Witaj. Mam nadzieję, ze podróż minęła bezpiecznie.
Cześć, tak, całkiem dobrze. Mamy dobry samochód, dobrego kierowcę, Choć czeka nas jeszcze powrót. Mam nadzieję, że wrócimy w jednym kawałku, bo to przecież już noc będzie.
Powiedz nam w kilku zdaniach, jak to sie wszystko zaczęło? Jak powstał zespół?
Generalnie zespół ma staż długi, ale składa sie z ludzi młodych. Związane jest to z tym, że zaczynaliśmy bardzo wcześnie, jako bardzo młodzi ludzie. Zwykłe nastolatki z ogólniaka, które zaczęły grać metal. Na samym początku wykonywaliśmy muzykę zupełnie inną od tej, która wykonujemy teraz. Zaczęliśmy od muzyki zakorzenionej w death metalu, ale zawierającej pierwiastki innych gatunków, To nas odróżniało w ówczesnym undergroundzie, a był to rok 1999. Po roku wspólnego grania, koncertów szkolnych, klubowych, było pierwsze nagranie materiału demo. Potem kolejne koncerty, kolejne nagrania, kolejne koncerty. Wszystko szło powoli w kierunku progresji. Sama progresja wzięła się głównie z tego, ze słuchaliśmy różnych gatunków muzycznych, nie tylko muzyki progresywnej. Klasycznego rocka, muzyki elektronicznej. To się wszystko tak zbierało i zbierało, aż w pewnym momencie przyklejono nam etykietkę kapeli progresywnej. I tak już zostało.
Progresywność może oznaczać, w jakimś stopniu składanie czegoś nowego z już istniejących elementów...
Tak właśnie. Tak to zawsze u nas było. Juz pierwsze recenzje demówek, tak nas opisywały, choć według nas byliśmy raczej regresywni. Ale recenzenci mówili, że łączymy różne gatunki muzyczne, że jest to chwalebne i twórcze. Stąd zapewne wziął się NeWBReeD na scenie progresywnej
Gdybyś mógł krótko przedstawić zespół.
Jesteśmy ewenementem na scenie, ponieważ jesteśmy zespołem, który nie ma składu. Gramy koncerty bardzo aktywnie, niemniej jednak nie mamy składu. Mój brat ( Stanisław Wołonciej przyp. Anorak) jest perkusista od samego początku w zespole i ja jestem od samego początku w zespole, gram na gitarze i śpiewam. Gdzieś od roku jest z nami gitarzysta Szymek Fiuk, który powiedzmy jest z nami na stałe w składzie. Natomiast basisty nie mamy i od ponad roku wspiera nas Adam Semla, kolega Szymka, który... Są po prostu koncerty, on umie nasze utwory i z nami jeździ. Nie jest z nami w składzie, ponieważ nie do końca słucha tej muzyki, która my wykonujemy, nie do końca mu to pasuje i do tego jest bardziej gitarzystą niż basista, niemniej jednak cały czas z nami jest.
Na waszej stronie dyskografia może przyprawić o zawrót głowy, choć nie tylko nazwa, NeWBReeD się tam pojawia. Na stronie są wydawnictwa pod szyldem NeWBReeD i innymi.
Mamy generalnie masę projektów, tak sie składa, ale- choć sam nie wiem skąd sie to bierze - jesteśmy bardzo kreatywni, Mamy bardzo dużo projektów, które są na tyle aktywne, żeby jakoś tam zaistnieć. Jest coś takiego, co sie nazywa DREAM SYSTEM, jest to projekt mój i mojego brata, który po nagraniu jakichś tam demówek, zupełnie domowych, z umiłowania do muzyki, nagrał płytę wydana w 2006 roku przez Foreshadow Production i jest to jakoś odnotowane, ktoś to słyszał. A poza tym są takie projekty jak EGOIST, jest to zupełnie solowy projekt mojego brata, perkusisty NeWBReeD, który zagrał wszystkie instrumenty na tej płycie. Projekt podpisał umowę z rosyjsko-amerykańska wytwórnią Magic Art Entertainment, który wydał te płyta - notabene jeszcze jej nie widzieliśmy, jakieś dziwne układy są z tymi Rosjanami, ze płyty nie dochodzą. Album na rynku jest od dawna, ludzie go mają, a my gratisów nie dostaliśmy do tej pory.
Inspiracje? Muzyka death metalowa, ale również muzyka, jakby to powiedzieć połamana?
Zdecydowanie tak. Jak zaczynaliśmy, death metal był kręgosłupem, który nas najbardziej cieszył i inspirował, natomiast od zawsze lubiliśmy chociażby King Crimson, zespoły, które łamały konwencje. Mnie to najbardziej cieszyło i inspirowało. Jak chociażby gitara akustyczna w środku Sabbath Bloody Sabbath, co było przecież złamaniem konwencji. Potem Metallica, Opeth. Do tego klasyka rocka jak Led Zeppelin, Deep Purple, a potem to już progresja Porcupine Tree, Pink Floyd. Jednak cały czas bardziej rock progresywny, niż progresywny metal. Do tego jeszcze trochę elektroniki, chociażby takie zespoły jak Nain Inch Nails, Sven Vath, Diesel Boy.
Jak wyglądają u was plany koncertowe? Dużo w Polsce, a poza nią też?
Nie, poza Polska na razie nie. W Polsce zagraliśmy w tym roku kilkanaście koncertów. Dziś we Wrocławiu, w styczniu prawdopodobnie dwa następne (w Bielsku-Białej i Krakowie), może coś w okolicach Sylwestra. W każdym razie ograniczamy koncerty zimą, wolimy - jeśli jest tylko taka możliwość - na wiosnę i do czerwca, a potem po wakacjach, ja młodzież wraca do szkół, zaczyna chodzić na koncerty. Zima nie jest najlepszym okresem, jest sesja, są święta.
Wasze albumy zbierają dość pochlebne i wysokie noty. Jak to oceniacie?
Bardzo nas cieszy, bo jesteśmy jakby docenieni przez zupełnie inne środowisko, niż to, które nas dotąd odbierało, wcześniej graliśmy dla ludzi związanych z metalem ekstremalnym, z death metalem, bo muzyka stąd przyszła. Natomiast teraz po naszą muzykę sięgają osoby, które nigdy nie siedziały w tym środowisku, wobec tego jest to sukces i jest nam tym milej, że ludzie mają gust wyrafinowany, bo słuchają i wielkich zespołów i również naszych dokonań. Jest nam bardzo, bardzo miło.
Z jednej strony można było zaobserwować schyłek ery mocnego i ciężkiego grania. Z drugiej zespoły "progresywne" zaczynają grać coraz mocniej i ciężej. Weźmy dla przykłady ostatnie nagrania wspomnianych Porcupine Tree czy Dream Theater. Jak sądzisz, czy to w tym kierunku, cięższego, mocniejszego grania, będzie teraz szło?
Ciężko mi powiedzieć. Myślę, że miszmasz gatunkowy jest teraz przeogromny. Wszystko sie dzieje na odwrót, wszystko sie plącze, łamie, miesza. Wszystko sie ze sobą łączy. Uważam, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co sie będzie działo. Myślę, że ogromny wpływ miało wejście do progresji takiego zespołu jak Meshuggah. I to jest właśnie powód, dlaczego niektóre zespoły zaczęły grać ciężej. Bo to po prostu kręci. Jeśli człowiek tworzy muzykę niekonwencjonalną i słyszy Meshuggah to momentalnie zaczyna sie tym inspirować, bo ten ciężki dźwięk, ta rytmika wciąga. Myślę, że to jest zespól, który zmienił wszystkich, zarówno ortodoksyjnych metalowców, jak i artrockowców. Niektóre zespoły grają ostrzej inne łagodniej, bo idą w środek Meshuggah.
Macie jakieś specjalne marzenia, co do własnej przyszłości? Jakieś specjalne koncerty?
Ostatnio sobie wymyśliłem, oglądając profil MySpace zespołu TOTO, zarówno tych komercyjnych jak i niekomercyjnych. Potem posłuchałem płyt, jakie mamy w domu i pomyślałem, że to byłoby coś pięknego, pojechać na trasę z TOTO.
A nie sadzisz, że mogłoby to być dość ciężkie dla odbiorców?
Myślę, że tak, ale może tylko dla części odbiorców. Myślę, że byłoby wspaniale.
W takim razie dobrego koncertu i spełnienia marzeń.
Dziękujemy i pozdrawiamy czytelników Artrocka.