ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

wywiady

20.11.2007

Fish z wizytą w Polskim Radiu PiK

 
 
 
   
Adam Droździk : Fish... Przede wszystkim chcielibyśmy powiedzieć, że jest to dla nas wielki zaszczyt gościć Ciebie tutaj - w studiu Polskiego Radia PiK.

FISH : Fajnie jest znowu wrócić do Bydgoszczy

Zdzisław Pająk : Znasz już te radiowe pomieszczenia, bo przecież sam prowadziłeś show radiowe w przeszłości…


F: Byłem gościem w setkach audycji w przeszłości, sam prowadziłem mnóstwo...

ZP: Pamiętasz może coś z tej pracy...?

F: Jestem starym człowiekiem, pamięć już zawodzi...

AD: Czy pamiętasz pierwszy występ w Bydgoszczy – 10 lat temu, również na scenie Filharmonii Pomorskiej…

F: Tak, pamiętam, to piękne miejsce.

ZP: A publiczność?

F: Publika jest istotna, zawsze jest wspaniała.

AD: Dzisiaj przybywasz do nas z materiałem z dwóch płyt – z pewnością Ci, którzy pojawią się na Twoim koncercie, przynajmniej większość z nich usłyszy Twój nowy materiał po raz pierwszy...

F: Tak, utwory z "13th Star" – nowego studyjnego albumu. Materiał koncertowy jest wyważony pomiędzy nowościami i utworami z 1987, dlatego trasa nazywa się "Clutching at Stars". Granie materiału wyłącznie z nowego albumu nie jest dobrym pomysłem, ludzie kupują bilety na koncerty żeby się dobrze bawić, a kiedy grasz tylko nowe piosenki to wymaga zbyt wielkiej koncentracji. Chcesz żeby się dobrze bawili więc musisz znaleźć równowagę między materiałem który widownia rozpoznaje i tym którego nie zna.

AD: Razem z grupą Marillion i sam byłeś już w Polsce wiele razy – czy możesz powiedzieć już, że czujesz w sobie cząstkę polskiej duszy ?

F: Wydaje mi się ze wiele łączy charaktery Szkotów i Polaków. Oba narody noszą w sobie dumę i przeżyły wiele prześladowań na tle narodowym. To można wyczuć po widowni, w sposobie w który reagują, to bardzo wyjątkowa relacja.

AD: Co powiesz o swojej ostatniej płycie – doskonałej moim zdaniem... Miałem szczęście zapoznać się z Twoim nowym albumem jeszcze przed koncertem – moim zdaniem jest to jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza z Twoich płyt... Jak Ty oceniasz swój ostatni album...?

F: Oh, dziękuję, Też mi się tak wydaje. Trudno jest wytłumaczyć jaki nagrało się album, to płyta zawierająca masę emocji. Była nagrywana w bardzo emocjonalnie rozedrganym okresie w moim życiu. Pracuję z nowymi autorami, Steve Vantsis, mój basista który gra ze mną od 10 lat, po raz pierwszy napisał coś dla mnie. Miał taki entuzjazm, energię, inna wizję… Łącząc to z moimi doświadczeniami i tym co robię powstała bardzo ciekawa mieszanka. Potem oczywiście Calum Malcolm – po raz pierwszy został głównym producentem, pomogło to wynieść album na nowy poziom. Tak jak mówiłem, to bardzo trudne wytłumaczyć czym jest album.

AD: Przybywasz do nas trzeci raz…. Dzisiaj akurat w dniu bardzo ważnym dla Polaków. Myślę, że wielu z nich zadawać będzie sobie dzisiaj pytanie: Co jest ważniejsze – śledzić w TV programy wyborcze, czy iść na koncert...

F: Myślę że mając do wyboru politykę i koncert rockowy , większość wybrałaby właśnie koncert...

AD: 10 lat temu kiedy występowałeś po raz pierwszy na scenie Filharmonii Pomorskiej, usłyszeliśmy piękną dedykację. Kiedy zapowiadałeś utwór "Internal Exile", dedykowałeś go polskiej publiczności jako wyraz pewnej solidarności między Szkocją a Polską w walce o wolność i niepodległość... Jak dzisiaj patrzysz na Polskę...?

F: Zmieniła się diametralnie od czasu kiedy byłem tu pierwszy raz 20 lat temu. Widać jak przenikają tu wielkie korporacje, widać jak integrujecie się z kulturą zachodu. To zupełnie inne miejsce od tego, które widziałem za pierwszym razem. Ale duch pozostał, choć może trochę stłumiony. Jak ostatnio mówiłem, to ogromny wstyd kiedy masa ludzi opuszcza kraj żeby spełnić swój życiowy sen, który powinien dać się spełnić we własnej ojczyźnie. Coś trzeba z tym zrobić. Mamy masę Polaków w Szkocji, od zawsze było ich sporo. Mam polskich przyjaciół, których ojcowie wyemigrowali do Szkocji podczas drugiej wojny światowej. Kiedy widzisz, że ludzie musza opuścić własną ojczyznę żeby spełnić się w życiu to dość jednoznaczny wskaźnik ze coś jest nie tak.

ZP: Pamiętam Twoją ostatnią trasę z MARILLION, to było w 1987, zaczęła się w Gdańsku Oliwie - pamiętasz ten występ?

F: Nie, to znaczy może fragmenty, ja generalnie nie pamiętam występów, rzecz jasna jak jestem na scenie to wiem co robię, ale co się dzieje potem to już zupełnie inna bajka.

ZP: Pamiętam że ostatni koncert graliście w niemieckiej Bremie

F: Skoro tak mówisz…?! Widzisz, widziałeś jeden lub dwa koncerty, ja zagrałem ich setki. To tak jakbyś miał pamiętać co jadłeś na śniadanie 3 miesiące temu.

ZP: Ale to była pierwsza Twoja wizyta w Polsce...

F: Tak, pamiętam

ZP: Czy to było dla Ciebie miłe doświadczenie?

F: To było niesamowite doświadczenie, pierwszy raz byłem we wschodniej Europie po drugiej stronie żelaznej kurtyny.

ZP: Mieliśmy inna sytuację polityczną

F: Taaa..., wtedy było zupełnie inaczej.

ZP: A teraz jest lepiej?

F: Nie wiem, nie mieszkam tutaj. Z tego co słyszałem, te wybory mają wyjaśnić czego Polacy tak naprawdę chcą. Nie chcę się w to zagłębiać bo za mało wiem na ten temat i byłoby to aroganckie z mojej strony żeby dyskutować o polskiej polityce. Nie wiedząc co się dzieje pomiędzy polskimi partiami - byłoby to niegrzeczne.

ZP: Byłeś w Polsce wiele razy, znasz jakieś polskie słowa?

F: Niewiele, moja córka zna więcej niż ja. Nie mam talentu do języków.

AD: Widzimy w Tobie wiele czynników, które łączą Ciebie z Polską – choćby owa Małgorzata, którą wspominasz w tekście "Goldfish And Clown"... Mam nadzieję, że dzisiaj również usłyszymy ten utwór...

F: Nieee, nie zagramy tego dzisiaj. Bardzo mi przykro - Graliśmy to na ostatniej trasie.

AD: Zagracie tylko “Clutching at straws” i “13th star”?

F: Nie, będą też utwory z innych albumów, np. z "Vigil...", musisz poczekać na koncert.

AD: Małgorzaty będą zawiedzione... :)

AD: "13th Star" jest dziełem, które cieszy jeszcze zanim zajrzy się do wnętrza pudełka, zanim słuchacz zapozna się z muzyką… Jest po prostu pięknie wydanym albumem. Cieszę się, że właśnie w oprawie takiej jak Filharmonia Pomorska, przyjdzie niektórym poznać piękny materiał z tej płyty...

F: Taki był właśnie mój zamysł, żeby dać fanom poczucie że trzymają w ręku coś więcej niż plastikowe pudełko.

AD: W ogóle należą się podziękowania dla Hotelu-Klubu "KUŹNIA" za to, że umożliwił nam spotkanie z Tobą w warunkach bydgoskiej Filharmonii... Cieszę się, że podarujesz nam zestaw wspomnień... choćby w postaci kompozycji z albumu "Clutching At Straws". Cieszę się, że podejmujesz trud przypominania nam owych dzieł, dzięki którym mogliśmy dawno temu poznać Twój talent... Ciekawe, że nie podejmuje się tego sama grupa Marillion...

F: Ja bardzo lubię grać starsze rzeczy, i tak jak mówiłem, ludzie lubią się dobrze bawić, więc nie możesz pozbyć się swojej muzycznej historii tylko dlatego że wydałeś nowy album. Trzeba znaleźć równowagę.

AD: Czy dzisiaj usłyszymy cały materiał albumu "Clutching At Straws" – podobnie jak było to w ubiegłym roku w ramach "Return To Childhood" ?

F: Nie, nie cały...

AD: A jeśli chodzi o polska scenę muzyczną… czy w swoim życiu prywatnym masz czas, by sięgać do polskich wydawnictw rockowych...?

F: Nie, mnie się nie grywa w radiu a co dopiero polskie kapele.

AD: Aczkolwiek wiem ze masz wielu oddanych fanów w Polsce, którzy poszliby za Tobą w ogień... Czy nie zdarza się, że zapychają Tobie skrzynki e-mail?

F: Nie, raczej nie. Nie znam polskiego, więc i tak nic bym nie zrozumiał. Ale mam parę kontaktów.

AD: Czy zdarza się, że inni artyści proszą Ciebie do udziału w nagrywaniu ich albumów, jak było to w przypadku Arjena Lucassena, który zaprosił Ciebie do udziału w jednej z produkcji zespołu Ayreon...

F: Prosi mnie o to masa różnych ludzi, ale nie za bardzo lubię to robić. No chyba że to mnie zainteresuje. Jest masa małych kapel, które proszą mnie o pomoc przy ich płycie bo chcą mieć na niej moje nazwisko, ale zazwyczaj to ignoruję. Mam za dużo na głowie. Będąc aktorem, pisarzem, wychowując 16-letnią córkę i jeżdżąc w trasy, nie mam zbyt wiele czasu na angażowanie się w czyjeś projekty. Już prędzej pojadę na wakacje odpocząć sam ze sobą. Nie miałem urlopu od 7 lat. Będę chciał się do tego odnieść w okolicach gwiazdki i Nowego Roku.

AD: Jak oceniasz to wszystko co dzieje się dzisiaj w świecie muzyki rockowej i nie tylko – wszędzie widzimy trudną do pokonania barierę komercji muzycznej a jednak jest jeszcze mnóstwo ludzi, którzy wypatrują Ciebie, czekają na Twoje płyty...

F: Rynek muzyczny strasznie się zmienił, w ciągu ostatniej dekady zmienił się nie do poznania w stosunku do tego co zastałem w latach 80tych. Staje się o wiele bardziej niezależny od muzycznych korporacji . Wytwórnie straciły wątek, nie wiedzą jak radzić sobie z wydawaniem muzyki. Internet - na przykład moja strona - jest motorem napędowym w mojej karierze, niezależnym od płyt sprzedawanych w sklepach...

To smutne, kiedy przyjeżdżasz do Polski i widzisz zaledwie garstkę większych sklepów z płytami, które jednocześnie sprzedają perfumy, kosmetyki i zabawki dla dzieci, a na dodatek to one spowodowały upadek małych niezależnych sklepów. Są jak nowotwór - może to złe porównanie, ale duże sieci, także w Wielkiej Brytanii, upierają się przy bardzo niskich cenach, i małe sklepiki nie mogą z nimi konkurować bo nie ściągają do siebie takiej ilości płyt. Więc bankrutują, po czym duże sieci ustalają ceny według własnych kaprysów. Jeden z moich albumów, który normalnie kosztuje 6 funtów widziałem w Edynburgu za 20, w dodatku miała to być wersja specjalna. I tu jest problem.

ZP: Czyli dawniej było lepiej?

F: Wszystko się zmienia, ale tak jak mówiłem, zdarzało się że w Wielkiej Brytanii upadały ogromne sieci sklepów – stały się ofiarami własnej chciwości. Sami artyści wcale nie zarabiają dużo na sprzedaży płyt w sklepach, dlatego sprzedajemy je bezpośrednio przez Internet. Dlatego "13th Star" jest dostępna wyłącznie po koncertach i na mojej stronie. Będzie dostępna w sklepach od przyszłego roku, kiedy właściwie większość moich fanów będzie ją mieć. Wyprodukowanie tego albumu kosztowało około 50 tysięcy funtów, sprzedaję mniej więcej 50 tysięcy egzemplarzy każdego albumu – z powodu piractwa. Piractwo strasznie prześladuje przemysł muzyczny. Gdybym miał się oprzeć wyłącznie na zyskach ze sprzedaży w dużych sklepach, zarabiałbym średnio po funcie za płytę, to oznacza że musiałbym sprzedać 50 tysięcy egzemplarzy żeby zwróciły mi się koszty produkcji. Więc gdyby tak było i wszyscy fani w taki sposób kupiliby płytę wtedy spłaciłbym długi i nie zostałoby mi nic. Więc sprzedajemy bezpośrednio. W dzisiejszych czasach nie ma innego wyjścia, duże sklepy nie są lojalne wobec artystów których płyty sprzedają. Na przykład dając im 5 tysięcy egzemplarzy oni sprzedają 3 i 2 Ci oddają. Co to ma być? Oddajecie to czego nie możecie sprzedać? Wytwórnie płytowe też stały się ofiarami własnej chciwości. Przez lata 80te i 90te karmiły duże sieci a teraz zjadają własne ogony. I takie grupy jak Radiohead obierają nowy kierunek i podziwiam ich za to. Dlaczego artysta ma dostawać jednego funta z 14 za które płyta jest sprzedawana w sklepie? To niedorzeczne...

Wracając do piractwa – nie da się go pokonać, nigdy. Hackerzy złamią każde zabezpieczenia w przeciągu paru dni. Moim zdaniem powinno się edukować ludzi. W większości przypadków muzyczni piraci nie kradną jabłek czy książek. Trzeba zrozumieć, że nie wszyscy artyści są Robbiem Williamsem czy Britney, my nie sprzedajemy milionów czy nawet setek tysięcy płyt, ale nadal nagrywamy świetne albumy i musimy jakoś żyć, płacić rachunki, za edukacje własnych dzieci itd. Musimy to robić. Dlatego trzeba wpajać ludziom że ściąganie = kradzież. Ściągania nie da się zatrzymać, dlatego trzeba spróbować podejść do problemu od innej strony. Dlatego "13th Star" jest potrójnie składanym digipackiem z 20 stronicową książeczką, z dodatkowym DVD dokumentującym tworzenie albumu i 2 częściową grafiką Marka Wilkinsona. Mając to w ręku czujesz ze to coś konkretnego, to prawie jak stare wydania winylowe. To uczucie kiedy kupujesz coś namacalnego będzie zawsze lepsze od ściągania przecenionych mp3 z rosyjskiego sklepu.

ZP: Wielu ludzi na całym świecie zna Ciebie jako piosenkarza, kompozytora i autora, ale wiem że bywasz również aktorem.

F: Parę razy się zdarzyło, ale nie tak często jakbym chciał. Problemem są trasy i nagrania, to bardzo długofalowa sprawa. Aktualna trasa będzie trwała do następnego lata, wtedy ewentualnie będę mógł się załapać do filmu. Role zazwyczaj są niewielkie, wcale nie oczekuję ze dostane główne role. Chadzam na castingi, ale główny problem polega na tym ze odbywają się one na 3, 4 miesiące przed początkiem zdjęć, a to czy dostane role oznajmia się po 2 miesiącach. Nie mogę sobie pozwolić na czekanie 3 czy 4 miesięcy żeby ktoś wreszcie zdecydował czy dostałem rolę czy nie, musze zajmować się karierą muzyczną. Tak było w przypadku ostatniego filmu w jakim brałem udział – "Obłęd" z Adrianem Brody i Chrisem Christoffersonem. Zwerbowano mnie na 9 tygodni przed rozpoczęciem zdjęć – powiedziałem im ze nie mogę, bo mam próby i trasę koncertową. Na co oni nalegali żebym znalazł chociaż 3 tygodnie, potem film został opóźniony bo ktoś zachorował i skończyło się na tym że byłem na planie 2 dni. I tak to wygląda. Tego lata miałem szanse pracowania z braćmi Wachowskimi w Berlinie, ale to nie doszło do skutku, bo miałem już inne plany na lato, które - o ironio - nie wypaliły i skończyło się na tym że nie robiłem nic tego lata.

Prawdę mówiąc nie wiążę mojej przyszłości z aktorstwem, to coś co lubię robić, raczej hobby niż kariera. Myślę, że pisarstwo będzie zajęciem na dłuższa metę w moim wypadku.

AD: Czy odnajdujesz w świecie a może nawet gdzieś w Szkocji – blisko siebie – zespół czy artystę, na którego warto zwrócić uwagę...?

F: Nie!

AD: A muzyka, po którą sięgasz na co dzień…

F: Nie chadzam na wiele koncertów, może na 3, 4 rocznie – na takie, które naprawdę chcę zobaczyć...

Z.P. – Oprócz Twoich oczywiście... J

F: Nie słucham zbyt wiele muzyki. Kiedy pracowałem jako DJ w radiu Planet Rock to przez 4 miesiące przesłuchałem więcej niż teraz przez 4 lata. Oglądam filmy, mam też inne rzeczy do roboty. Inni słuchają muzyki i opowiadają mi o niej. Dają mi znać o ciekawych kapelach. Choćby Steve Vantsis...

AD: Chciałem zapytać o pewne podobieństwa albumu "13th Star" i "Clutching At Straws"
Z pewnością Ci, którzy przyjdą na Twój koncert odnajdą owe skojarzenia...

F: Ja tam nie widzę żadnych podobieństw.

AD: Ojjj... znalazłoby się kilka...

AD: Czy możemy dzisiaj liczyć na taniec, podobnie jak 10 lat temu podczas wykonania "Internal Exile"…?

F: Tak, jednakże nie do "Internal Exile" ;))

AD: Dziękujemy Tobie Fish!

F: I ja dziękuję Panowie...
 
Wywiad umieszczamy dzięki uprzejmości Radia PiK!
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.