ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

wywiady

16.10.2015

Absolutna wolność przekazu – wywiad z muzykami Brain Connect

Absolutna wolność przekazu – wywiad z muzykami Brain Connect

Bardzo długo czekali na swój pełnowymiarowy debiut. Ten, zatytułowany „Think different” światło dzienne ujrzał we wrześniu tego roku i stał się naturalnym tematem naszej rozmowy z muzykami formacji – Przemysławem Całusem i Krzysztofem Walczykiem.

ArtRock.PL: Jak to się stało, że tak długo trzeba było czekać na wasz debiut? Lata grania, małe płytki, ważne koncerty, ale tej kropki nad i brakowało…

[Przemysław Całus]: Ja powiem tak. Raz na wozie, raz pod wozem. Biorytm i wiatr (szczególnie ten w oczy) ułożył się tak, że nie było nam łatwo doprowadzić tematu albumu do finału. Sporo zmian w naszym prywatnym życiu również odwlekło finalizację płyty w czasie.

ArtRock.PL: Był taki moment w 2013 roku, że byliście blisko wydania albumu, mówiliście o znalezieniu wydawcy - Legacy Records i…

[PC]: Prawie że mieliśmy to w ręku… sprawy potoczyły się jednak niefortunnie. Nie będę wyjawiać szczegółów, bo to może urazić czyjeś stanowisko.

[Krzysztof Walczyk]: Było Legacy Records ale byli też inni, myślę że możemy już mówić o klubie wydawców chcących wydać debiut Brain Connect (śmiech), mieliśmy kilka takich momentów, w których byliśmy przekonani, że teraz już na 100% wydamy płytę, niestety zawsze coś stawało na przeszkodzie, ale ostatecznie udało się, a my nauczeni tym doświadczeniem postaramy się nie dopuścić do takiej sytuacji w przyszłości.

ArtRock.PL: Ten debiut to dla was „wielki sukces” i zwieńczenie pewnego etapu, czy może początek nowej drogi?

[KW]: Z uwagi na fakt, iż ogrywamy materiał koncertowo zanim zostanie zarejestrowany i wprowadzamy na tej podstawie poprawki przed jego nagraniem, to jest to zwieńczenie pewnego etapu, a jeśli sprzedaż płyty będzie choć w połowie tak dobra jak na pierwszym raporcie sprzedaży jaki już otrzymaliśmy, to z pewnością możemy też mówić o „wielkim sukcesie”.

[PC]: Jak na razie może nie wiem co to sukces w takim przypadku, ale wiem czym jest pasja i zabawa, więc prędzej to drugie. Z tym materiałem muszę przyznać (przynajmniej ja), że troszkę się męczyliśmy, jednak nie w sensie, że muzyka nam się znudziła, tylko chociażby mnie znudził się brak możliwości jej wydania na takim etapie, aby nią żyć z chwilą jej tworzenia. Myślę, że większość rozumie to, że jeśli życie codzienne przeszkadza w zaangażowaniu w pasję, to schodzi ona na drugi plan i przestaje być „żywa”. Teraz jednak pojawił się kolejny impuls niczym iskra, której nie zamierzamy już zgasić i jeśli tylko publiczność to odczuje, to zupełnie jak zapach w kreskówkach przywoła nas do przerzucenia priorytetu.

ArtRock.PL: Za muzykę na albumie odpowiada cały zespół. Ale czy faktycznie tak jest, że nie ma wśród was osoby, która przynosi pewien szkielet kompozycji? Jednym słowem, w jaki sposób powstają wasze utwory?

[PC]: Wypowiem się bardziej za siebie. Jesteśmy kapelą która raczej stara się nie dyskutować o gustach i guścikach. Według mnie chwytamy się siebie zupełnie jak THC komórek nerwowych przy samych synapsach. Zamysły utworów z reguły przychodzą bardzo improwizacyjnie, następnie łączymy zapamiętane elementy i rozbudowujemy wszystkie moduły i ubarwiamy brzmieniem. Ja nazywam to systemem ubierania choinki. Najpierw szkielet (rozprostowanie gałęzi, nadanie im kształtu), potem girlandy do środka w sensie grzbietu i połączenia (skóry szkieletu), następnie ozdoby (zabawki, bombki). Szpic jest tematem takim, że nie musi on wcale być na samej górze. Często występuje to w różnej kolejności, dlatego zawsze wyjdzie coś, czym się cieszymy. Są utwory, których szkielet w ilości minutowej oczywiście nadaje ktoś z nas bardziej lub mniej. Raz Marcin, raz Janek, raz Krzysiek, raz ja w sensie rytmu, połączeń i wskazówek rozbudowania melodii. Praca jest przyjemna, bo kompromisy są prawie że bezsporne. Jest burza mózgów, są też cztery żywioły, czterech zupełnie indywidualnych ludzi z zupełnie indywidualnym podejściem do życia. Myślę, że to jest najbardziej ciekawe w całej ramie którą tworzy Brain Connect.

[KW]: Niektóre kompozycje są „przynoszone” na próbę przez jednego z nas i poddawane większej lub mniejszej obróbce, większość utworów to jednak wspólna praca i wypracowywanie kompromisów. Mamy ten komfort że każdy z nas potrafi grać na więcej niż jednym instrumencie i w takiej sytuacji wspólna praca nad utworem zawiera również element ingerencji w cudze partie co wprowadza wiele świeżości do gry i ostatecznie bardzo dobrze wpływa na efekt końcowy. Najciekawszą formą powstawania utworów jest jednak jam session, improwizacja jednego instrumentu na ustalonych zasadach lub improwizacje kilku instrumentów bez ustalonych zasad, wzajemnie inspirowane, czasem muzycznie, a kiedy indziej brzmieniowo. Tworzenie muzyki w Brain Connect to niesamowity i fascynujący proces, możemy zrobić absolutnie wszystko, a nawet więcej. (śmiech)

ArtRock.PL: Na płycie słychać inspiracje i klasycznym hard rockiem i progmetalem. Słychać Purpli, ale też i panów z Dream Theater. Jak jednak znam życie, kręci was na co dzień zupełnie inna muza (śmiech). To z niej czerpiecie pomysły?

[KW]: Z tymi Purple'ami to chyba moja wina, niestety tak już mam, że niezależnie od rodzaju muzyki jaką gram ten odcień purpurowy zawsze gdzieś tam wypłynie, próbowałem z tym walczyć, terapia płytami Led Zeppelin, akupunktura i nic (śmiech).

[PC]: Pomysły głównie czerpię z tego co słyszę, reagując też tym co czuję. Mam słabą pamięć długotrwałą, ale za to krótkotrwała myślę że jest na wysokim poziomie. Zespoły typu Dream Theater, nie powiem, że nie miały jakiegoś wpływu w moje nawyki, ale sama muzyka i zespół jest już dawno dla mnie przeszłością w zdobywaniu doświadczenia z samego słuchania. Od wielu lat w ogóle nie gram coverów, co sprawia że nie czuje naleciałości chociażby pamięci fizycznej. To, co gram pochodzi zawsze z aktualnych możliwości kondycyjnych, psychicznych i emocjonalnych, czyli z danej chwili. Moje ćwiczenia są w 50% improwizacją, co przenosi się na grę w BC. Reszta to oczywiście klasyczne tematy werblowe i rudymenty na zestawie.

ArtRock.PL: A którą kompozycję uważacie za najbardziej reprezentatywną dla was na tym albumie, od której polecilibyście słuchanie Brain Connect zupełnie „czystemu” słuchaczowi?

[PC]: Jest taka kompozycja, ale nie jest na tej płycie. Będzie prawdopodobnie na następnej. Jest ona grana od niedawna na koncertach, dlatego polecam nas odwiedzać. Często prezentujemy nowości długo przed nagraniem.

[KW]: Zgadzam się z przedmówcą, mamy taki utwór, będący pewnego rodzaju retrospekcją wszystkich odcieni Brain Connect, grywamy go już na koncertach i pewnie wejdzie na następną płytę, jeśli chodzi jednak o „Think different” poleciłbym zestaw dwóch utworów „czystemu” słuchaczowi, Liberate Your Life i Brain Onto This, pod względem budowy są zupełnie różne i na pozór nie posiadają elementów wspólnych ale po dokładnym przesłuchaniu można wysnuć zupełnie inne wnioski i tutaj dochodzimy do chyba najważniejszej cechy Brain Connect, nie wszystko w naszej muzyce jest takie, jakim to słyszymy na początku, dlatego warto wracać do naszej muzyki.

ArtRock.PL: Przez te lata wspólnego grania nigdy nie myśleliście, żeby jednak rzucić ten instrumentalny rock i spróbować z wokalem?

[KW]: Może w odległych czasach pojawiały się takie pomysły ale nie wyobrażam sobie teraz grania z wokalem w Brain Connect, muzycznie przyzwyczailiśmy się do tego że mamy absolutną wolność przekazu, możemy zawierać w naszej muzyce klasyczne elementy: jak przedstawienie tematu, jego parafraza i improwizacje, jak również sporą dawkę elektroniki w oparciu o kilka syntezatorów nie tylko klawiszowych, arpeggiatory bez zsynchronizowanych zegarów, bardzo energetyczne wielogłosowe fragmenty i wszystko to harmonizować w myśl zasady, iż „harmonia to spekulacja i tak naprawdę to nie istnieje” (śmiech). Nie wyobrażam sobie w tym wszystkim wokalu.

[PC]: Powiem szczerze, że nigdy nie byłem za tym, aby muzykę generalizować pod jakieś schematy. Za młodu słyszałem tysiąc razy więcej solidnych utworów niż w porównaniu do tych z wokalem i może dlatego nigdy nie przykuwałem uwagi do tego, że wokal jest jakiś szczególnie potrzebny w muzyce. Muzyka to ludzie i to co im w duszy gra. Instrumenty radzą sobie świetnie z tą ideą. Jeśli mielibyśmy grać wspólnie z wokalem, to na pewno nie pod nazwą Brain Connect. Ta marka zarezerwowana jest moim zdaniem tylko na same instrumenty.

ArtRock.PL: A skąd czerpiecie pomysły na tytuły swoich kompozycji? W jaki sposób na przykład zrodził się pomysł na tytuł… Heroine is hidden in Ochódzki's luggage?

[PC]: Bardzo dziwny epizod. Były to czasy w których zmagaliśmy się z zapachami gotujących odpadów dla piesków strażnika naszej salki prób, która mieściła się w budynku hurtowni mięsa, hurtowni artykułów spożywczych „Miś”, itp. Chyba teraz już wiadomo dlaczego (śmiech). Zupełnie spontanicznie jak cały utwór nadaliśmy taki tytuł.

ArtRock.PL:  Zatrzymajmy się na chwilę przy szacie graficznej płyty. Jednym z głównych jej motywów jest… drewno. To przypadek, czy kryje się pod tym jakaś myśl?

[PC]: Drewno, faktycznie jest bardzo cennym i szlachetnym materiałem, szczególnie potrzebnym w znanych formach dla muzyków i nie tylko. Myślę, że sesja zdjęciowa, w której znalazł się ten rodzaj materiału, to zupełnie przypadkowy temat, który na planie po prostu się pojawił.

ArtRock.PL: Choć to dopiero wasz debiut, macie za sobą mnóstwo koncertów, także u boku bardzo znanych formacji. Z którego z tych występów macie wyjątkowe wspomnienia?

[PC]: Ja osobiście najmocniej wspominam występ z gwiazdami polskiej sceny progresywnego rocka. Występ w Łodzi i Toya Studios u boku bardzo ciekawych znajomych z Disperse, czy takich zespołów jak Tides From Nebula, Riverside. Z Disperse poznaliśmy się dużo wcześniej grając sporo przeglądów. Go Rock Festiwal był dla mnie sporym emocjonalnym przeżyciem, szczególnie przedostając się do finału. Nie mogłem uwierzyć, że taka kapela jak Disperse do niego nie weszła. Bardzo dobrze odbieram koncerty w wołomińskim i konińskim środowisku. Świetnym doświadczeniem było też wystąpić dwa razy w cyklicznym Spotkaniu Muzyków Jazzowych w Rudnikach. Bardzo ekstrawagancka impreza. Nagroda Grand Prix i pierwsze miejsce w kategorii muzycznej na festiwalu Free Art Fest from Poland kolejny raz zaskoczyły i doceniły naszą pracę muzyczną. O koncertach z Karmakanic i The Flower Kings nie muszę chyba pisać. Ten drugi zespół to jeden z pierwszych jaki usłyszałem jeśli chodzi o ten gatunek, a ten pierwszy znalazłem dużo później, ale można powiedzieć, że jest to moja miłość. Zagrać na wspólnej scenie z tego typu miłością swojego życia, dla muzyka - wiadomo co oznacza…

Zdjęcie: Facebook Brain Connect 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.