ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

wywiady

26.05.2017

Nie jestem zbyt dobra w "robieniu muzyki" - wywiad z Agnes Obel

Nie jestem zbyt dobra w

Agnes Obel to niezwykła artystka duńskiego pochodzenia, która w najbliższym czasie kolejny raz zawita do Polski. Tym razem wokalistka i kompozytorka odwiedzi Wrocław (30.05) oraz Łódź (31.05). Z tej okazji udało nam się porozmawiać z Agnes o hygge, muzycznym klimacie Berlina, unikalnych instrumentach i koncepcji „szklanego człowieka”. Zachęcamy do przeczytania wywiadu!

Konrad Siwiński (Artrock.pl): Agnes, chciałbym zacząć od słowa, które obecnie wielu Polakom kojarzy się z Danią. Chodzi mi o hygge. Czy Ty też hyggeling?

Agnes Obel: O tak! Dla mnie za tym słowem stoi przede wszystkim swoboda. Takie poczucie, że nie zawsze musi być sztywno i formalnie, ale też może być na luzie, mniej poważnie. Dla Duńczyków bardzo ważne jest to, żeby być razem i blisko, bo jesteśmy małym krajem. A macie w Polsce coś podobnego?

KS: Chyba jesteśmy nieco podobni w potrzebie bliskości. Lubimy spędzać czas razem, w domach, z bliskimi i rodzinami, żeby zwolnić i cieszyć się chwilą. Ale nie mamy na to chyba swojego słowa. Dla Duńczyków hygge jest faktycznie takie ważne?

AO: Na pewno jest to elementem duńskiej kultury. Muszę przyznać, że zawsze miałam poczucie, że to jest tylko słowo, bo każdy kraj musi mieć coś podobnego, tylko inaczej się nazywa. A potem przeprowadziłam się do Niemic i zdałam sobie sprawę z tego, że u nich nic takiego nie istnieje! W efekcie jak spędzałam miło czas, nieformalnie, ze znajomymi to myślałam „o! teraz jest moje hyggeling, tu mam swoje hygge”. Wydaje mi się, że niezależnie od kultury powinniśmy spędzać czas miło, bez zbędnego nadęcia i przygotowań. Ale na pewno też niektórzy przesadzają z hyggeling. Założeniem jest, że przez ten czas ma być miło, a czasami i o poważnych rzeczach trzeba rozmawiać i je z siebie wyrzucić. Duńczycy czasami mają tak, że jak robi się sztywno mówią „ojej to zbyt poważne, zbyt straszne, porozmawiajmy o czymś innym!” (śmiech). Samo hygge trudno wytłumaczyć, bo to są bardzo małe chwile, rzeczy, które są tak naprawdę ważne dla każdego człowieka indywidualnie. Mam wrażenie, że wy w Polsce dobrze rozumiecie i czujecie o co chodzi. Kiedyś byłam u Was w trakcie Bożego Narodzenia i klimat był bardzo hyggeling­ – śnieg, wszyscy miło spędzali razem czas.

KS: Widzisz, wiele nas łączy! Dotknęłaś przed chwilą kolejnego tematu, o który chciałbym Cię zapytać. Od 11 lat mieszkasz w Berlinie. Jakie widzisz różnice między Niemcami i Danią?

AO: Tych różnic jest sporo i w każdym miejscu są rzeczy, które lubię i które mnie męczą. Cieszę się, że Berlin jest bardziej międzynarodowy i że jesteśmy tutaj zróżnicowani. Dania to jednak bardzo spójny kraj i w ogóle Skandynawowie lubią to, że wszyscy są do siebie podobni, robią podobne rzeczy i mieszkają podobnie. To też jest w sumie elementem hygge. W Berlinie możesz być kim chcesz i w związku z tym czuję się bardziej wolna. Nie jestem też Niemką więc nie muszę się do wszystkiego dopasować. Mogę być takim trochę outsiederem i dobrze mi z tym.

KS: A jak to jest w sferze artystycznej? Niektórzy mówią, że stolicą muzycznej Europy jest Londyn, inni wskazują na Berlin. A Twoim zdaniem, gdzie bije muzyczne serce naszego kontynentu?

AO: Na pewno UK to wciąż kraj, gdzie jest większość muzycznego biznesu. Anglia ma za sobą kawał historii i bardzo rozwiniętą kulturę, ale już mocno skomercjalizowaną. W Berlinie jest dużo więcej przestrzeni i nie ma takiej dużej presji. Będąc w Londynie miała poczucie, że ciągle muszę coś robić, ludzie biegają i nieustannie się spieszą. Czułam na sobie ogromną presję i nie mogłam stworzyć nic nowego. W Berlinie jest znacznie spokojniej, a dla artysty komfort pracy i klimat wokół jest niezwykle ważny. Lubię Berlin, bo jest to miasto towarzyskie, a ludzie spotykają się dlatego, że chcą, a nie dlatego, że muszą.

KS: Rozmawiamy już dobre kilka minut, a ja nawet nie zahaczyłem o Twoją muzykę. Naprawiam ten błąd. Jesteś perfekcjonistką, która do ostatniej chwili pracuje nad swoim brzmieniem. Lubisz trudne, analogowe instrumenty i szukasz brzmienia, które idealnie odda charakter muzyki, którą chcesz stworzyć. Mogłabyś opowiedzieć kilka słów o swoim procesie twórczym? Jak to wygląda? Od czego zaczynasz?

AO: Nie jestem zbyt dobra w „robieniu muzyki”, gdy ktoś tego ode mnie chce i nade mną stoi. Muszę być w takim momencie swojego życia, że chcę coś opowiedzieć, przekazać jakiś większy sens i znaczenie. Mam takie chwilę, że potrzeba tworzenia muzyki jest ogromna, a gdy nie ma jej wokół mnie czuję pustkę. W takich chwilach muzyka jest dla mnie sposobem na realną obecność w rzeczywistości. Dzisiaj mam koncert we Frankfurcie. W czasie próby, gdy byłam na backstage’u zauważyłam wiele wspaniałych instrumentów klawiszowych. Normalnie nie zdarza mi się tworzyć niczego w trasie, ale poczułam dzisiaj w sobie potrzebę, aby usiąść przy fortepianie i chwilę pograć. Właściwie napisałam piosenkę. Tak, to był taki dobry moment.

KS: Zostańmy chwilę przy Twoich instrumentach. Zawsze nas zaskakujesz sięgając po te niezbyt popularne. Na Citizen Of Glass możemy posłuchać trautonium. Dlaczego zdecydowałaś się na wykorzystanie tego instrumentu i jak do niego dotarłaś?

AO: Bardzo ważne jest dla mnie, aby się nie powtarzać, więc szukam sposobów, żeby tworzyć coś innego, nowego. W ostatnim czasie bardzo bliska jest mi muzyka contemporary i staram się aranżować brzmienie w tej stylistyce. W trakcie prac nad albumem Citizen Of Glass spotkałam się z teorią szklanych ludzi, który tracą swoją prywatność, są całkowicie transparentni, a jednocześnie termin ten podkreśla naszą kruchość. Zafascynowała mnie idea szklanego człowieka, poczułam, że mocno do mnie przemawia i na swój sposób chciałbym przedstawić tą teorię na albumie. Chcąc zrobić to w pełni szukałam instrumentów, które pozwolą mi wzmocnić artystyczny przekaz i tak trafiłam między innymi na trautonium. Poznałam osobę, która opiekuje się obecnie tym instrumentem w Muzeum Instrumentów Muzycznych i nauczyłam się na nim grać. Trautonium jest niezwykły, bo możesz na nim grać jak na pianinie i jak na instrumencie smyczkowym. Jedna ze strun robi taki dźwięk „woooo” jak theremin. Bardzo mi to pasowało do mojej „szklanej” koncepcji albumu.

KS: Twoja muzyka jest bardzo intymna i na pewno doskonale słucha się jej w domowym zaciszu, gdy można wejść głębiej w brzmienie i poszczególne momenty oraz wsłuchać się w Twój głos. Nie obawiasz się, że w trakcie koncertu trudno będzie odbudować taką specyficzną atmosferę?

AO: Faktycznie jest to coś, czego zawsze się boję. Nie wiem, czy warunki muzyczne będą odpowiednie, czy wszystko zabrzmi tak jak trzeba i jaka będzie reakcja publiczności. Na szczęście zawsze okazuje się, że fani potrafią zaskoczyć i publiczność chętnie słucha tego, co gram, nawet w trakcie koncertu w dużych halach, gdzie zazwyczaj grają zespoły rockowe. Musze jednak przyznać, że gdy gram na otwartych scenach nachodzą mnie czasem myśli „co ja tutaj robię? Przecież gram muzykę kameralną.” Trochę z tego powodu jest mnie mniej na dużych festiwalach, ale też staram się dotrzeć na takie imprezy, gdzie prezentowana jest różna muzyka, nie tylko ta głośna i rozrywkowa.

KS: Co byś powiedziała młodej osobie, która chce rozpocząć muzyczną karierę?

AO: Powiedziałabym, że jesteś jedyną osobą, która może i potrafi opowiedzieć Twoją własną historię. Jeśli chcesz się czymś podzielić z odbiorcami to zrób to i nie myśl, że ma być łatwo i cool. Kochaj muzykę i sztukę, a na pewno się uda.

KS: Niedługo zagrasz na dwóch koncertach w Polsce. Dlaczego warto wybrać się na Twoje występy?

AO: Przede wszystkim to Ty musisz mieć ochotę, żeby posłuchać mojej muzyki na żywo! (śmiech). Ja mogę tylko zapewnić, że gramy teraz chyba najlepsze koncerty na trasie. Są świetne światła, dźwięki. Ja ogólnie mam zawsze dużą potrzebę, żeby występy były perfekcyjnie spójne z moimi oczekiwaniami. Nie zawsze się to udaje, ale mam poczucie, że teraz jesteśmy najbliżej ideału i na najbliższych koncertach będziecie mogli zobaczyć takie występy, które zawsze miałam w głowie.

Za pomoc w przygotowaniu wywiadu dziękuję Arkowi Zakrzewskiemu.

Koncerty Agnes Obel w Polsce:

30 maja 2017 – Sala Audytoryjna WCK, Wrocław

31 maja 2017 – Wytwórnia, Łódź

Bilety:

Wrocław: eventim.plticketpro.plebilet.plstodola.pl oraz kasa klubu Stodoła.

Łódź: eventim.plticketpro.plebilet.plstodola.plekobilet.pl oraz kasa klubu Stodoła.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.