"Dobry, Zły i Królowa"
The good, the bad and the Queen to solowy projekt Damona Albarna, wokalisty britpopowego zespołu Blur. Nie jest to jednak kontynuacja Think Tank (ostatniego albumu Blur), praktycznie w niczym nie przypomina również hiphopowo-rockowych brzmień Gorillaz, którego jest członkiem. Jest to nowa formacja, aczkolwiek nadal zachowująca ta samą cechę dla wyżej wymienionych zespołów - nowatorskość
Słuchając płyty, spokojnie możemy pogrążyć się w marzeniach, odetchnąć od zgiełku, a nawet przez chwilę zastanowić się nad sensem życia. The Bad The Good and The Queen to ucieczka od komercji, głośnych dźwięków oraz tworzenia super hitów. Jest to jedna z ciekawszych pozycji, która ukazała się w przeciągu kilkunastu miesięcy. W dużej mierze zawdzięczamy to plejadzie gwiazd - jak Paul Simonon, basisty The Clash, ex-gitarzysty The Verve oraz Tony'ego Allena, uważanego za jednego z najlepszych perkusistów na świecie i pioniera niejakiego afro-beatu. W tym przypadku nie możemy mówić o zwykłym projekcie. Każdy utwór jest znakomicie dopracowany, wyjątkowy, nie ma słabego punktu. Mamy do czynienia z małym czterdziestominutowym muzycznym arcydziełem.
Pierwszy singiel to elektryzujący "Heraculen" z udziałem słynnego chóru The Sixteen (wydany 30 października 2006 roku), drugi to "King of Doom", moim zdaniem najbardziej charakterystyczny dla całego krążka.. Nie da się jednoznacznie określić stylu muzycznego. Mamy do czynienia z mieszaniem różnych gatunków. W "History Song" spotykamy się z subtelnym reggae, kilka utworów delikatnie ociera się o klimaty ostatniej, wpadające w melancholijne dźwięki płyty Blur, inne melodie przypominają spokojniejsze Gorillaz. Ciekawym punktem płyty jest ostatni utwór - "The Good, the bad & the gueen". Jest to 7 minutowy całkowicie instrumentalny kawałek wypełniony po brzegi emocjami. Tutaj słowa są ewidentnie zbędne, wszystko załatwia muzyka.
Jednolitość albumu sprawia, że mamy wrażenie jakbyśmy słuchali jednego długiego utworu, którego poszczególne partie zmieniają nastroje. Jednak nie należy traktować tego jako zarzut. Powinniśmy raczej dostrzec niesamowitą umiejętność aranżacji i rozłożenia utworów na płycie. Zdecydowanie polecam. Idealny sposób na spędzenie zimowych wieczorów.