ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 29.11 - Olsztyn
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

koncerty

24.07.2010

PORCUPINE TREE, Łódź, Wytwórnia, 17.07.2010, godz. 20:00

PORCUPINE TREE, Łódź, Wytwórnia, 17.07.2010, godz. 20:00 Druga relacja z łódzkiego koncertu. Tym razem oczami redakcji...

Nie ma co ukrywać - koncerty Porcupine Tree to zawsze wielkie wydarzenia muzyczne. Podobnie było także tym razem. Znakomite wykonananie najważniejszych utworów brytyjskiej grupy uatrakcyjniono zagraniem także nieoczekiwanych “smaczków” w postaci utworów mniej oczywistych na koncertowej playliście grupy, jak chociażby kawałki z Nil Recurring. Wielki profesjonalizm (kiedy Wilson zarządził 10-minutową przerwę, na telebimie nad sceną zaczęło się odliczanie, którego muzycy postanowili nie przedłużać ani o sekundę, wchodząc ponownie na scenę dokładnie o zapowiedzianej porze), znakomity sprzęt, nieprzeciętne kompozycje - czego chcieć więcej!


Dla każdego, kto w sobotę widział PT po raz pierwszy na żywo, dwie godziny spędzone w łódzkiej Wytwórni na pewno pozostaną niezapomnianym wspomnieniem na długie wieczory z utworami Porków na sluchawkach. Słuchając indywidualnie takich kompozycji, jak “Russia on Ice” czy nieśmiertelnego w repertuarze live “Trains”, będzie on powracał do wielkich momentów łódzkiego koncertu. Z pewnością wspomni niebanalne aranżacje gitarowe Wilsona i Wesleya, trąbkowe improwizacje Barberiego dokonane na jego własnym... iPhonie (zgodnie z instrukcjami z popularnej reklamy), czy wyrazistą linię basu Edwina, która w żadnych słuchawkach nie zabrzmi tak elektryzująco, jak na koncercie. Będzie wyczekiwał kolejnego występu PT, aż w końcu pojawi się pierwsza zapowiedź - zaraz po tym zarezerwuje szybko bilet i choćby w nieznośnym skwarze lub ze śniegiem na nogawkach popędzi po raz kolejny posłuchać swoich mistrzów.


Dokładnie tak było ze mną. Ostatni raz słuchałem Porków na żywo niespełna rok temu we Wrocławiu. Z Hali Orbita wychodziłem zachwycony i już wtedy postanowiłem, że nie odpuszczę kolejnej okazji usłyszenia Brytyjczyków na żywo. Napiszę więc teraz kilka słów o łódzkim koncercie z perspektywy kogoś, kto widział i słyszał Brytyjczyków nie po raz pierwszy. Czy było to takie doświadczenie, jak powtórne oglądanie Titanica z Leo DiCaprio - opłakiwanie tych samych scen i zachwyt nad Kate Winslet wirującą w tym samym tańcu? A może było to jak powtórna lektura znanego z czasów szkolnych Cervantesa, kiedy to Don Kichote nie jest dla nas już jakimś lipnym komediantem, ale prawdziwie wielkim charakterem? W Łodzi Porcupine na pewno nie zaprezentowali niczego przełomowego, czy rzucającego nowe światło na własną muzykę, więc o twórczej reinterpretacji nie może być mowy. Nie było to jednak takie doświadczenie, jak kolejne przewijanie Titanica do początku - który wywołuje już coraz mniejsze emocje z każdym kolejnym rewindem.


Co zatem dostarczyło mi świeżych emocji podczas koncertu w Łodzi? Nowym i bardzo pozytywnym elementem należy niewątpliwie uznać animacje do utworów z ostatniej płyty PT. Podczas ponad dwugodzinnego występu pojawiło się całkiem sporo materiełu z jeszcze nie do końca przyswojonego The Incident. Cześć z tego okazała się bardziej spektakularna, część mniej. Dzięki animacjom nie można było jednak mówić o znużeniu jakimkolwiek kawałkiem. Zamiast końca trochę przydługiego “Time Flies”, wyczekiwałem raczej tego, co stanie się z bohaterami prezentowanej do niego animacji. Każdy z materiałów wideo pokazywał bowiem jakąś historię z mniej lub bardziej klarownym zakończeniem - ale jednak zakończeniem. Dzięki temu praktycznie każdy fragment przedstawienia był na swój sposób interesujący.


Jak zawsze urzekło mnie niewymuszone poczucie humoru Wilsona. Facet po raz kolejny pokazał, że nie brak mu zarówno talentu muzycznego, jak i błyskotliwości. Od razu nawiązał porozumienie z publicznościa, tym bardziej uprzyjemniając jej uczestnictwo w koncercie.


Chociaż jechałem do Łodzi stosunkowo długo i zdecydowanie niekomfortowo, to nie żałuję tej wycieczki. Usłyszałem koncert podobny do poprzedniego występu Porków, ale jednak na tyle różny, że żałowałbym, gdybym się nie pojawił. Świetnie znowu zobaczyć rozradowanego Gavina Harrisona (którego miałem kiedyś okazję poznać), zawsze znakomitego Wilsona, czy wirtuozerskiego Barberiego. Zdecydowanie polecam!
 

Wielkie podziękowania dla Marka Hofmana za dostarczenie kilku zdjęć z koncertu:-)

Resztę możecie zobaczyć na stronie Marka pod poniższym adresem:

http://www.pbase.com/hofi/porcupinetree

 

Zdjęcia:

Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r. Porcupine Tree, Wytwórnia, Łódź, 17.07.10r.
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.