ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 

koncerty

04.12.2013

Brit Floyd, Sala Kongresowa, Warszawa, 03.12.2013

Brit Floyd, Sala Kongresowa, Warszawa, 03.12.2013
Muszę przyznać, że sam miałem spore obawy co do tego występu, ponieważ idea zbijania kasy na cudzych utworach jest mi dość daleka. Na szczęście Brit Floyd to nie typowy coverband. Panowie nie przebierają się, nie udają, że są kimś innym, a co najważniejsze nie próbują promować się dzięki twórczości innych artystów. Owszem, grają „czyjąś” muzykę, ale jest to bardziej hołd i widowisko zarazem. Pełne szacunku i uznania dla mistrzów.

Wchodząc do Sali Kongresowej od razu można było się przekonać, że Ci, którzy twierdzą, że prawdziwi fani Pink Floyd na taki koncert nie pójdą, byli w błędzie. Mnogość koszulek i czapek związanych z ukochanym zespołem robiła wrażenie. W tak trudnym i dość „nadętym” miejscu jakim jest Sala Kongresowa, udało się już przed występem stworzyć atmosferę pełną napięcia i ekscytacji. Trzonem scenografii był wielki, okrągły ekran, a duże wrażenie robiło przygotowane, bogate instrumentarium.

Równo o 19:00 rozpoczął się spektakl. Genialna gra świateł i perfekcyjne wykonanie od samego początku pozwoliły całkowicie pochłonąć się w tym, co mieliśmy przed oczami. Doskonałym pomysłem było przeniesienie ciężaru widowiska na ekran z animacjami, które - trzeba otwarcie przyznać – były genialne. Muzycy Brit Floyd zastosowali też bardzo ciekawy zabieg „pod publikę”. Przed setami z kolejnych albumów Floydów prezentowali animację, gdzie bohater filmu wybierał z półki płytę winylową, która za chwilę zabrzmi. Wyobraźcie sobie wrzawę jaka wybuchła, gdy sięgnął po płytę z pryzmatem na okładce… Muzycznie wszystko było perfekcyjnie. Szczerze wątpię, czy sami mistrzowie byliby w stanie tak zagrać (na pewno brzmiało to czyściej i mocniej niż The Wall z którym jeździ od kilku lat Waters). Dodatkowe brawa należą się akustykom, którzy poradzili sobie z trudnym pomieszczeniem jakim jest Sala Kongresowa. Bas wręcz wciskał w siedzenia, a wokal i gitary brzmiały czysto i przekonująco.

Setlista pełna była hitów z poszczególnych albumów. Większość klasyków zabrzmiała, może niektórych brakowało, ale i tak nikt chyba nie mógł narzekać na dobór utworów. W końcu dyskografia Pink Floyd jest przeogromna.

Szczerze wyznam, że mimo oczywistych obaw, był to piękny wieczór, spędzony z ukochaną muzyką. Na pewno nie były to te same emocje, co potencjalny występ „oryginalnych” muzyków, ale chyba nikt, kto tego dnia w Kongresowej się pojawił, na to nie liczył. Każdy z nas chciał tego dnia tylko i aż doświadczyć pięknej muzyki w wersji „na żywo”. Panowie z Brit Floyd zaprezentowali ją na najwyższym poziomie, pokazując jednocześnie ogromny szacunek dla swoich mistrzów.

 

Zdjęcia:

Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński Brit Floyd, 03.12.2013, Warszawa, foto. Konrad Siwiński