Chrome Shift — Ripples in Time

Mimo, że zbliżamy się dopiero do połowy roku 2003 mam już swojego, żelaznego kandydata na zwycięzcę kategorii „debiut roku 2003 progresywnego metalu”.

Młodziutki, powstały w 1999 roku duński kwintet Chrome Shift okazał się prawdziwym czarnym koniem holenderskiej stajni DVS. Debiutancki album „Ripples in Time” pojawił się nagle niczym królik w cylindrze progresywnego prestidigitatora:-) Uwielbiam chwile gdy właśnie takie płyty wpadają w me ręce. Niby wszystko w muzyce progmetalowej zostało powiedziane , a tu kolejna niespodzianka, kolejna kapela.....

Chrome Shift proponuje muzykę rozpostartą gdzieś pomiędzy Dream Theater, Pain of Salvation i Wolverine. Nie znajdziemy tu żadnych rewolucyjnych nowości czy brzmień. Po prostu solidny, klasyczny progmetal oparty na najzacniejszych wzorcach. Za pewne część z Was zapyta, po co powstają zespoły parające się tak wyświechtanymi pomysłami. Otóż jestem przekonany, że panuje zapotrzebowanie, żeby nie powiedzieć moda, na taką właśnie muzykę. Klasyczny, progresywny metal okrzepł już na tyle stylistycznie aby umożliwić artystyczny start młodym zespołom. Powstające lawinowo strony internetowe oraz wszelakiej maści festiwale to kolejny dowód na dobrą kondycję gatunku nazwanego umownie progmetalem (niestety literalnie rodzaj ten ma już niewiele wspólnego z progresją).

Na „Ripples in Time” znajdziemy dokładnie wszystko co powinno się znaleźć na progmetalowym albumie. Jest odpowiednia dramaturgia, melodyka, spora dawka melancholii, utwór instrumentalny i suita. Na dodatek wszystkie utwory są tak pomyślane, aby jeden wynikał z drugiego co każe płytę słuchać w całości. Żeby postawić kropkę nad „i” dodam jeszcze, iż każdy track jest znakomity, nie ma mowy o nudnawych wypełniaczach. Jak na razie moimi faworyzowanymi kawałkami są „Full Moon”, „In My Own Dream” oraz tytułowy „Ripples in Time”. Ten ostatni jest wspomnianą przeze mnie dwudziestominutową lekko patetyczną suitą podzieloną na cztery wyraźne części.

Za każdym razem dzieląc się wrażeniami z odsłuchu kolejnego krążka staram się skrobnąć parę słów o wokaliście. W Chrome Shift mikrofon dzierży Rasmus Bak obdarzony przyzwoitym czystym, wyraźnym i niskim głosem. W utworze tytułowym Rasmus parę razy udaje się w wyższe partie, w których śpiewa zaskakująco podobnie do ex-Thrasholdowca Damiana Wilsona. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do pana Bak, który dodatkowo jest autorem znakomitych linii melodycznych potrafiących trwale wpaść w ucho.

Cóż, jeżeli nic się nie zmieni album „Ripples in Time” duńskiego Chrome Shift zdobędzie miano „progmetalowego debiutu roku”. Będąc szczerym nie miałbym nic przeciwko gdyby jednak w drugim półroczu 2003 pojawiło się jeszcze z tuzin takich płyt:-)

PS. Będę miał przyjemność weryfikacji umiejętności artystów z Chrome Shift, gdyż zespół wystąpi na tegorocznej edycji ProgPower Fest.........