ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Telepopmusic ─ Angel Milk w serwisie ArtRock.pl

Telepopmusic — Angel Milk

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 2005
 
1. Don’t Look Back
2. Stop Running Away
3. Anyway
4. Intro Everything
5. Love’s Almighty
6. Last Train To Forever
7. Brighton Beach
8. Close
9. Swamp
10. Nothing’s Burning
11. Ambushed
12. Hollywood On My Toothpaste
13. Tuesday
14. Another Day
15. 15 Minutes
 
Całkowity czas: 66:05
skład:
Fabrice Dumont – double bass, orchestral, choir and 'Big Band' arrangements; 2square: guitar, keyboards, G4; Antipop: Theremin, noises and moods

Guests musicians and singers:
Angela McCluskey, Deborah Anderson, Mau – vocal, backing vocal; Sebastian Buffet – drums, Latin percussion, Tibetan bowls, human beat box; Damon Brown – trumpet; Paul Cantelon, Pascal Charpentier – piano; Nobuko Di Constanzo – koto; Frederic Fortuny – mono synth, organ, Phillipe Georges – additional trombone; Christophe Minck – harp
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,22

Łącznie 31, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
24.10.2005
(Recenzent)

Telepopmusic — Angel Milk

Właściwie wszystko na tej płycie jest doskonałe. Aż do bólu. Wysmakowane, elektroniczne pasaże, głosy wokalistów i wokalistek, umiejętności budowania nastroju. Tajemniczość. Smutek i piękno.

Nie oglądaj się za siebie.

Nie myśl, że to co widzisz –

lub możesz zobaczyć –

jest rzeczywiste.

Angela Mc Cluskey, z obsesyjną wręcz swobodą buduje nastrój jesiennego poranka. Takiej zamglonej uliczki, w której na mokrym bruku z dala niesie się odgłos kroków osoby idącej naszym śladem. Ale to nie strach nam towarzyszy, to raczej nadzieja na spotkanie z kimś, za kim wypatrywaliśmy oczy ostatniej nocy. Nie oglądaj się za siebie ze strachem, to co zobaczysz jest prawdziwe, więc nie ma się czego bać.

Każdy praktycznie utwór, to hit. Don’t Look Back ze swoim jesienno – rozmarzonym nastrojem, Stop Running Away – tylko niecałe 2,5 minuty, przywodzący na myśl nagrania Air to maestria spokoju. Zaśpiewany przez Mau Anyway czy następujący po nim Intro Everything to brzmią jak klasyka … new romantic. Wszędobylskie instrumenty klawiszowe napędzają tempo z jednej strony, a zarazem wyhamowują nasz pęd pasażami, które zdają się mówić: Otwórz swoje oczy – to początek wszystkiego.

Absolutnie porywający jest Love’s Almighty. Podzielony na dwie części za sprawą okrzyku wokalistki – "ok, guys, lets start again" poraża dwukrotnie. Najpierw wodewilowym, rozłażącym się stylem, w finale którego zespół gra tak, jakby się wszyscy nawalili i pogubili nuty. A później, po zmianie tempa wręcz porywa orkiestrowym rozmachem, przywodzącym na myśl zadymioną knajpę w Casablance. I tak już to końca.

To jest taka płyta, która zawładnie wami natychmiast. Bo to płyta, która wywołuje emocje. O ile dopuszczacie do siebie myśl o otwarciu na inną muzykę. O ile nie marzycie wyłącznie o najlepszych i najszybszych solówkach gitarowych granych w klawiszowym sosie neoproga. O ile zapatrzenie w techniczne możliwości instrumentalistów komplikujących utwory "dla zasady" nie przysłania wam piękna reszty świata. Wierzę, że tak jest i dlatego szczerze wam te płytę polecam.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.