do zagrania koncerty.

ArtRock.PL: Pozwolę sobie przy tej okazji na komentarz i pewną tezę. Jesteście ludźmi młodymi, macie młody zespół a wasza muzyka – mam takie wrażenie – ma przede wszystkim trafiać do młodego pokolenia, powiedzmy 20 – latków. Tylko że to pokolenie swoją edukację muzyczną czerpie z MySpace’a”, iTunes’a, słucha muzyki w formacie mp3, rzadziej kupując oryginalne płyty, bo żyjąc szybko, za bardzo nie ma czasu na wysłuchanie albumu od deski do deski. Zastanawiam się, czy to później nie przekłada się na tę frekwencję?

Maciej Faryna: Jest to możliwe. Robiliśmy wszystko, aby dostęp do naszej muzyki był pełny. Jest ona na MySpace, który zresztą jest patronem naszej płyty i bardzo nam pomagał. Tej muzyki, premier, debiutantów jest jednak dziś bardzo dużo. Dochodzi do tego muzyka zagraniczna, która okupuje polskie radiostacje. Dlatego przebić się do świadomości słuchacza jest niesłychanie trudno. 

Krzysztof Banaś: Sama mentalność dzisiejszych dzieciaków – „iDzieci” – jest taka, że nie chce im się siedzieć w jakiejś brudnej knajpie, która kiedyś może była atrakcją dla ludzi przychodzących napić się piwa i posłuchać, np. Dżemu…

Paweł Kowalski: Odnośnie brudnych knajp, dodam tylko, że tu mamy chyba najfajniejszą garderobę na całej trasie (śmiech)!

ArtRock.PL: Porozmawiajmy o samej muzyce. Słuchając Metamatyki  można usłyszeć wpływy punku, dance’u, rocka, szeroko rozumianej muzyki alternatywnej. Jednym słowem jest to płyta, która zdradza wasze szerokie inspiracje. Rozumiem, że jest to wypadkowa muzycznych zainteresowań każdego z was?

Krzysztof Banaś: Odpowiem na to pytanie jako osoba patrząca na to zupełnie świeżo. Bo fascynacje muzyczne chłopaków w jakiś tam sposób się zazębiają. Są oczywiście pojedyncze zespoły, przy których mogą odbyć się jakieś spory o to, co jest dobre, a co jest złe. Ja jednak jestem osobą, która zupełnie nie siedzi w takiej muzyce. Nigdy nie słuchałem indie rocka, nigdy mnie to nie interesowało. Jestem perkusistą gospelowym, funkowym, popowym… Wydaje mi się, że właśnie dzięki takim zainteresowaniom udało im się taką płytę stworzyć. Płytę, na której słychać różne inspiracje, gdyż na koncertach dochodzi pewnie coś ode mnie. Dzięki temu na koncertach, na których jest czasami piętnaście osób, ludzie bawią się świetnie. I jeżeli podejdzie do nas jedna z tych piętnastu osób i powie: słuchajcie chłopaki, na takim koncercie to ja jeszcze nigdy nie byłem, jesteście rewelacyjni – to jest wielka sprawa. Wydaje mi się, że różnorodność w zespole, to jedna z najważniejszych jego cech.

Maciej Faryna: A propos publiczności. Jest jej może niewiele jak do tej pory, ale wydaje mi się, że jest świadoma. Przychodzi może trzydzieści osób, ale są to ludzie, którzy rzeczywiście nas znają, widzieli teledysk na YouTube, słuchają naszej płyty, część z nich śpiewa nasze piosenki a część tylko singiel, ale to miłe, że go zna. Przychodzą faktycznie na nas, a nie na piwo. I takie informacje czerpiemy z tej trasy. Nasza muzyka może się podobać ludziom, może przyciągać ich do klubu, tylko na razie jest to na taką skalę, która jest niesatysfakcjonująca. Aczkolwiek jest możliwe, z tym co robimy, bez większych zmian, granie tras dla dużej publiczności. O ile tylko ona się o tym dowie! Taka jest moja konkluzja.

Paweł Kowalski: Nawiązując jeszcze do poprzedniego wątku powiem, iż to nie do końca jest tak, jak Krzysio powiedział. Ponieważ jeśli chodzi o słuchaną przez nas muzykę, są punkty zbiorcze. Faktem jest, że każdy z nas słucha innych dźwięków, ja na przykład słucham muzyki progresywnej, metalu, jestem też chyba największym fanem Mike’a Oldfielda

Tomasz Maruszewski: Czego my kompletnie nie rozumiemy… (śmiech)!

Paweł Kowalski: I nie „rozumcie sobie”. Paweł jest dla przykładu fanem gitarzystów. W tym zespole podoba mi się to, że my nie staramy się nic robić na siłę. Każdy z nas słucha czegoś innego, ale gdy spotykamy się na próbie potrafimy znaleźć ten punkt zbiorczy. Każdy przychodzi ze swoją głową, ze swoim doświadczeniem i historią słuchania muzyki i… wychodzi to, co słyszysz na płycie. Mam nadzieję, że nie jest to nic sztucznego, gdyż chcieliśmy, żeby było to połączenie różnych rzeczy i żeby każdy muzyk mógł się z tą płytą utożsamić.

ArtRock.PL: Teraz pojawi się pytanie skierowane najpewniej do Tomka. Na płycie słychać sporo elektroniki i to takiej pachnącej latami osiemdziesiątymi. Kochacie klimaty noworomantyczne w stylu Depeche Mode, Duran Duran?

Tomasz Maruszewski: Tak, ale są jeszcze inne zespoły, które w takie granie nas wciągają, np. A-ha, Joy Division a z bardziej współczesnych Killersi. Czerpiemy z lat osiemdziesiątych, ale staramy się też używać elektroniki bardziej nowoczesnej. Drugi klawisz, już nie taki „oldschoolowy”, generuje te brzmienia współczesne.

Paweł Kowalski: To że ta elektronika tak brzmi jest czymś naturalnym. Tak to wychodzi z nas, z Tomka, ale i ze mnie, gdyż też czasami podkładam trochę elektroniki. Nie potrafimy zatem tak do końca powiedzieć, że tak jest, bo słuchamy kapel z lat osiemdziesiątych. W tych czasach się urodziliśmy i jest to taki naturalny proces. Tak to nam wychodzi.

ArtRock.PL: Zyskaliście miano najlepszych współczesnych rockowych tekściarzy…

Maciej Faryna: Jednych z… (śmiech).

ArtRock.PL: Wasze teksty mają taki sentymentalno – nostalgiczny charakter i gdy słucham kompozycji Życie jest gdzie indziej zastanawiam się, czy… czujecie się już tak starzy, czy tak bardzo tęsknicie za dzieciństwem?

Maciej Faryna: (śmiech) Wiesz co, Życie jest gdzie indziej faktycznie jest o dzieciństwie, natomiast pisałem ten tekst z troszeczkę innej płaszczyzny. Jest on moim rozważaniem nad taką myślą, że to co się dzieje przez pierwszych parę lat naszego życia, ma olbrzymi wpływ na cały późniejszy czas. To wtedy uczymy się w głowie życia, tego jak funkcjonować, bo potem, w podobny sposób funkcjonujemy przez całe życie. Piosenka Życie jest gdzie indziej ma być wyrazem mojej wiedzy na temat tego, jak ważne jest dzieciństwo i jak ważne jest, aby do niego wracać myślami.

Tomasz Maruszewski: We wszystkich tekstach nie ma może nawiązania do naszego dzieciństwa, ale praktycznie wszyscy jesteśmy w takim wieku, w którym następuje trudny moment przejścia do samodzielności.

ArtRock.PL: No i w takim Metroland padają dosyć poważne słowa: I tak za parę lat zaśniemy w Metroland…

Maciej Faryna: Tak, czyli z wózkiem będziemy chodzić po podwórku… Ale wiesz, Metroland nie wartościuje tego problemu. To, czy to dobrze, czy źle, jest kwestią dla każdego z nas do ogarnięcia. Czy to jest fajne, że mamy dom, dzieci, ogród i chodzimy do banku, sklepu i pracy… Staram się nie udzielać rad, czy rockandrollowe życie z inną co wieczór kobietą u boku, za każdym razem w innym mieście, jest lepsze od stabilnego życia z wózkiem?

Tomasz Maruszewski: Powiedział Maciej, który się tydzień temu ożenił (śmiech)!

ArtRock.PL: Poważnie?! Gratuluję.

Maciej Faryna: Dziękuję bardzo.

ArtRock.PL: To jeszcze pytanie o jeden tekst. Gdy słucham Niedzielnego planu lekcji zastanawiam się, czy jest on wyrazem tego, iż tak bardzo wam przeszkadza ten pędzący dookoła świat. Wszak sam utwór – jak rozumiem – jest przepisem na to, jak zwolnić w tym wszechogarniającym nas pędzie?

Maciej Faryna: Wiesz co, żyjemy w Warszawie, w samym środku tego pędu. Wchodząc na stację Metro – Centrum, około 16, można zobaczyć tłum ludzi biegnących w twoją stronę, a ty nie wiesz, czy masz pójść w bok, czy jeszcze gdzieś indziej… Niedzielny plan lekcji jest też troszeczkę o czymś innym. To jest piosenka o tym, jak w tym pędzie, w pewnym sensie nieuniknionym, nabyć umiejętność – gdy kończy się praca – odcięcia się. Zapada klamka, wychodzę z pracy, zamykam za sobą drzwi i zostawiam to wszystko w biurze. I nie myślę o tym wracając do domu, bawiąc się z dzieckiem, czy rozmawiając z żoną. Potrafię odpoczywać bez wyrzutów sumienia. To jest najważniejsza myśl, jaką chciałem przekazać w tej piosence. Bo ja bardzo długi czas nie potrafiłem tego zrobić, cały czas tak naprawdę uczę się tej umiejętności. Gdy w szkole, w liceum, czy na studiach włączałem telewizor, to gdzieś tam cały czas z tyłu miałem w głowie jakiś sprawdzian, czy egzamin. I nigdy nie potrafiłem do końca tego zostawić za sobą. Ta piosenka jest o tym, jak nauczyć się tej umiejętności - teraz odpoczywam i nic nie muszę robić.

ArtRock.PL: Czy w związku z tym można powiedzieć, że pod względem literackim ten album jest pewnym konceptem?

Tomasz Maruszewski: Tak, myślę, że muzycznie i tekstowo. Teksty powstawały w dość zbieżnym czasie, w miarę blisko od siebie, zatem wypływają z nich podobne emocje. Cała płyta jest o sferze dojrzewania i wchodzenia w ten trudniejszy, odpowiedzialny świat. Pod względem muzycznym też mieliśmy taki zamysł – po to są te przerywniki, które miały spoić to w jedną całość. Żeby nie było tak, iż z jednej strony płyta jest nudna, gdyż jest kupą byle czego, z drugiej strony – żeby to nie było jedenaście, czy dwanaście kompletnie oderwanych od siebie piosenek. Staraliśmy się zatem zebrać to w muzyczną i tekstową całość.

ArtRock.PL: Album jest bardzo różnorodny. Są formy krótsze, dłuższe, wspomniane przerywniki instrumentalne. Zastanawiam się, czy już myślicie o nowej muzyce a jeżeli tak, ciekawy jestem, w którą stronę pójdziecie? W tę taneczną, melodyjną i przebojową jak w Metroland, czy bardziej... progresywną, chwilami patetyczną, jak w kończącej całość Metamorfozie? Które granie jest wam bliższe?

Tomasz Maruszewski: Chyba obydwa. I dlatego ta płyta jest tak różnorodna.

Krzysztof Banaś: Poza tym muzyki nie można dzielić. Wydaje mi się, że granie muzyki jako takiej, jest jedną spójną rzeczą i dzielenie tego jest błędem, który w Polsce szerzy się na szeroką skalę. Co do kolejnego albumu – mogę to powiedzieć zupełnie od siebie i nie jest to oficjalne stanowisko zespołu – będę się starał, aby było na nim dużo muzycznych wpływów.

Maciej Faryna: Krzysiek ma pełne prawo wnieść coś od siebie i to być może będzie ta znaczna zmiana. Z drugiej strony, ja nie wiem jak będzie wyglądała ta płyta. Wiem natomiast, jak ja się zmieniam w zakresie swoich poglądów na świat, czy muzyki której słucham. Metamorfozę pisałem, gdy miałem siedem lat mniej. Byłem studentem kompletnie niepewnym tego, co się wydarzy. Mój związek z moją obecną żoną dopiero się zaczynał. Nie miałem zapuszczonych korzeni. Stąd w Metamorfozie, czy piosence Życie jest gdzie indziej jest dużo niepokoju, bo tak wtedy czułem. Teraz jestem absolutnie innym człowiekiem – dużo pewniejszym siebie, szczęśliwszym, dojrzałym. Wiem czego chcę i przede wszystkim jestem weselszy i pogodniejszy na co dzień. I myślę, że – jeśli chodzi o teksty – na pewno będzie pogodniej.

Krzysztof Banaś: Jeśli zaś chodzi o muzykę – wiele bierze się naszych inspiracji. Ja na przykład, nie znam większości zespołów, o których mówią chłopaki (śmiech). To znaczy… oczywiście znam, ale nie utożsamiam się z nimi tak bardzo. Moje wpływy to na przykład Silo Green, czy  Sun Sparrow. To są zupełnie inne klimaty i zrobię wszystko, żeby demokratycznie udało mi się coś przemycić (śmiech).

Maciej Faryna: Trzy lata pracy nad tą płytą kosztowało nas tyle kłótni, tyle nieporozumień, tyle nerwów…

Paweł Kowalski: … ale to było strasznie twórcze.

Maciej Faryna: Tak, to było bardzo twórcze, jednak myślę, że teraz będzie dużo łatwiej. Już się lepiej znamy. Krzysiek skieruje materiał w nieco inną stronę i myślę, że też tego potrzebujemy. Nagranie drugiej takiej smutnej płyty, nie jest chyba tym do czego dążymy. Bo ta płyta jest smutna, prawda?

ArtRock.PL: Mnie się podoba.

Paweł Kowalski: Nam też i bardzo się z nią utożsamiamy, jednak nie chcemy nagrać drugiej takiej samej płyty.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Picture theme from Riiva with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.