Koncert duńskiego zespołu „Who Made Who” w warszawskim klubie Basen był porządną dawką elektronicznego rocka.
W skład duńskiego trio, uformowanego w roku 2003, wchodzą wokalista i basista Tomas Hoffding, jazzowy gitarzysta Jeppe Kjellberg i perkusista Tomas Barfod. Ich twórczość określa się mianem dance punku czy też eksperymentalnego popu, jednak w rzeczywistości jest to muzyczny chaos, który idzie w parze z niestandardowymi występami grupy na żywo. Kreatywność i produktywność muzyków sprawia, iż do tej pory mają na swoim koncie ponad 20 wydawnictw, w skład których wchodzi 5 albumów – "Knee Deep" z roku 2011, wydany rok później "Brighter" a także tegoroczny "Dreams", kilka nagrań koncertowych a także masa singli i zbiorów remiksów.
Moje początkowe obawy dotyczące ewentualnych problemów z nagłośnieniem zostały szybko rozwiane już przy pierwszym kawałku. Poszczególne sekcje nie kolidowały ze sobą nawzajem i co ważniejsze – nie przeszkadzały wokalowi, dzięki czemu całość utworzyła magnetyczną atmosferę wciągającą słuchacza w świat delikatnego, jazzowego indie rocka. Całości dopełniało ciekawe i nieszablonowe oświetlenie.
Wbrew temu, co można by przewidywać największą charyzmą nie wykazał się wokalista – Tomas Hoffding, lecz gitarzysta Jeppe Kjellberg. To on dzięki żywej interakcji z publicznością nadał rytm temu koncertowi, dając przy tym popis swoich umiejętności muzycznych. Po koncercie w pełni rozumiem stwierdzenie „odkrycie Taurona” w kontekście tego zespołu i uważam go za naprawdę warty zobaczenia na żywo