ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

wywiady

25.04.2007

Van Der Graaf Generator w Polskim Radiu PiK

Van Der Graaf Generator w Polskim Radiu PiK
Sobota - 21 kwietnia 2007 - już od rana podkreślała nam życie wielkimi niespodziankami. Wiedzieliśmy, że muzycy VDGG są już w grodzie nad Brdą - mało kto spodziewał się jednak, że znajdą czas na wizytę i rozmowę w studio Polskiego Radia PiK... Zanim pierwsze dźwięki utworu "Lemmings" wypełniły salę Filharmonii Pomorskiej, w słoneczne, sobotnie popołudnie - w naszej siedzibie przy ulicy Gdańskiej 48 w Bydgoszczy pojawili się: Peter Hammill, Hugh Banton i Guy Evans...


Zdzisław Pająk : W bydgoskim studio Polskiego Radia PiK gościmy dziś zespół Van Der Graaf Generator.

VDGG – Bardzo nam miło, że możemy być tutaj

ZP : Rozpocznę pytaniem do Petera – Czy pamiętasz Twój koncert w Filharmonii Pomorskiej, 12 lat temu...?

Peter Hammill – Taaak – trochę mgliście...

ZP : Co zatem pamiętasz z tamtego koncertu?!

PH – Pamiętam, że było to show wypełnione emocjami... był to występ solo ale już się nieco zaciera... Wiesz, kiedy robisz to tyle razy, co nieco zapominasz. Pamiętam jednak, że był to bardzo miły występ.

Adam Droździk : Pytanie do Petera, choć przecież dotyczy całego zespołu – 12 latemu, kiedy kończył się Twój pierwszy koncert w Bydgoszczy a tym samym w Polsce, Tomek Beksiński obiecał w Twoim imieniu, że wrócisz tutaj razem z zespołem... Czy już wtedy wiedziałeś, że szykuje się wielki powrót zespołu VDGG?

PH – Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że będzie taki pomysł. Szansa na zaqgranie takiego koncertu pojawiła się jakieś 5 – 6 lat temu. Wtedy okazało się to bardziej prawdopodobne.

Darek Pestka : 12 lat temu wspominałeś, że Twoja muzyka ma charakter bardziej liryczny aniżeli z początku kariery zarówno w VDGG jak i Twojej własnej – solowej twórczości. Teraz mam uczucie, że jest to – może nie tyle odrodzenie owego epickiego stylu, co pewna synteza obydwu stylistyk – epickiej i lirycznej... Czy to prawda, czy jest to coś co należałoby jeszcze inaczej zdefiniować?

PH – To raczej coś stałego! Stały element rozwoju. Lubię robić show – Nie mam sprawdzonej teorii o robieniu piosenek – po prostu je materializuję i obecnie nie próbuję ich jakoś specjalnie definiować. To raczej proces... rozwój.

AD : Powrót VDGG to nadzieja na renesans muzyki rockowej w tym najważniejszym wymiarze. Czy w międzyczasie - gdy powstawały plany o reaktywacji grupy – myśleliście o tym, czy jest to dobry czas na powrót tego rodzaju muzyki? Co myślicie o ogólnej kondycji muzyki rockowej na świecie?

Guy Evans – To było pytanie, które sami sobie zadawaliśmy. Kiedy pojawił się pomysł reaktywacji, pierwsze co musieliśmy zrobić, to gdzieś się wyrwać... wyjechać i zobaczyć, czy to w ogóle wypali... bez żadnych, konkretnych planów na grupę. To – czy to wypali czy nie – było głównym konceptem. Chodziło o to, by sprawdzić czy jest jeszcze ten rodzaj chemii między nami... A że był – no to zaczęliśmy znów grać...

Hugh Banton - Byliśmy zdeterminowani, by nie powtarzać przeszłości. Na początku nie graliśmy niczego z przeszłości. Cały czas spędzaliśmy na graniu nowych kompozycji lub czegoś innego – byle nie tego, co graliśmy w przeszłości – to nie o to chodziło...!

PH - Mieliśmy na myśli prawdziwą muzykę a to co jest prawdziwe, czerpie z różnych stylów muzycznych a nie powraca do przeszłości lub też nie powtarza jej. Jakikolwiek ma to być styl muzyczny: jazz, pop, klasyka – jest on wtedy prawdziwy, kiedy zmierza w przyszłość zamiast cały czas odnosić się do przeszłości lub udawać, że się jest w przeszłości. Taka jest moim zdaniem prawdziwa muzyka

GE - Wiedzieliśmy też, że jeżeli będziemy w stanie zagrać coś nowego, z czego będziemy zadowoleni, to zagranie starych rzeczy nie będzie problemem (śmiech) – może nie tyle nie będzie to problemem, co będzie po prostu możliwe...

DP : Hugh... Znam Twój album „Goldberg Variations” gdzie wykonujesz kompozycje Bacha... Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się Twoja interpretacja – wiem, że zajmujesz się konstrukcją organów i że do tego albumu wykorzystałeś specjalne organy, ze szczególnym uwypukleniem rejestrów basowych. Czy powiedziałbyś, że jest to zamysł, którego celem było odtworzenie dźwięku jaki chciał osiągnąć Bach, czy raczej jest to twórcza transformacja owej – pierwotnej koncepcji?

Hugh Banton – „Twórcza tranformacja” (śmiech)... Bach to napisał na dwa manuały... Wielu ludzi gra na pianinie i tylko dlatego jest to możliwe, gdyż Bach napisał takie rzeczy na dwie ręce, które nie zbiegają się. Tak zatem nie możesz zagrać dwóch części bez wpadania na tę drugą. To trudne! Łatwiej to wychodzi na dwóch klawiaturach. Stwierdziłem, że skoro przy dwóch klawiaturach gra oparta jest na dwu liniach, to tym co łączy te 32 wariacje jest linia basowa – reszta jest zmieniona. Tak więc idea by zagrać to na organach pojawiła się dość naturalnie. Nie sądzę, bym był pierwszym próbującym tego na organach, jednak kiedy spróbowałem, postanowiłem kontynuować...

AD : Możemy się cieszyć, że Wasza twórczość za brzmi w takich warunkach, jakie daje Filharmonia Pomorska, która sama w sobie jest sprzymierzeńcem bardzo dobrej muzyki, wysokiej klasy wykonań... Peter sprawdził już to na własnej skórze. Wiemy, że zespół grający w takich warunkach będzie chciał wykorzystać akustykę... Czy przygotowaliście z tej okazji jakieś niespodzianki, które mogą współbrzmieć z możliwościami tego obiektu?

PH – Czasami to robimy... Nie mamy takiego „seta”, który robimy – gramy tak samo... Co wieczór zmieniamy kolejność granych piosenek, ponieważ chcemy czasami zagrać coś innego... a czasami dlatego, że gramy w innych warunkach sali koncertowej. Ale szczerze mówiąc – dostosowujemy granie do nas niż na odwrót...

GE - To co zawsze lubiliśmy, to owa mikstura... czyli sala koncertowa wypełniona ludźmi blisko nas – to budzi różne wyzwania. Różne okoliczności grania trzeba dopasować do koncertu, do muzycznego kontekstu. Tym samym odkrywasz nowe aspekty muzyki, którą grasz oraz sposoby w jaki ją grasz. Każde otoczenie i każda publiczność dają Ci inny rodzaj reakcji. Masz też różne perspektywy grania...

DP : Guy... Uważam, że jesteś jednym z najbardziej oryginalnych i ekspresyjnych perkusistów rocka... Chociaż – rock nie jest chyba tym najwłaściwszym terminem... Jest to w zasadzie stylistyka pomiędzy rockiem, jazzem a nawet klasyką... Czy mógłbyś wymienić najważniejsze źródła inspiracji Twojej techniki?

GE – Inspiracje czerpałem od moich rodziców, kiedy grali w big bandzie. Od najmłodszych lat tego słuchałem ale nigdy świadomie nie grałem jazzu... Wydaje mi się, że świadomie próbowałem grać rocka... (śmiech) – Mam takich swoich dwóch "wielkich" – są nimi Tony Williams i John Bonham (śmiech)... Wielu innych też lubię, jednak esencja ich grania jest mi najbliższa...


ZP : Myślę, że odpowiedź na następne pytanie może sprawić Wam problem, jednak... Dlaczego przerwa w działalności zespołu trwała tak długo?

PH – Dlatego, że się rozstaliśmy i robiliśmy różne inne rzeczy. Ja nagrywałem, wszystko związałem z muzyką. Pozostali też zajmowali się swoimi sprawami... Chodzi o to, że grając razem grupa wiele dla nas znaczyła – po rozpadzie również... Jednak nie chcieliśmy, by zespół istniał tylko dlatego, że wiele znaczy dla nas samych. Chcieliśmy być wciąż na topie – nie chcieliśmy tego zepsuć – To nie była kariera...

GE - Choć przez chwilę tak to wyglądało...

PH – Ale krótko. Zresztą... nie chcieliśmy, by to była taka kariera „od – do”, jak np. w banku... albo w ramach przerwy... Sześć lat temu zaczęliśmy rozważać możliwość ponownego grania oraz – jak to zrealizować, by móc się temu całkowicie oddać. Nie robimy tego jako coś na „cały etat”. Nie jesteśmy też w tej kwestii śmiertelnie poważnie. Ale działa to tak, że możemy koncentrować nasz czas i pracę na małych projektach – tak, byśmy mieli chęć pracować dłużej niż zapowiadać huczne powroty – To niewiele by wniosło...

ZP : Hugh... A co Ty robiłeś przez te 30... prawie 30 lat?!

HB – Cały czas konstruuję, buduję organy. Od 1977 roku przez 15 lat pracowałem dla jednej firmy – aż do 1992 roku. Później założyłem własną firmę i to jest moja praca – tym się właśnie zajmuję... Nawet w tym tygodniu – robiłem to w środę (śmiech)... Wykonuję organy digitalowe, kościelne – cały czas... Gram też nieco ale to nic poważnego...

AD : Nie tak dawno mieliśmy okazję zaobserwować bardzo ciekawe i pocieszające zjawisko. Kiedy w Bydgoszczy występowała grupa TEN YEARS AFTER, na widowni znalazło się bardzo dużo rodziców, którzy przyprowadzili na koncert swoje dzieci. To dobry znak, że muzyka przechodzi z pokolenia na pokolenie... Myślę, że dziś może być podobnie... Czy na koncertach VDGG zauważacie obecność młodej publiczności?

VDGG - Oooo Taaaaak, zdecydowanie – Są tam dzieci od małego (śmiech) i to od kilku dekad... i nasze wnuki (śmiech)

PH - Ale poważnie...! Zdarza się, że przychodzą razem albo osobno... albo dzieci naszego pokolenia przychodzą same. Rozbieżność wiekowa ludzi, którzy przychodzą na nasze koncerty jest spora...

GE - To ciekawe zjawisko – mogę zrozumieć młodzież, bo – jak powiedziałeś – to dzieci naszych przyjaciół... ale jest również wielu 30-latków czyli ludzi „pomiędzy”... To ciekawe zjawisko/

DP : Ja sam osobiście przyjdę na koncert z 11-letnią córką ;)

HB – Ty Ją przyprowadzasz? Czy Ona Ciebie...? (śmiech)

AD : Wpływ muzyki VDGG wyczuwalny jest w twórczości młodych artystów, którzy właśnie z Waszej twórczości pobierają dla siebie piękną edukację. Właśnie muzyka podpisana szyldem VDGG przenika do ich kompozycji... Czy macie jakąś styczność z zespołami... czy słyszeliście już grupy, które budują swój wizerunek na nauce pobieranej z Waszej muzyki?

PH - Jest wiele grup, które pewnie czerpią wpływy z naszej twórczości – Także publiczność... Różne zespoły – od metalowych po popowe. Moim zdaniem – jeśli mamy wpływ na inne grupy – jest kilka tego powodów... Po pierwsze – dlatego, że deklarujemy się po stronie tych, którzy nie uznają żadnych granic w kwestii – skąd muzyka jest... czym jest... jaka powinna być... długa czy krótka – jaki jest jej temat. To jest w opozycji wobec współczesnej linii. Muzyka jest kompletnie otwartą formą... Wydaje mi się, że pokazujemy to przez granie naszej „nie-komercyjnej” muzyki... Po drugie – nie dla kariery, bo to nie jest komercyjne, jednak my to robimy bo musimy to robić... Niektórzy biorą to jako „zielone światło”. Myślę, że Ci których inspirujemy biorą 20% naszego podejścia i 80% tego, czym jest tak naprawdę kariera i sukces... Czy to ma sens? Tak!

AD : Nie jest tajemnicą, że na Waszych koncertach czasami znajdą się osoby przypadkowe... Zawsze zastanawiam się jak ich odbieracie, jak potraficie zachować powagę widząc duże oczy kogoś, kto tak właśnie reaguje na ekspresję w głosie Petera czy poplątane dźwięki zespołu...

PH – Taak! To zawsze była sprawa tego rodzaju, że grając gdzieś pierwszy raz zwykle połowa publiczności wychodziła... Przeważnie połowa wychodzi, bo uważa to za coś okropnego... Być może tylko ćwierć publiczności porwie nasza muzyka... Moja żona nie była fanem VDGG ale ostatnio ją odkryła z moją córką...
Wystarczy, że komuś spodoba się jedna piosenka... wtedy jest szansa, ze wciągną go i inne... Wersja „na żywo” jest bardziej ekstremalna od tej nagranej....

HB – Która... która to była piosenka...? (śmiech)

PH - I o to chodzi...! To może być każda piosenka – najmocniejsza lub najłagodniejsza ale chodzi o to, że granie na żywo to bardzo silne doświadczenie... i o wiele silniejsze emocje niż te na płycie...

GE – Grupa ludzi w Belgii tylko słyszała o zespole – coś tam im wpadło w ucho... Sprawdzili to – spodobało im się. Jeśli chodzi o nasze poprzednie doświadczenia – to przez co przeszliśmy jako młoda grupa... miejsca, w których graliśmy... Teraz jesteśmy w stanie zmierzyć się z miejscami w jakich gramy i co gramy dla ludzi, którzy nie spodziewają się co dostaną... Kiedy zaczynaliśmy grać, nie było to w dużych miejscach – były to raczej miejsca, w których ludzie mogli zobaczyć nas przy pracy... w różnych punktach Anglii i Europy... Wiele osób łączyło nas przez zaskoczenie, przychodzili bo wiedzieli, że coś – np. w środę wieczorem – będzie się działo... i trafiali na nas (śmiech)... I życie nie było już takie same... (śmiech)

AD : Przebudzenie grupy VDGG w dzisiejszych czasach, gdy mamy do dyspozycji internet i inne środki komunikowania się, zapewne powiększyło i zbliżyło Was do fanów – i odwrotnie... Czy ten przypływ nie przeszkadza Wam aby...? Czy taka możliwość kontaktu nie męczy Was czasem, czy może jednak chętnie
odpowiadacie na korespondencje...?!

PH : Owszem – kontaktujemy się bezpośrednio przez internet lub na forum fanów – jedno i drugie... To co jest przeszkodą w dzisiejszym świecie, to że ludzie zapominają, że będąc „on-line” są widoczni, choć myślą, że są anonimowi... Siedzą w domu ale są bardzo widoczni... Ich myśli nie kierują się w tę stronę, w którą mogłyby gdyby np. pisali list lub rozmawiali. Jeśli chodzi o forum, to.... Trudno jest nawiązać z ludźmi dialog... zawsze było trudno... Rzadko można złapać osobę, która odpowie – ale to nie jest częścią moich osobistych zajęć. Moja osobista praca polega na pisaniu kompozycji... próbach, śpiewaniu, graniu, nagraniach, występach na scenie... To właśnie oferuję! Oczywiście ciekawie czyta się reakcje ludzi ale może nie istnieć w tym żaden punkt wspólny... żadnej relacji, tzn. jak to wygląda z naszej strony a jakie są reakcje ludzi... jak to wygląda od wewnątrz i jak to się robi... To mija się z celem – wyjaśnianie ludziom tego wszystkiego jest bez sensu, bo albo to jest w muzyce... na płycie, na koncertach... albo nie! Nie ma sensu wyjaśniać, że zamierzaliśmy zrobić to czy tamto. Ktoś chciałby mieć emocjonalną odpowiedź – Rzadko odpowiadam ludziom przez internet, bo to nie oto chodzi, żeby wszystko wyjaśniać.

DP : Taaaak – ta czynność w pewnych przypadkach może okazać się zupełnie bezcelowa...

PH - Z drugiej strony internet jest bardzo przydatny - jeżeli tylko coś się dzieje, wiesz o tym bardzo szybko... ułatwia kontakt między ludźmi... To pomocne i też łączy ludzi...

GE - Jest taka strona w sieci, która działa niezależnie... nie jest prowadzona przez nas – jest bardzo zrozumiała, rozsądna – jest dobrze poinformowana, nie musimy jej bezpośrednio nadzorować albo oddziaływać na nią...
Ale to dobry filtr dla fanów...

AD : Spotkania z grupą VDGG – tak jak dzisiejsze – są wielkim przeżyciem artystycznym o poczuciu wielkiej estetyki muzycznej jak i – nie ukrywajmy – sztuce. Bardzo dobrze, że istnieją jeszcze zespoły i że Wy zdecydowaliście się na powrót, będąc tym samym jednym z ambasadorów muzyki rockowej podniesionej do rangi sztuki... Jak czujecie się właśnie w tej roli – osób odpowiedzialnych za ten rodzaj sztuki, jakim jest muzyka rockowa w Waszym wydaniu... artystów odpowiedzialnych za poziom artystyczny rocka w tych niełatwych czasach...

HB – Stawiam sobie poprzeczkę wysoko. Zawsze staram się zrobić, zagrać coś lepiej niż ostatnim razem... Robię dużo ale nigdy nie jestem pewien, czy właściwie... Czy nie mogłoby to być zrobione lepiej...

PH - Wracając do pytania co do naszej przerwy – Wiedzieliśmy, postawiliśmy sobie za priorytet, że nie zrobimy tego ponownie, jeśli nie zagramy czegoś innego, nowego, innowacyjnego... To jest odpowiedzialność nie tylko względem publiczności ale i względem nas samych. Nie zrobilibyśmy tego, gdyby nie takie właśnie – właściwe podejście....

DP : Czy planujecie wydanie nowego albumu?

PH – O Taaaak! Prawdopodobnie nagramy go latem... Może pod koniec roku albo na początku przyszłego – 2008...

ZP : Czy będzie to ponownie podwójny album, jak „Present” ?

PH – Nie wiem... nie sądzę... Być może potrójny (śmiech)... Mamy już kilka pomysłów – wiemy jak brzmieć, kilka rzeczy już nagraliśmy...

HB - Wiemy jak będzie wyglądać okładka (śmiech). Mamy nadzieję, że będzie OK.
Kilka koncepcji przedstawia się bardzo zabawnie (śmiech)

AD : Możemy czuć się wielkimi szczęściarzami mogąc gościć Was w Bydgoszczy i mogąc przyjść na Wasz koncert... ale wiem, że jesteśmy naprawdę wyróżnieni i wiele osób będzie nam zazdrościć tego spotkania z Wami – tutaj, w studio Polskiego Radia PiK... Bardzo Wam dziękujemy!!!

VDGG : To dla nas wielka przyjemność być tutaj... Bardzo dziękujemy!

Rozmowa odbyła się 21 kwietnia 2007 w bydgoskim studio Polskiego Radia PiK o godz: 13.00.

Gorące podziękowania dla Marka Hofmana za udostępnienie zdjęć. Więcej zdjęć, także z koncertu VAN DER GRAAF GENERATOR w Filharmonii Pomorskiej 21 kwietnia 2007, w galerii autora: www.pbase.com/hofi/vdgg
 

Zdjęcia:

VDGG w studio radia PIK - Peter Hammill - © Marek Hofman VDGG w studio radia PIK -Guy Evans -  © Marek Hofman VDGG w studio radia PIK - Hugh Banton -  © Marek Hofman VDGG w studio radia PIK - © Marek Hofman
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.