Kiedy w muzycznym Å›wiecie rozprzestrzeniÅ‚a siÄ™ wiadomość, że Artur Rojek odÅ‚Ä…cza siÄ™ od skÅ‚adu Myslovitz, a ten pod niezmienionÄ… nazwÄ… bÄ™dzie kontynuować dziaÅ‚alność z nowym wokalistÄ…, to nie byÅ‚em w stanie zobrazować sobie, jak to wszystko ma teraz funkcjonować. Dopiero po czasie, przy okazji koncertu Artura, mogÄ™ z caÅ‚Ä… stanowczoÅ›ciÄ… egoistycznie stwierdzić, że jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy. W innym wypadku ten niezwykÅ‚y wieczór z zaskakujÄ…cym zestawem utworów nie miaÅ‚by racji bytu, a tak z czystym sumieniem mogÄ™ doÅ‚Ä…czyć kolejne, unikalne fotografie do mojego albumu koncertowych wspomnieÅ„.
Jako pierwszy na scenie potrafiÅ‚ siÄ™ Piotr Madej wraz z koncertowym skÅ‚adem Patrick the Pan. Sam projekt zasÅ‚uguje na uwagÄ™. W grudniu 2012 w przestrzeni portalu Marka Zuckerbega zaczęło rozprzestrzeniać siÄ™ zaproszenie do wydarzenia 'NagraÅ‚em pÅ‚ytÄ™. Chcesz posÅ‚uchać?'. ChodziÅ‚o o materiaÅ‚ zamkniÄ™ty w formie albumu Something of an End, który pomimo tego, że zostaÅ‚ zarejestrowany w warunkach domowych, to robiÅ‚ ogromne wrażenie. Szczęśliwie udaÅ‚o mi obserwować rozwój caÅ‚ej otoczki wokóÅ‚ Patrick the Pan, czego zwieÅ„czeniem byÅ‚a trasa z Arturem Rojkiem. Piotr Madej z zespoÅ‚em wykorzystali swojÄ… szansÄ™ i wypadli bardzo dobrze. PojawiÅ‚y siÄ™ okrojone, akustyczne kompozycje, które czarowaÅ‚y klimatem i niezwykÅ‚ym nastrojem, który przypadÅ‚ do gustu zgromadzonym w Palladium odbiorcom muzycznych emocji. MogÄ™ przyczepić siÄ™ wyÅ‚Ä…cznie do dwóch elementów tego wystÄ™pu. Przede wszystkim byÅ‚ zdecydowanie zbyt krótki. Kiedy w koÅ„cu udaÅ‚o mi siÄ™ na żywo doÅ›wiadczyć muzyki Patryka Patelni, to chciaÅ‚bym jej wiÄ™cej i wiÄ™cej, co niestety bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ odÅ‚ożyć na innÄ… okazjÄ™, bo po okoÅ‚o trzydziestu piÄ™ciu minutach Piotr z kolegami opuÅ›cili scenÄ™. Po drugie wystÄ™p muzyków z Krakowa przypomniaÅ‚ mi jednÄ… z wypowiedzi animowanego Jokera, który stwierdziÅ‚, że jeÅ›li nie zrozumiesz żartu, to jego wytÅ‚umaczenie nie spowoduje, że nagle wybuchniesz Å›miechem. W zwiÄ…zku z tym od lat uważam, że tÅ‚umaczenie, o czym jest dany utwór, jest po prostu sÅ‚abym rozwiÄ…zaniem i na szczęście niewielkim - choć jednak - koncertowym zgrzytem.
Artur Rojek również pokazaÅ‚ siÄ™ z bardzo dobrej strony. MateriaÅ‚ ze SkÅ‚adam siÄ™ z ciÄ…gÅ‚ych powtórzeÅ„ rewelacyjnie wypadÅ‚ na żywo i to zarówno w kontekÅ›cie bardziej spokojnych kompozycji pokroju Lato '76, czy Kot i Pelikan, jak i dynamicznych utworów. Nie zabrakÅ‚o też Å›wietnych niespodzianek. Tuż po zakoÅ„czeniu części poÅ›wiÄ™conej promocji solowego debiutu Artura, pojawiÅ‚y siÄ™ starsze kompozycje z repertuaru Myslovitz i Lenny Valentino. Nieoczekiwanie nadarzyÅ‚a siÄ™ okazja do usÅ‚yszenia TrujÄ…cych Kwiatów, Domu, czy wyrywajÄ…cego odbiorcÄ™ z butów wykonania Good Day My Angel. Dwukrotnie rozbrzmiaÅ‚a także Beksa, którÄ… najpierw Artur wykonaÅ‚ wraz z zespoÅ‚em, a nastÄ™pnie w skÅ‚adzie uzupeÅ‚nionym o dzieciÄ™cy chórek. Kolejny raz daÅ‚a o sobie znać wrodzona skromność Rojka, który w charakterystyczny dla siebie sposób nie radziÅ‚ sobie z konferansjerkÄ…, co caÅ‚emu koncertowi dodawaÅ‚o specyficznego uroku. Na pochwaÅ‚Ä™ zasÅ‚uguje także oprawa koncertu. UwagÄ™ przykuwaÅ‚y dobrze zaplanowane i Å›wietnie zrealizowane oÅ›wietlenie z wielkimi inicjaÅ‚ami Artura na czele. Klub pÄ™kaÅ‚ w szwach, rozbrzmiaÅ‚y bisy, ale nawet po ostatnim dźwiÄ™ku nikt nie kwapiÅ‚ siÄ™ do wyjÅ›cia wciąż liczÄ…c na wiÄ™cej. Trudno o lepszÄ… rekomendacjÄ™ koncertu.
Ten Å›rodowy wieczór w warszawskim Palladium dostarczyÅ‚ wielu niezapomnianych emocji. Åšwietnie wypadÅ‚ Patrick the Pan w akustycznym secie nostalgicznych wycinków z krążka Something of an End. Zaprezentowane przeÅ›wity nowego materiaÅ‚u wcale nie prezentowaÅ‚y siÄ™ gorzej. Jednak zdecydowanÄ… gwiazdÄ… wieczoru byÅ‚ Artur Rojek, który w rewelacyjnej grze Å›wiateÅ‚, dla pÄ™kajÄ…cego w szwach klubu, w niezwykle emocjonalny sposób odegraÅ‚ nie tylko SkÅ‚adam siÄ™ z ciÄ…gÅ‚ych powtórzeÅ„, ale i starsze kompozycje, których nie miaÅ‚em okazji wczeÅ›niej usÅ‚yszeć na żywo. KoÅ„czÄ™ wklejać zdjÄ™cia do wspomnianego na poczÄ…tku albumu, jednak przezornie zostawiam jeszcze trochÄ™ miejsca na kolejne wystÄ™py Artura. Kto nie byÅ‚, niech żaÅ‚uje!