ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 24.11 - Warszawa
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Gdynia
- 29.11 - Olsztyn
- 24.11 - Wrocław
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 24.11 - Katowice
- 24.11 - Piekary Śląskie
- 24.11 - Kraków
- 24.11 - Białystok
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

wywiady

08.05.2002

Wywiad - Arjen Anthony Lucassen

Wywiad z Arjenem Anthonym Lucassenem z okazji premiery albumu "Star One" przeprowadzony 7 maja 2002 roku.
7 maja 2002 roku doszło wreszcie do tak wyczekiwanego przeze mnie wywiadu z Arjenem Lucassenem, do którego pałam szczególnym sentymentem :) Pomimo ciągłych problemów z dyktafonem, telefonem i całą tą techniką ;) spędziliśmy 45 minut w miłej, angielsko-łamano-języcznej atmosferze. Zapis tej rozmowy przedstawiam poniżej.

Wojtek: Czy wydanie płyty pod szyldem Star One oznacza, ze nie ukaże się więcej płyt firmowanych nazwą Ayreon, a zatem czy postać minstrela Ayreona, przewijająca się przez wszystkie wcześniejsze płyty, ma szansę powrócić na kolejnym albumie?

Arjen: Tak, oczywiście, że tak! "Star One" to tylko projekt poboczny. Zresztą, pracuję już nad nowym Ayreonem!

W: Nowy Ayreon? Powiedz coś więcej!

A: Jeszcze nie :) Mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie to coś podobnego do "Into the electric castle". Planuję również dvd, lub coś podobnego... Ta technologia jest droga, ale daje duże perspektywy!

W: Do nagrania poprzednich płyt zaprosiłeś masę artystów. Przy "Space metal" pomagało ci tylko kilku. Skąd ta zmiana filozofii w stosunku do np. Universal Migrator?

A: Pierwotnie myślałem w ogóle o poproszenie o pomoc tylko jednego wokalisty. Tak stworzyłem album w myślach. Miała to być prosta, metalowa muzyka. Chciałem zaprosić do nagrania Bruce`a Dickinsona - ale nic z tego nie wyszło, niestety. Wtedy pomyślałem o Russelu Allenie - ale ten zajęty był pracą z byłym muzykiem Helloween. Przyszło mi wtedy do głowy, że może Allen dogra swoje partie później - a album nagram z dwoma muzykami... Oczywiście, wtedy pomyślałem o Damianie Wilsonie. Przesłuchałem wszystkie te opery rockowe, jak Nostradamusa i inne i wymyśliłem - potrzebowałem kilku głosów. Niskich, wysokich, różnych po prostu. Miało to brzmieć inaczej niż Ayreon. Jak widzisz więc, trochę zmieniło się od czasu wstępnych założeń :)

W: Na "Star One" każdy utwór był inspirowany innym filmem fantastycznym. Rozpoznałem "Stargate", "Star Wars" i - być może, choć pewien nie jestem - "Lost in space". Czy zechciałbyś powiedzieć, o jakich jeszcze filmach śpiewa się na "Star one"?

A: Z "Lost in space" nie trafiłeś :) Pierwszy utwór jest inspirowany ogółem filmów - takie luźne nawiązanie do wielu z nich. "High Moon" jest napisany pod wpływem fascynacji "Outland" z Seanem Connery - jednym z moich ulubionych aktorów; "Songs of the ocean" - Star Trek, ludzie zagubieni w bezmiarze kosmosu, wiesz... "Master of darkness" - tu zgadłeś, Darth Vader, "Gwiezdne Wojny". "Stargate" w Eye of Ra, "Dune" Lyncha w Sandrider. "Perfect Survivor" - tutaj myślałem o serii "Obcych". "Intergalactic space crusaders" - ciężko to zgadnąć, bo chodziło mi o film z wczesnych lat siedemdziesiątych, "Black 7". A "Starchild" - tutaj kłania się "Odyseja kosmiczna 2001", mój ulubiony film, wspaniały... Starczyłoby go na napisanie pięciu albo sześciu utworów (śmiech).

W: Dlaczego zrezygnowałeś ze współpracy z Transmission Records? Czyżby z powodu kiepskiej promocji płyt?

A: Nie zakończyłem pracy z Transmission... Po prostu szukałem czegoś nowego, świeżego - a na jednym z koncertów poznałem szefa InsideOut, który powiedział "Hej, stary, lubię twoje płyty! Chciałbym wydać następną!" Zapytałem: "Jesteś pewien?" - on był pewien :) I tak to się zaczęło. Powiem Ci, że jak do tej pory zupełnie mnie nie rozczarowali. Nie żałują pieniędzy na promocję, wywiady, te wszystkie drogie rzeczy...

W: Jak szła współpraca z Damianem Wilsonem przy okazji "Space metal"? W wywiadzie dla "IO pages" udzielonym z okazji wydania sagi "Universal Migrator" powiedziałeś, że męczyła cię trochę jego naduprzejmość. Czy nie dawało ci się to we znaki przy nagrywaniu najnowszego krążka?

A: To był tylko żart! Damian po prostu cały czas przypomina mi, jaki "jestem wielki" (śmiech). Kiedy wychodzę po niego na lotnisko, on mówi: "To świetnie, to świetnie być tutaj!". Przyjeżdżamy do mnie, a on mówi to samo! Teraz jest moim naprawdę bliskim, dobrym przyjacielem. Cały czas żartujemy.

W: Skąd pomysł zaangażowania Dana Swano, muzyka formacji death-metalowych?

A: Uzywałem w przeszłości deathowych wstawek. A w jednym z holenderskich magazynów przeczytałem wywiad z Danem, który mówił, że kocha Ayreon! Szczerze mówiąc, wtedy zupełnie go nie znałem. Owszem, obiło mi się o uszy Edge of Sanity, ale nic ponadto. Posłuchałem trochę Nightingales i... Bardzo mi się spodobał jego styl. Napisałem więc do niego maila - a on, kiedy poprosiłem go o współpracę, nie posiadał się ze szczęścia. I tak jakoś wyszło. A ja przecież szukałem głębokiego, przejmującego głosu.

W: Czy zapraszając do pracy Dana czyniłeś to z myślą o jego growlu, tak dla niego charakterystycznym?

A: Nie. Nie uważam growlu za coś specjalnie progresywnego, teraz... Owszem, kiedyś to było coś - wow, coś zupełnie nowego - ale teraz... Nie, nie miało być - i nie ma - growlu na "Star One".

W: Po raz pierwszy współpracowałeś z Dave Brockiem z legendarnego Hawkwind. Jak to było? Dobrze rozumieliście się?

A: To był sen, który stał się rzeczywistością! Wychowałem się na Hawkwind. Nie tak dawno na jednym z koncertów udało mi się namierzyć inżyniera dźwięku, który pracuje z Dave`em. Poprosiłem go o pomoc w dotarciu do Brocka. Uprzedził mnie, że to może być trudne, ale udało się! Wysłałem mu kilka swoich płyt, rozpoczęliśmy korespondencję mailową. Podobało mu się, to co robię! A potem poszło z górki :) Spędziłem kilka dni w rezydencji Dave`a pod Londynem, on jest wspaniały - ma niesamowitą charyzmę i siłę do tworzenia, choć od kilkunastu lat nic już nie nagrywa... Obdarował mnie paroma unikatowymi Hawkwindami. Od razu znaleźliśmy wspólny język.

W: Floor Jansen udzielała się na twoich poprzednich produkcjach. Czy nie myślałeś o tym, żeby wspomóc ją Anneke van Giersbergen czy Sharon den Adel, które tak pięknie śpiewały na "Into the electric castle"?

A: Anneke nie będzie więcej śpiewać na moich projektach - chciałem, żeby tak było, ale reszta kolegów z The Gathering nie pozwala jej na to. Miała śpiewać na "Dream Sequencer" (cholera, zawsze mówię "Dream Theater album" (śmiech)). Floor mogła ją zastąpić i udało się jej; ma świeży, mocny głos, jest młoda i bardzo chętnie się uczy, a jej umiejętności inspirują!

W: A co z Sharon den Adel?

A: Sharon jest teraz bardzo popularna w Holandii ze swoim Within Temptation - i najzwyczajniej w świecie jest również bardzo zajęta. Być może, w przyszłości... Na pewno będę się o to starał. To dobra dziewczyna i ma rewelacyjny wokal. Może więc wkrótce?

W: Może na następnym Ayreonie?

A: (śmiech) Hej, czy ja wieszałem gdzieś tą listę sześciu nazwisk?? Musisz tyle wiedzieć? (śmiech) No dobra, powiem Ci. Spodziewaj się Sharon. I może jeszcze którejś z wokalistek ze Stanów...

W: Czyżby znowu Lana Lane?

A: Nie, myślałem raczej o Michelle Young. Chociaż może i Lana... Zobaczymy.

W: Jak udaje ci się namówić tak znakomitych muzyków do współpracy?

A: Tym razem to poszło łatwo. Na projektach Ayreon to zawsze bardzo, bardzo trudne. Oni mnie nie znają! Każdemu muszę wysłać cdki, czekać na emaile - oni nie zawsze odpisują... Zazwyczaj podoba im się muzyka Ayreon, ale czasem bywa różnie. Przy "Star one" poszło bardzo gładko. Kilka telefonów, maili, spotkań i już.

W: Czy wiele kłopotów sprawia fakt, ze poszczególne ścieżki nagrania powstają w rożnym czasie, w rożnych miejscach i rożnych studiach?

A: Dlaczego miałbym mieć z tym problem? Nie, nie ma takich kłopotów... Większość partii zresztą nagrywam w swoim studio. Tu powstały sola Jennsa i Gary`ego... A reszta została zmontowana.

W: Czy zamierzasz nagrać "czysty" album heavy metalowy, bez wycieczek w stronę art rocka i progmetalu?

A: Muszę szczerze przyznać, że to właśnie to, co chciałbym zrobić jako kolejny projekt pod szyldem Ayreona! Złapałeś mnie! (śmiech). Naprawdę, chcę to zrobić. Po prostu ostre gitary z przodu, agresywny wokal, stary, dobry metal. I to tak, żeby to nie brzmiało jak Ayreon. Żeby było całkiem inne.

W: Czy będzie drugi Ambeon? Pierwszy cieszył się chyba dużym powodzeniem wśród fanów...

A: Jak zwykle, czas jest problemem. Wiesz, "Star one" jest projektem pobocznym - ale jest oceniany wysoko, i jestem z niego bardzo zadowolony. Z Ambeonem jest trochę inaczej. Nie jestem z niego aż tak bardzo dumny.

W: Dlaczego?

A: Jest zimny. Za zimny.

W: A Astrid?

A: Jest świetna, ale może być lepsza. Wiesz, ciężko się pracuje z czternastolatką (śmiech). Ale na pewno jeszcze się spotkamy przy okazji nagrań. Nie wiem, czy to będzie Ayreon, czy Ambeon, czy coś jeszcze innego - ale Astrid jest świetna i jestem przekonany, że będziemy jeszcze współpracować.

W: Może to głupie, ale... czemu Russela Allena nazywają "Sir"?

A: To faktycznie idiotyczne pytanie :) Ale fakt, to może dziwić. Odpowiem więc... Kiedy Russel miał piętnaście lat, został… rycerzem. Bawił się w rycerzy z kolegami - biegał w zbroi, tłukli się drewnianymi toporkami, rozumiesz, te rzeczy... (śmiech). I teraz, kiedy się z nim spotyka, okazuje się, że wszyscy mówią do niego "Sir Allen", a on się do tego tak przyzwyczaił, że nie robi mu to różnicy :)

W: Czy mógłbyś powiedzieć, jakie utwory - filmy, książki, może coś jeszcze? - inspirowały cię do stworzenia kolejnych kawałków na płycie "Actual Fantasy"?

A: Okej, mam nadzieję, że pamiętam :) Tak więc: "Abbey of Synn" - jeden z filmów z Seanem Connery; "Beyond the last horizon" pisalem myśląc o "Never ending story". "Computer Eyes" - inspirowane "Tronem", to jeden z moich ulubionych filmów! "Stranger from within" i "Back on planet Earth" to moje własne historie. "Farside of the world" opowiada historię z filmu, bodajże austalijskiego, zapomniałem tytułu (śmiech). "The dawn of man" - jak przy "Starchild", "Odyseja kosmiczna 2001".

W: Lubisz fantastykę, jak widzę :) Czytałeś coś autorstwa Lema? Wiesz, to ten polski pisarz :)

A: Wiem. Najśmieszniejsze jest to, że... W życiu nie przeczytałem żadnej książki. Serio! Nie mam na to czasu :( Tak więc i Lem jest mi obcy. Czytam tylko w toalecie i tylko magazyny muzyczne. Brak czasu…

W: Jezu Chryste! (śmiech)

A: Taaak! Jezu Chryste, ja nawet Biblii nie czytałem! (śmiech)

W: Wiem, że wystąpienie live z tak dużą ilością muzyków z różnych stron świata, jak ta, która współtworzy Ayreon jest niemożliwe - ale ostatnio obserwujemy ciebie, grającego na różnych koncertach... Może jednak pokusisz się o jakąś realizację na żywo?

A: Przy wszystkich poprzednich projektach to było bardzo trudne, prawie niemożliwe - dlatego nic z tego nie wychodziło. Mam nadzieję, że ze Star One może się udać! W końcu nie ma tu tych strasznych ilości ludzi (śmiech). Wiesz, brakuje mi bardzo kontaktu z fanami. Poza nielicznymi koncertami z Norlanderem i Laną (w Japonii - przyp.) nie grałem na żywo od... ośmiu lat. Czuję, jakby mi gitara zardzewiała :( Ale trzeba będzie coś z tym zrobić. W każdym razie, spróbuję.

W: Dawno temu słychać było coś o filmie animowanym ilustrowanym muzyką z "Into the electric castle". Czy mógłbyś powiedzieć coś na ten temat? Czy w jego ewentualne powstanie nie byliby zamieszani artyści tworzący teledysk do "Stranger from within"?

A: Nie, to był człowiek z Czech. Napisał e-mail; chciał zrobić film animowany 3d. Przyjechał nawet do mnie ze scenariuszem, byłem tym bardzo zainteresowany! Tym bardziej, że budżet miał wynieść tylko kilka tysięcy dolarów, całkiem nieźle, jak na film pełnometrażowy, nie? (śmiech). Podpisaliśmy kontrakt, wszystko szło ok. - ale wtedy o całym przedsięwzięciu dowiedział się Warner Bros. Obliczyli budżet na 2 mln dolarów i... wszystko się sypnęło. Chyba załapali, że hollywoodzkiego hitu to z tego nie będzie (śmiech).

W: Czy słuchasz współczesnego progmetalu? Wolisz bardziej techniczne granie czy opowiadasz się za podejściem tradycyjnym, w stylu Dream Theater?

A: Wyrosłem w latach 70. Na Floydach, Yes... Black Sabbath i Zeppelinach... A teraz, kiedy jestem muzykiem - nie mam wiele czasu na słuchanie i zachwycanie się nowościami. Znam Dream Theater, są świetni - znam i inne zespoły, jak Pain of Salvation i i bardzo ich lubię, ale to nie mój typ muzyki.

W: Wiem, że istniały pomysły na twoją współpracę ze Stevenem Wilsonem z Porcupine Tree. Czy mógłbyś przybliżyć nieco tą kwestię?

A: Bardzo lubię muzykę Stevena. Proponowałem mu nawet współpracę; wysłałem kilka płyt, podobało mu się. Ale... Nie uważał się za zainteresowanego muzyką progresywną, a przynajmniej tak mawia! "Nie interesuje mnie progresja", mówi. Może kiedyś? Choć nie sądzę. Nie rozumiem tego zresztą... Nie jest zainteresowany muzyką progresywną. Dziwne. Zwłaszcza w przypadku Stevena... Myślałem, że może uważa moje granie za zbyt mało progresywne - ale po ostatnich rozmowach z nim okazuje się, że jest dokładnie na odwrót. Mały mętlik :)

W: Jak odnosisz się do tematu mp3? Czy przeszkadza ci fakt, że setki fanów na świecie w ten sposób zaopatruje się w twoje nagrania?

A: Uważam mp3 za wspaniałe narzędzie promocji. Każdy może sobie ściągnąć, posłuchać, kupić... Nie podoba mi się jednak fakt, że ludzie ściągają z netu całe albumy za darmo. Nie martwię się jednak; uważam, że fani muzyki progresywnej są nieco inni, twardsi, będą szukać ulubionego krążka na końcu świata :) Liczy się dla niech wszystko, łącznie z okładką... Kupią płytę, jeśli się im spodoba. Wiesz, piractwo mp3 może dotyczyć Britney Spears, ja się raczej nie boję. Nie czuję zagrożenia ze strony mp3 i podobnych technologii.

W: Heh ;) Pytanie w charakterze przerywnika: co sądzisz o Britney Spears?

A: Powinna się nazywać Shitney Spears. A tak na serio, to nie mam w domu radia i - być może nie uwierzysz - jeszcze jej nie słyszałem.

W: Szczęśliwiec!

A: Tak, chyba tak. Ale wygląda słodziutko, że tylko schrupać (śmiech, tym razem dłuższy :)

W: Jak to się stało, że zagrałeś partie gitary na najnowszej produkcji Nolana i Wakemana? Czy była to forma oddania przysługi za udział Clive`a w Twoich projektach? Czy też może "kroiło się" na to od dawna?

A: Współpraca z Clive`em i Olivierem jest wspaniałym przeżyciem. Nie, to nie jest forma spłaty długów - my po prostu jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i staramy się razem grać, kiedy jest taka możliwość. Album uważam za świetny; szczerze mówiąc, obydwa zagrane przeze mnie na tej płycie sola gitarowe są chyba najbardziej udanymi w mojej karierze! Pracowało się rewelacyjnie. Wciąż pozostajemy w kontakcie mailowym i wymieniamy uwagi na temat albumu, chociaż od jego nagrania upłynęło sporo czasu (śmiech)

W: Czy mógłbyś wskazać jakieś wydawnictwo muzyczne, które dla ciebie było płytą minionego roku 2001?

A: Wiesz, tutaj jest problem - ja po prostu nie wiem, co ukazało się w 2001 roku… Jak już Ci mówiłem, nie mam za wiele czasu na słuchanie nowej muzyki, niestety :(

W: Czy jest coś, co chciałbyś przekazać polskim fanom twojej twórczości?

A: Przede wszystkim, dzięki Wam za to, że jest was tak dużo! Dostaję masę maili z Polski, we wszystkich piszecie mi, jaki jestem wielki, co mnie skutecznie zawstydza (śmiech). Chciałbym kiedyś do Was przyjechać! Wiem, że jest Was wielu. Być może wkrótce się zobaczymy? Liczę na to i pozdrawiam serdecznie!

W: Dziękuję za rozmowę.

A: Ja również. Do usłyszenia!
 

Kolejne wywiady

Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.