ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Progburaki ─ Manifest Regresywności w serwisie ArtRock.pl

Progburaki — Manifest Regresywności

 
wydawnictwo: Kampania Buraczana 2002
 
1. Szacunek -9:58
2. A teraz ogarnia mnie mrokh-8:18
3. Lord Dragon-15:23
4. Moja zupka-4:59
5. Guthhhen Nachhht -12:53
 
Całkowity czas: 52:51
skład:
Bobas - digital number crunching cabin fever click track brain strain, cymbały, kocioł, vocals / Borscyk - grzechotki, 'angel string guitar, wiolonczela, altówka, vocals / DJ Warek - gitara basowa, piszczałki, harmonijka ustna, grzebień, mellotron, vocals / Ganjacz - drums, percussion, moog, harfa, skrzypce, elektryczna gitara, vocals / Gothhh - tamburyn, gitara akustyczna, trójkąt, fletnia Pana, vocals / Kevinek - pianino, fortepian, polymoog, polymellotron, polysyntezator, vocals

Muzycy dodatkowi:

Church choirs: chór dziecięcy "Diabełki" / Epic choirs: The Dance Of Eternity / Narrator: Sir Pierniczysz

Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,13

Łącznie 17, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
01.04.2002
(Gość)

Progburaki — Manifest Regresywności

Przede mną totalny, muzyczny szok. Wielu z nas narzeka na miałkość polskiej, progresywnej sceny, a jednak zdarzają się takie perełki jak recenzowany album, który otrzymałam jako podarunek. Aż nie wiem co napisać, nie wiem od czego zacząć. Czuję się sparaliżowana. Może więc zacznę od tego o czym kobiecie napisać najłatwiej: już zniewala sama okładka. Niesamowici członkowie formacji Progburaki sfotografowali się na tle pewnego jaszczura hodowanego we Wrocławiu. Tu nie ma żadnego podrasowania - oni naprawdę tak wyglądają, choć na co dzień paradują w garniturach. Od lewej możecie podziwiać: Borscyka, DJ Warka, Ganjacza (ten u góry), Bobasa, Gothhha i Kevinka. Uch, naprawdę mocna ekipa - młodych, gniewnych wielbicieli muzyki prawdziwie rozwojowej i bezkompromisowej. Na tym tle przewrotna, psotna nazwa albumu wychodzi jak na dłoni. Regresywność? Nic bardziej błędnego! Niech się schowają lansowane do obrzydliwości zachodnie kapele - Teraz Polska! Teraz Progburaki! Dobrze, że tytuł odkrywamy dopiero w książeczce bo co niektórych mógłby odrzucić na starcie. Wspaniałe progowe ciała muzyków mogą zaś jedynie przyciągnąć słuchacza płci obojga. I przyciągają!!!

Trochę się boje zacząć o samej muzyce bo Progburaki postawili poprzeczkę naprawdę wysoko. Może aż za wysoko dla mnie, ale mimo to spróbuję. Szacunek! to jakby powitanie.
Ale jakie!!! Jedyne co przychodzi mi na myśl to Amora Demonis kanadyjskiej formacji Hamadryad. Słuchając ognistych riffów Szacunku nie można uwolnić się od oczywistych skojarzeń z karmazynowym "Larks Tongues in Aspic" czy Yesowskim "Relayer", a nawet ambitnym hard - rockiem. Jako danie zaserwowane na początku albumu kawałek ten aż kipi od werwy przeplatanej z lirycznością gdzie ma ni jednej zbędnej nutki, ale ni jednej też nie brakuje. Co za kapitalne zaostrzenie apetytu na całość krążka! I ten text:

"Szacunek. Szacunek dla Ciebie. Yo! Szacunek. Buraki są wśród nas, ale wszystkim należy się szacunek. Yo! Szacunek..."

Dalej snuje się niesamowita opowieść o meandrach ludzkiej egzystencji - napisali ją Ganjacz wespół z Kevinkiem, kapelusze z głów słuchacze! Od razu widać, że to stare pisarskie wygi, doskonali obserwatorzy otaczającej nas rzeczywistości - to właśnie oni dwaj generują wprost niesamowity muzyczny dwugłos. Napotkamy i małe fragmenty stylistyki zbliżonej do art-techno, ambientu, trip-hopu, a nawet hip-hopu - zwłaszcza we fragmencie, kiedy Ganjacz i Kevinek wzajemnie się przekrzykują:

Ganjacz: Yo! Wszystko jest be i do dupy!
Kevinek: Yo! Wszystko jest cool i trzyma się kupy!
Ganjacz: Yo! Cały świat to syf i chała!
Kevinek: Yo! A mnie rajcuje ta mała!

Kolejne, nowe horyzonty muzyczne doczekały się eksploracji. Już nie wiem jak to nazwać: art - rap? Finał jest doprawdy miażdżący: muzyka przeskakuje przez c - moll, zatrzymuje się na chwilę na zgrzytającym politrójdźwięku F - dur / f moll, by wreszcie, w ostatnim powtórzeniu charakterystycznego tematu marszowego, osiąść w E - dur kończąc utwór. Ale co tam suchy, techniczny opis - trzeba posłuchać jak Bobas daje na kotłach, jak wybijają się grzechotki Borscyka, jak łka grzebień DJ Warka. To jest muzyka - 10 min. mija zupełnie niespostrzeżenie!

Kolejna z wielkich kompozycji - A teraz ogarnia mnie mrokh jest autorstwa Gothhha. On też potrafi pisać texty:

"Liscie, liście na mrocznym wietrze - wszystkie otaczają mnie, czuję iż unoszę się."

Dla mnie to czysta poezja. Pomroczność tego kawałka zabija, czyni małym i nieważnym wobec artystycznego wyrazu. Do tego ultragłęboki głos narratora:

"Mrokh Cię pożera, mrokh Cię wysysa"

A gdy w sukurs uderza mu dziecięcy chór:

"Mrokhhhhhhhhh!!!"

Łzy nieodmiennie stają mi w oczach, zaś ciarki nieustannie biegają po grzbiecie. Trochę tu jazzu, trochę psychodeli, trochę avantowskiej Magmy, ale przede wszystkim czarują skąpane w czerni i nostalgii riffy Ganjacza i ten powalający trójkąt Gothhha. Całości dopełniają odgłosy burzy, gdzie Bobas na kotłach wypruwa duszę, zaś basowa gitara DJ Warka szeleści złowieszczo, a z jakimż smakiem. Pycha i miodzio !!!

Było za spokojnie? No to macie stosowny łomot. Rozpoczyna się genialna, momentami thrashowa, momentami powerowa jazda. Rozpoczyna się kapitalny Lord Dragon. Wiem z wywiadów, iż DJ Warek i Bobas trochę pobili się o ten kawałek - ostatecznie muzyka w głównej mierze wyszła spod pióra tego pierwszego, zaś słowa - spod tego drugiego. Niech się schowa cały zachodni PROGmetal - Progburaki wyznaczają tu nowe horyzonty. Jesteśmy wielcy forever nad ever amen. Pain Of Salavation, Stonehenge, Vauxdvihl, Payne's Gray, Black Jester, a zwłaszcza Ci nieudacznicy z Dream Theatre mają na noc! DJ Warek miażdży ich regresywne wizje swoimi wyrosłymi z Accept riffami. Ludzie, posłuchać tego i umrzeć. Na dodatek Bobas dopisał do całej suitki słowa układające się w naprawdę niebanalny, rycerski epos. Zapomnijcie o Władcy Pierścieni. Zresztą któż to taki? Bobas wykrzykuje w ekstatycznym uniesieniu:

"Smoku! Poniechaj mnie bo nie masz szans!
Oto wznoszę mój miecz uzbrojony w starożytne rhhhhuny!"

To tylko drobny wycinek - zresztą cóż może się równać z emocjonalną wymową takiej sceny:

"Demonie poległeś za nas wszystkich. Oto opłakują Cię wojownicy z Zaczarowanego Mikołowa. Nie możesz wstać? Na potęgę posępnego He-mana, czemu Ty nie możesz wstać?!!!!"

Znów łzy płyną wartkim strumieniem. To jest tak niebywale wzruszające, no. I ten Epic Choirs brzmiący jednym lamentem:

"Nosz na potęgę posępnego He-mana, czemu Ty nie możesz wstać?!!!! Nie, nosz kuźwa! Głupio, że poległeś, no "

Brak wytchnienia, brak oddechu - kończy się jedna perełka to natychmiast wchodzi następna. Album Progburaków nie zna słowa nuda czy stagnacja. Czas na wielki moment Borscyka, który dotychczas li tylko olśniewał pełnymi dramaturgii, awangardowego jazzu tudzież patosu partiami smykowymi, nie wspominając o intrygującym wprawianiu w ruch zespołu grzechotek. Wybrzmiewa łkająca ballada:

"Mówią to i tamto, mówią: powiedz Fabio co z Twoją duszą?
Lecz to jest tylko cienka, czerwona linia bohaterów, gdy
Niezadowoleni z zupki warcząc ruszą."

I dalej:

"Ruszyli.... I schowałem się bo szli."

Jako gotująca kobieta przywiązuję wagę zwłaszcza do tego tekstu. Borscyk odwalił tu prawdziwe mistrzostwo świata (zresztą standardy tego albumu nie pozwalają na nic gorszego) - chłopcy z Progburaków są tak obeznani z życiem, że każda białogłowa mogła by tylko przyklęknąć przed nimi. Ale to wciąż jeszcze nie koniec albumu.

Guthhhen Nachhht to coś więcej niż budzące prawdziwą grozę pożegnanie. Zaczyna się doprawdy mrocznie - oczami duszy widzimy cień wielkiego nietoperza przesłaniającego bladą twarz księżyca w pełni.

"I znów w mroku, i znów w mroku, i znów w mrocznym mroku, wszyscy razem, wszyscy kuźwa razem. I do tego w mrokhhhhu!!!"

Łka Gothhh na tle opętańczych dźwięków tamburyna i trójkąta. Ale to już wspólna, finałowa kompozycja. Śpiewają wszyscy - genialne zharmonizowanie plus ogłuszający bas głosów przywodzi wizję czołgu miażdżącego wszystko przed sobą - Chór Armii Czerwonej mógłby się uczyć.

"Szacunek, szacunek dla wszystkich, którzy aż tutaj z nami doszliście. Zostaliście pobłogosławieni oddechem Smoka, wytryskiem Demona. Lud Zaczarowanego Mikołowa czeka na cud, dajcie go nam. Wszyscy kiedyś skosztujemy barszczu, wszyscy pławić będziemy się na wietrze prawdziwej progresji. Jesteśmy stworzeni dla niej, a ona dla nas. Nie obchodzą nas reakcje muzycznej prasy ani preferencje tych co rozdają Oskardy. Pomścimy Władcę Pierscieni, gdzieś, kiedyś, ale pomścimy. Każdy z nas ma w sobie coś z buraka, tego nie można przekreślić, to zawsze wypłynie. Niemniej to tylko nasza duma - buraki są wśród nas!!!"

Końcowy zgiełk, pozorny zgiełk, dobry bosz on trwa prawie 8 min! A ileż się tu nie dzieje. King Crimson, Gordian Knot - wszyscy mają na noc. Teraz Polska! Teraz Progburaki! Dajcie im szansę zaistnieć w Waszych uszach i sercach!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.