Pewnie niezbyt często odwiedzam warszawską Hydrozagadkę, ale takiego zainteresowania koncertem dawno tu nie widziałem. Kolejka do klubu biegła przez całe klubowe podwórko i wychodziła na przylegającą ulicę 11 Listopada…
Wygląda na to, że „duch w narodzie nie ginie”, czytaj, młode pokolenie (które dominowało tego wieczoru w klubie) potrafi docenić niebanalne i wcale niełatwe w odbiorze gitarowe granie z wirtuozerskim szlifem. Przy okazji, można było zobaczyć, że tacy panowie jak Steve Vai, Joe Satriani, czy John Petrucci mogą spać spokojnie i nie obawiać się o swoich następców.
Młody, bo zaledwie 26 – letni, Australijczyk dał w czwartkowy wieczór naprawdę świetny koncert. Może niezbyt długi, wszak trwający godzinę z 10 – minutowym okładem, ale jakże energetyczny, pełen wigoru, precyzji, technicznych popisów, scenicznego luzu (przesympatyczny kontakt z publiką) oraz muzycznych improwizacji. Artyście towarzyszyło na scenie trzech muzyków, w tym nasz Jakub Żytecki na drugiej gitarze, który swoim 40 – minutowym setem poprzedził występ Pliniego. Ich gitarowe „rozmowy”, jak choćby ta finałowa w Electric Sunrise, musiały budzić szacunek. A gdy dodamy do tego pełną feelingu sekcję rytmiczną oferującą nieszablonowe podziały, obraz koncertu dla wymagającego i poszukującego słuchacza mamy na tacy.
Artysta promował tego wieczoru swoją najnowszą, wydaną w lipcu tego roku, EP-kę, Sunhead i o ile się nie mylę, wszystkie cztery kompozycje (Salt + Charcoal, Kind, Flâneur i tytułowy Sunhead) wybrzmiały w Warszawie. Ponadto było przekrojowo, bo znalazły się oczywiście rzeczy z Handmade Cities, ale i z pozostałych małych płytek. Najwięcej emocji wzbudziły wśród zebranych Every Piece Matters i moje ulubione, znakomite Selenium Forest. Muzyk pozostawił zebranych na sporym muzycznym głodzie, który do tego... zmaterializował się szybko w koncertowym sklepiku. Każdy kto chciał kupić wspomnianą EP-kę (szkoda, że tylko ona, oprócz koszulek, była w sprzedaży) słyszał od sprzedającego „sold out”.
Przed Plinim wystąpił Jakub Żytecki, znany wielu z formacji DispersE i rozwijający coraz mocniej solową karierę. W swoim secie zawarł utwory z ostatniej EP-ki Ladder Head ale też i z pełnowymiarowego Wishful Lotus Proof. Patrząc na niego widać było, że ma pomysł na siebie i nie stoi w miejscu poszukując różnorakich brzmień i przede wszystkim, bawiąc się graniem.