Choć minęło sporo czasu od największych sukcesów Procol Harum, ma on wciąż miliony wiernych fanów – ludzi, na których muzyka tej legendarnej formacji wywarła kolosalne wrażenie. Zespól jest wciąż w fantastycznej formie, czego dowodem jest choćby nowa płyta pt. „Novum”, wydana w kwietniu br. Ten rok jest szczególny dla zespołu, który obchodzi 50-lecie „A Whiter Shade Of Pale”, w lecie wychodzi składanka z tym utworem, no i czekają polskich fanów dwa koncerty Procol Harum – 13 października w Szczecinie i 15 października w Katowicach, które są częścią dużego światowego tournee.
Bogdan Kuncewicz: Kilkukrotnie koncertowałeś w Polsce. Lubisz koncertować w Polsce?
Gary Brooker: Tak, lubię. Na koncertach w Polsce zawsze panuje wspaniała atmosfera, więc chętnie tam jadę.
BK: Pierwsze koncerty daliście w Polsce w 1976 roku?
GB: Tak, i bardzo się cieszyliśmy, że gramy wtedy w Polsce, bo ludzie widząc nas na scenie mieli radość w oczach. Ta radość ludzi na widowni utkwiła nam w pamięci. Potem byliśmy kilkakrotnie w Polsce i obserwowaliśmy jak ten kraj się zmienia. W 1976 roku sklepy były bardzo słabo zaopatrzone. W 1986 roku były trudności z kawą. Potem było coraz lepiej.
BK: Czy coś szczególnego utkwiło Ci podczas koncertowania w Polsce?
GB: Tak, ale to było bardzo dawno temu. Na dyskotece, w jednym z hoteli, gdzie wstąpiłem na drinka z przyjaciółmi, wybuchła bójka pomiędzy dwoma facetami. Szarpali się na środku sali, tam gdzie wszyscy przed chwilą tańczyli. Wszyscy ich otoczyli i obserwowali. Nagle jednemu z „zawodników” spadła peruka. Okazało się, że jest całkowicie łysy. Ten drugi stanął jak wryty i zaczął się na przeciwnika gapić z potwornym zdziwieniem. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ten łysy biedak chwycił swoją perukę i po prostu zwiał. Do dziś, jak to wspominam, chce mi się śmiać, bo to była komiczna sytuacja.
BK: Spotykaliśmy się wielokrotnie. Obserwowałem próbę dźwięku Procol Harum w sopockiej Operze Leśnej, gdzie koncertowaliście jakieś 15 lat temu. Nie odpuszczacie sobie, perfekcyjnie do każdego detalu podchodzicie?
GB: Jesteśmy profesjonalistami. Wszystko musi grać zanim wejdziemy na scenę i damy koncert. Kilka razy koncerty wisiały na ostatnim włosku, gdy coś było niedopracowane, były kłopoty z instrumentami itd.
BK: Koncerty Procol Harum są fantastyczne. Z czego wynika ta magia?
GB: Gramy bardzo długo, mamy niebywałe doświadczenie i bardzo lubimy występować na scenie. Koncerty nas nie nudzą i staramy się by one były przeżyciem zarówno dla widzów jak i dla nas samych. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie wpadliśmy w rutynę.
BK: Ledwie założyliście zespół Procol Harum, a już znaleźliście się z „A Whiter Shade Of Pale” na pierwszych miejscach list przebojów na całym świecie?
GB: Sukces „A Whiter Shade Of Pale” pociągnął znacznie zespół do przodu, pomógł w karierze. Wielu ludzi podchwyciło nutę „A Whiter Shade Of Pale”, choć ten utwór nie miał zbyt atrakcyjnego rytmu, ani atrakcyjnej melodii. Po prostu, ludzie się przy nim dobrze czuli i chętnie do niego wracali.
BK: Moim zdaniem jednak „A Whiter Shade Of Pale”, to jeden z najlepszych utworów jakie kiedykolwiek powstały. Czy uważasz go za wizytówkę Procol Harum?
GB: Nie. Nigdy nie wyróżniamy go od innych kompozycji Procol Harum. Być może jest to nasza najbardziej znana kompozycja, ale nie najlepsza.
BK: W muzyce Procol Harum często pojawiała się tematyka morska. Czy wynika to z tego, że kochasz wodę?
GB: Nie zapominajmy, że to tylko teksty utworów. Z drugiej strony, jest to chyba też to co czujemy. Ja osobiście dorastałem w okolicy rzeki. A po skończeniu 9 lat zamieszkałem nad morzem. Zawsze lubiłem chodzić nad morze, patrzeć w przestrzeń. Woda, morze, to potęga, która pociąga. Jeżeli znajdziesz się sam pośrodku morza, to uświadomisz sobie, że jesteś niczym w obliczu natury. Taka świadomość uczy pokory.
BK: Muzyka też uczy pokory?
GB: Muzyka uszlachetnia. Muzyka to mój sposób na życie, jedyny jaki znam.
BK: Dziękuję za rozmowę, do zobaczenia w październiku w Polsce
Rozmawiał: Bogdan Kuncewicz