ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Belew, Adrian ─ Side One w serwisie ArtRock.pl

Belew, Adrian — Side One

 
wydawnictwo: Sanctuary Records 2005
dystrybucja: Mystic
 
1. Ampersand
2. Writing On The Wall
3. Matchless Man
4. Madness
5. Beat Box Guitar
6. Under The Radar
7. Walk Around The World
8. Elephants
9. Pause
 
Całkowity czas: 33:00
skład:
Adrian Belew - gitary; Danny Carey - perkusja; Les Claypool - bas;
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,4
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,5

Łącznie 16, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
03.09.2005
(Gość)

Belew, Adrian — Side One

Po zawieszeniu działalności King Crimson w 2003r. Adrian Belew zajął się dokończeniem powstających partiami utworów solowych. Na przestrzeni roku zostaną wydane trzy trzydziestokilkuminutowe płyty, będące, wg twórcy, odmiennymi zbiorami.
 "Side One", czyli pierwsza część, promowana jest jako album tria (oprócz Belew grają Les Claypool z Primusa i Danny Carey z Toola), co oznaczałoby zerwanie z koncepcją muzykowania w pojedynkę. Niestety niewiele w tym prawdy. Power Trio, bo tak zostało nazwane, gra tylko w trzech pierwszych utworach i właśnie one są najlepsze. "Ampersand" i "Writing On the Wall" to duża dawka rockowej energii, naznaczona oryginalnymi partiami gitary. Klasyczne rockowe instrumentarium, ilość aranżacyjnych smaczków ograniczona do minimum. Wielka szkoda, że nie powstał cały album brzmiący tak żywo, dynamicznie i świeżo, czemu szczególnie służy głos, w pierwszym utworze nietypowo melancholijny, w drugim zabawnie falsetowy. "Matchless Man" z przetworzonym śpiewem i przede wszystkim basem Claypoola, jest piękny, pozwala trochę odpocząć, ale gdy tylko pojawia się "Madness", entuzjazm nieco przygasa. Prawie siedmiominutowe nagromadzenie piszczących gitar, niezależnie od kiepskiego, elektronicznego brzmienia, jest mało interesujące i trochę wymęczone. W pamięci pozostaje przejście fortepianowe i pstryknięcia, przerywające kilka razy utwór. W "Walk Around This Word" jest już lepiej. Agresywne, gitarowe pajączki, znane z kolorowej trylogii King Crimson, choć mogą irytować wtórnością, okraszone są niezłą piosenką. Tylko żal, że nie grają tu goście. Wejście słabiutkiej, elektronicznej perkusji ujmuje dużo uroku. Pod koniec pojawia się przetworzony głos jak na albumie "Diamond Dogs" Davida Bowie. Tym razem Belew mało subtelnie czerpie od tego artysty. "Beat Box Gitar" ma już całkowicie syntetyczne brzmienie. Intrygujący motyw basu plus kilka pętli perkusyjnych i kilka motywów gitarowych. Trudno tu sobie wyobrazić Claypoola i Careya, dopiero finał utworu jest naprawdę rockowy, i może dlatego nieźle się tego słucha, bo nagrywanie rocka przy pomocy MIDI daje najczęściej marne rezultaty. Zamykające album trzy nieprzeciętne miniaturki nie są już w stanie zmienić mieszanych odczuć względem całości. Pierwsza to wzniosła, delikatnie zaaranżowana, niezwykła piosenka, druga to zapętlony, połamany riff gitary z chorą solówką, przerywaną przemową Iana Wallace'a (przyjaciela Belew, perkusisty King Crimson z okresu "Islands"), trzecia to tajemnicze dźwięki przysłonięte niby-smyczkami, biegającymi po dziwnych skalach.
"Side One" trochę zawodzi. Ciekawemu pomysłowi na rockowe trio brakuje rozwinięcia, a reszta płyty nie porywa. Trzem pierwszym fragmentom dorównuje tylko krótkie "Under The Radar". Power Trio powróci jeszcze na "Side Three", ale najlepsze może czekać na części czwartej nagraniami z trwającej właśnie trasy koncertowej, też granej w trojkę. Claypoola i Careya zastąpili nieznani muzycy, ale podobno są równie dobrzy. Tymczasem otrzymaliśmy kolejny dowód na to, że Adrian Belew najlepsze pomysły zachowuje dla King Crimson. Na płytach solowych co najwyżej je testuje.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.