Konrad Siwiński (Artrock.pl): Mieliśmy okazję rozmawiać tuż przed premierą albumu Hard Believer w 2014 roku. Jak zmieniło się Twoje życie w ciągu tych trzech lat?
Fink: Przede wszystkim zagrałem bardzo dużo koncertów i spędziłem wiele godzin w autobusie. Przeniosłem się też do Berlina, co bardzo mi się podoba, a do tego zrobiłem sobie przerwę z koncertami w 2016. Potrzebowałem chwili oddechu po 10 latach w trasie.
KS: W poprzednim wywiadzie wspomniałeś, że chcesz, aby każdy Twój album brzmiał inaczej. Za chwilę premiera Resurgam. Czym wyróżnia się ta płyta? O czym ona jest?
Fink: Chyba nie potrafię powiedzieć „o czym” jest, bo każdy może ją zinterpretować inaczej. Dla mnie jest przede wszystkim pełna pewności siebie, takiego pozytywnego przekazu. Z jednej strony jest minimalistyczna, ale jednocześnie mam wrażenie, że jest to najbardziej umuzykalniony album ze wszystkich, które do tej pory wydałem.
KS: Masz też bardzo pewny siebie tytuł albumu. Resurgam oznacza dokładnie „Powstanę” (I shall rise again). Co te słowa oznaczają dla Ciebie?
Fink: Po skończonych nagraniach albumów mieliśmy wrażenie, że to słowo po prostu pasuje. Za każdym razem, gdy zaczynasz pracę nad nowym wydawnictwem to startujesz od zera, od samego początku. Nie masz kompletnie nic. Życie muzyka to nieustanne rozpoczynanie czegoś od nowa. To trochę takie myślenie „Powstanę mimo, że nie mam kompletnie nic. Dam radę!”
KS: Mówisz, że to pozytywny przekaz, ale muzyka jest bardzo spokojna, stonowana. Gdybym usłyszał, że jakiś zespół nazwał swój album zatytułowany I shall rise again to pomyślałbym, że to punk-rock
Fink: Coś w tym jest (śmiech). To dla mnie taki przekaz, że będę to ciągle robił, nawet jeśli komuś się nie podoba i będę wciąż powracał z nowym brzmieniem. I faktycznie, w moim wykonaniu są to takie powroty spokojne i zrelaksowane.
KS: Po nagraniach w Los Angeles powróciłeś do Londynu. Masz też Flooda jako producenta. Jaki był jego wpływ na album?
Fink: Nawet nie wyobrażasz sobie jak wielki był wpływ Flooda na nasz album. Pokazał nam nowe muzyczne horyzonty, stworzył bardzo fajną przestrzeń do nagrywania muzyki, dawał czas. Zamiast wchodzić do studia i nagrywać kolejne demo rejestrowaliśmy każdy moment, każdy dźwięk i każdą przestrzeń, która powstała w trakcie pracy nad płytą. To było niesamowite. Flood jest wspaniałym producentem, który zna się na swojej pracy. Poznaliśmy kilka metod pracy różnych producentów, ale i tym razem mieliśmy wyjątkowe podejście. Zadawaliśmy sobie pytania jakie są nasze odczucia związane z muzyką, jak to brzmi. Nie zastanawialiśmy się co będzie singlem, co pomyślą słuchacze, ale słuchaliśmy naszej muzyki i ocenialiśmy samo brzmienie. Flood był w tym procesie dla nas przewodnikiem i mentorem.
KS: Rok 2017 to nie tylko Resurgam, ale tez Twoje bluesowe oblicze. Wydałeś Sunday Night Blues Vol.1 Spotkałem się kiedyś z opinią, że bez bluesa nie byłoby muzyki jaką znamy obecnie, to od niego wszystko się zaczęło. Dlaczego zdecydowałeś się sięgnąć po ten gatunek?
Fink: Zawsze chciałem nagrać blues. To siedziało gdzieś w głębi mnie, ale nie miałem ambicji, żeby to był pełnoprawny album z moimi utworami. Zależało mi, żeby stworzyć coś spokojnie, bez pośpiechu. Nagrałem tę płytę z zupełnie innymi ludźmi, w Berlinie, bez presji. Blues podoba mi się, bo jest prawdziwy. Ważna jest gitara, głos, nie ma miejsca na kłamstwa. Trudno jest też stworzyć coś nowego w tak starym gatunku, ale bardzo podobało mi się to doświadczenie i mam nadzieję, że w przyszłym roku nagram drugą część. Chociaż blues musi być szczery i nagrywać go można tylko w odpowiednim momencie, kiedy poczujesz, że to ta chwila. Jak znajdę się na takim etapie życia i w takim miejscu to wtedy na pewno nagram tę drugą część.
KS: Masz swoją wytwórnię. Planujesz rozwijać ten obszar działalności?
Fink: Pewnie! Jak tylko spotkamy odpowiednich ludzi i ciekawych artystów to czemu nie. Uwielbiam tą biznesową stronę muzyki i pewnie będę się w nią zagłębiać.
KS: Za chwilę ruszasz w trasę. Czego możemy się spodziewać podczas nadchodzących koncertów?
Fink: Będziemy grać 6-7 utworów z nowej płyty, które brzmią na próbach bardzo mocno. Mamy też dwójkę perkusistów, co sprawi, że będzie więcej perkusjonaliów, a na scenie będzie więcej rytmu. Pojawi się też trochę starych numerów z pierwszych albumów. Będzie dobrze, zapraszamy!
KS: Skąd bierzesz energię i pasję, żeby grać takie długie i intensywne trasy po tylu latach?
Fink: Prosta sprawa. Po prostu to mam! (śmiech) Jest takie powiedzenie, ze jak robisz to, co lubisz to nie przepracujesz ani jednego dnia. Łatwo mi mieć energię bo mam z tego frajdę. Mogę pracować godzinami i nawet nie poczuję, że coś robię.
Koncerty Finka w Polsce:
16.09.2017 – Gdańsk
17.09.2017 – Warszawa
18.09.2017 – Kraków
21.09.2017 – Poznań