ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Bullet For My Valentine ─ The Poison w serwisie ArtRock.pl

Bullet For My Valentine — The Poison

 
wydawnictwo: Trustkill 2005
 
1. Intro/ 2. Her Voice Resides/ 3. 4 Words (To Choke Upon)/ 4. Tears Don’t Fall/ 5. Suffocating Under Words Of Sorrow/ 6. Hit The Floor/ 7. All These Things I Hate/ 8. Room 409/ 9. The Poison/ 10. 10 Years Today/ 11. Cries In Vain/ 12. Spit You Out/ 13. The End
 
Całkowity czas: 54:00
skład:
Matthew 'Matt' Tuck: wokal, gitara/ Michael 'Padge' Padget: gitara/ Jason 'Jay' James: bas/ Michael 'Moose' Thomas: perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,5
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,2
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,3
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,13

Łącznie 28, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
03.08.2006
(Gość)

Bullet For My Valentine — The Poison

Od 1998 roku w Walii działał zespół Jeff Killed John i parał się graniem coverów Metalliki i Nirvany. Po odejściu basisty, band przerodził się w Bullet For My Valentine, a już po drugim koncercie młodzieńcy podpisali kontrakt z Roadrunnerem. W 2005 ukazał się debiutancki album „The Poison” i nastąpiła eksplozja. Zahuczały listy przebojów, posypały się nagrody i nominacje, rozpoczęły się trasy. Warto więc przyjrzeć się albumowi „The Poison”...

Debiut młodych Walijczyków to metal core ubarwiony thrashową techniką i ciężarem, punkowym brudem, deathowym zacięciem i miejscami nawet popową chwytliwością. Tak więc usłyszymy tu zarówno Metallikę, Machine Head, Green Day, jak i Linkin Park oraz typowo zbuntowane „brit rockowe” granie z list przebojów. „The Poison” zaczyna się co prawda spokojnym intrem z gościnnym udziałem muzyków fińskiego zespołu Apocalyptica, które jest najjaśniejszym punktem wydawnictwa, ale nie dajcie się zwieść delikatnemu brzmieniu... Sielankę przerywa krzyk wokalisty i otrzymujemy serię rozwrzeszczanych utworów. Są bardzo energiczne, wpadają w ucho, nóżka sama przytupuje, a na koncertach zapewne pod sceną sypią się kłaki. Solówki robią wrażenie, nie stroni też band od igraszek z podwójną stopą, riffy są masywne i ostre jak brzytwa. Słychać, że chłopcy technicznie są o wiele bardziej zawansowani, niż wielu starych metalowych wyjadaczy. Nie zapominają jednak młodzieńcy z Bullet For My Valentine o dobrych melodiach, przez co materiał przyswaja się całkiem strawnie. Jednak „The Poison” popada w schematy. Tak grało już multum młodych kapel. Być może Walijczycy nie zauważyli, że zasada „brutalna zwrotka i czysto śpiewany refren” jest już mocno wyświechtana. Ta schematyczność w połączeniu z intensywnością płyty i brakiem zróżnicowania sprawia, że ostatnie minuty płyty mogą już lekko męczyć. Jest w kompozycjach też sporo dziecinności, ale miejmy nadzieję, że to przejdzie z czasem...

Warto wspomnieć, że chłopcy z Bullet For My Valentine otwarcie ubóstwiają Metallikę, przyznają, że chcą być równie wielcy jak ekipa Ulricha. Choć krążek „The Poison” jest dobry, pełen młodzieńczej werwy, słucha się go przyjemnie, ale bez przesady... trochę pokory i samokrytyki!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.