Pod koniec 2022 r ukazał się album „Love Will Never Come” zespołu Mr Gil, ale dopiero koncert w Gniewkowie w lipcu tego roku był zajawką mini trasy koncertowej, która rozpoczęła się od występu na legionowskim Prog Feście.
Związane to było głównie z roszadami w zespole. Dotychczasowi muzycy: wokalista Karol Wróblewski oraz Robert Qba Kubajek nie kontynuowali muzycznej podróży z zespołem. Ich miejsce zajął Tomek Różycki, związany z pierwotnym składem Collage, który zarejestrował album Baśnie oraz single, zebrane później w kompilacji Zmiany. Za perkusją usiadł Dawid Leszczyk, który okazał się być idealnie stworzony do muzyki Mr Gil. Pierwszy publiczny występ w tym składzie w Gniewkowie został bardzo ciepło przyjęty przez festiwalową publiczność. Był to tak dobry set, że zespół uzupełnił tylko materiał wstawkami ze studia i wydał go na koncertowym albumie Mr Gil – Live.
Łódzki koncert to w sumie pierwszy po legionowskim festiwalu występ na trasie, którego gościem jest pochodzący ze śląska kwintet Scarless. Dosyć kameralna scena Muzycznej Chłodni UKF została wypełniona fanami po brzegi. Momentami brakowało miejsca, więc kiedy zespół zaczął wylewać na scenie ostatnie poty, to głównie z duchoty, jaka się zrobiła w międzyczasie. Był to bardzo emocjonujący wieczór, bo obsługa techniczna między kolejnymi utworami rześko informowała o... przebiegu trwającego finałowego meczu naszej reprezentacji na mistrzostwach Europy.
Zespół Scarless zaprezentował swój dotychczasowy materiał, wydany na debiutanckim krążku „Czekając…” (tu recenzja wydawnictwa). Łącznie zagrał 7 kompozycji, włączając interpretację „Nocy Komety” - ze słowami zespołu Budka Suflera do muzyki Eloy, Time to turn - oraz własną, najnowszą kompozycję, która miała bardzo przebojowy charakter! Zachęcam zespół, aby się na niej skupić, dokręcić klip i użyć do promowania w social mediach, bo to ma bardzo duży potencjał! Piątka skromnych i bardzo sympatycznych muzyków, z kunsztem i dużym doświadczeniem, która nie wskakuje z młodzieńczym porywem na scenę. Aby na pewno? Taki występ to dla muzyków jest zabawą w drugą młodość – debiutanci dali bardzo fajny występ, porwali publiczność i pokazali, że jeszcze mają dużo do powiedzenia.
Po przerwie na uzupełnienie elektrolitów i złapanie oddechu na scenie stanęli oni. Gwiazdy wieczoru – zespól Mr Gil. Tomek Różycki dzierżąc akustyczną gitarę i plik kartek ze słowami, rozpoczął występ. Panowie przeszli przez materiał ze wspomnianej na wstępie koncertowej epki, tak więc nie zabrakło wcześniejszych utworów Believe, Mr Gil oraz, co chyba nikogo nie dziwi, Collage z albumu Baśnie. Przearanżowane wersje, w innej postaci, inaczej zaśpiewane niż te, do których przywykliśmy, różniące się także od wersji wykonywanych przez dzisiejsze wcielenie Collage. I co bardzo cieszy, chyba jedyny plus w zaistniałej sytuacji, jest taki, że dwa różne zespoły wykonują na scenie Kołysankę czy Dalej, dalej. Aż chciałoby się namówić zespół do wydania takiej surowszej wersji Baśni. Oprócz tego muzycy dodali kolejne utwory do swojego repertuaru będące miłą niespodzianką. Muzycznie nowy Mr Gil to już nie to samo brzmienie, ale to nowa ekspresja. Solidny powrót Tomka Różyckiego oraz dołączenie do zespołu Dawida Leszczyka dał im nowe skrzydła. Obecny skład – czyli Przemek Zawadzki - wyśmienity basista, Dawid Leszczyk – niesamowity perkusista, Tomek Różycki z jego charyzmatycznym wokalem i gitarą rytmiczną oraz oczywiście Mirek Gil, pomysłodawca projektu oraz gitarzysta mieszczący się w zdecydowanej czołówce najlepszych gitarzystów. Fizycznej obecności na takim koncercie, wrażeń, mieszaniny uczuć, bycia z ludźmi, którzy kochają taką muzykę, nie zastąpi żadna płyta słuchana w domu. Epka stanowi niezastąpione wspomnienie, wzbudza uśmiech na twarzy, ale na koncercie zespołu Mr Gil po prostu trzeba być!
I jaki był rezultat? Wygraliśmy! Brawo siatkarze! Człowiek wracał do domu w świetnym humorze – po bardzo dobrym występie zespołów, z upolowaną płytą koncertową Mr Gil - Live i dumą, że nasza ta mniej hołubiona reprezentacja piłkarska potrafi pokazać, jak się wygrywa mecze. A ja pójdę na pewno w styczniu, kiedy Mr Gil zawita na Dolny Śląsk, skąd pochodzi Dawid Leszczyk!