Jest ich pięcioro. Pochodzą z Czestochowy, są młodzi i wszystko jeszcze przed nimi. Powstali na początku nowego millenium, nazywając swoją drużynę INTRICATE DIVISION. Zapamiętajcie tą nazwę, bo przy odrobinie szczęścia, wkrótce może być o nich głośno.
"Carpe Diem" to ich pierwsze dokonanie, to tylko dwa utwory, przedsmak tego co już w przyszłości, dwadzieścia minut muzyki, bardzo niezwykłych dźwięków jak na naszą rodzimą scenę. ID podjęli sie bardzo trudnego wyzwania jakim jest muzyka progresywna. I taką też grają, tworząc skomplikowane aranżacje, ciekawe, rozbudowane utwory. Do tego całkiem spora szczypta przyslowiowego "klimatu" i gotowe. Bardzo przyzwoite brzmienie, jeden (prawie dwunastominutowy lecz troche zawikłany) utwor instrumentalny oraz kompozycja "Clinic", bez wątpienia najlepsza na "Carpe Diem". Fenomenalne dźwięki, świetny pomysł, bardzo dojrzały wokal Patryka i szeroka muzyczna wyobraźnia daje naprawę duże nadzieje na przyszłość tego zespołu, który może już niedługo znacznie zasilić nasz malutki rynek muzyki progresywnej.
Ciężko "przykleić" ten zespół do kogoś innego, a to bardzo dobrze. Jeśli następna płyta zostanie skomponowana w stylu "Clinic" to będzie bajka. Czekam z niecierpliwościa.
Miłośnicy ambitnej muzy - warto sięgnąć po tą płytę - choćby ze względu na ten jeden utwór. Oby tak dalej, a będzie hit.