Niedzielny wieczór byÅ‚ dla mnie kolejnym dowodem na to jak niesprawiedliwy ten (muzyczny) Å›wiat potrafi być. Tak zacny zespóÅ‚ jak Kula Shaker „dostÄ…piÅ‚” zaszczytu grania w klaustrofobicznej tancbudzie do której wejdzie maksymalnie trzystu chÅ‚opa. Prawda jest taka, że Crispian Mills i jego trupa niczym nie zasÅ‚użyli sobie na takÄ… obojÄ™tność. Kapela może nie należąca do wybitnych (i ambitnych), ale gdy dwadzieÅ›cia lat temu pojawiÅ‚a siÄ™ na scenach, zatrzÄ…sÅ‚a nieco wyspiarskim muzycznym establishmentem; niby (brit)popowo, ale z wieloma odniesieniami do klasycznego rocka i muzyki indyjskiej (na punkcie, której Mills miaÅ‚ niezÅ‚ego joba). Wydawać by siÄ™ mogÅ‚o, że taka mieszanka siÄ™ nie sprawdzi, a tu proszÄ™; pierwsze dwa albumy formacji skutecznie atakowaÅ‚y czoÅ‚ówki list przebojów. Jednakże lider w pewnym momencie zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że pogoÅ„ za sÅ‚awÄ… wypala go i rozwiÄ…zaÅ‚ zespóÅ‚ na wiele lat, gdy ten jeszcze caÅ‚kiem przyzwoice sobie radziÅ‚. Od tamtego czasu Kulki powracajÄ… sporadzycznie i bez wielkiego (prasowego) przytupu. Tak jakby grali tylko dla siebie samych i tej garstki ludzi, którzy o nich pamiÄ™tajÄ….
Tak też zresztÄ… byÅ‚o z tegorocznÄ… (naprawdÄ™ dobrÄ…) pÅ‚ytÄ… „K2.0” tytuÅ‚em odwoÅ‚ujÄ…cÄ… siÄ™ do debiutu i godnie uÅ›wietniajÄ…cÄ… dwudziestolecie wydawnictwa. Wydany wÅ‚asnym nakÅ‚adem album pokazuje zespóÅ‚ na Å›wietnej formie.
Nie inaczej byÅ‚o podczas koncertu; niezwykle żywioÅ‚owego, pierwszoklasowo odegranego i pozostawiajÄ…cego po sobie coÅ› wiÄ™cej niż tylko pisk w uszach. Repertuarowo przedstawiono na przekrój nabardziej znanej części twórczoÅ›ci zespoÅ‚u. O dziwo pominiÄ™to niemal caÅ‚kowicie pÅ‚ytÄ™ „Strangefolk”. A szkoda, gdyż takie „Out On The Highway”, „Die For Love”, czy “6 Ft Down Blues” na pewno Å›wietnie by siÄ™ sparwdziÅ‚y w wersjach na żywo. Tak wiÄ™c utwory z dwóch pierwszych pÅ‚yt zapewniÅ‚y gÅ‚ównÄ… część setlisty. Który wypadÅ‚ najlepiej? Cieżko powiedzić, wszystkie zabrzmiaÅ‚y Å›wietnie, zarówno indyjskie „Tattva”, czy „Govinda” jak i konkretnie rockowe kawaÅ‚ki jak „Smart Dogs”, „Temple Of Everlasting Light”, o „Mystical Machine Gun”, czy „Great Hosannach” nie wspominajÄ…c. Przywoicie na ich tle wypadÅ‚y tegoroczne numery jak chociażby sielski „Let Love B With U”, czy taki „Mountain Lifter”, który zabrzmiaÅ‚ tutaj niezwykle agresywnie. Lżejszych przerywników byÅ‚o przynajmniej kilka; o ile takie „Oh Mary” i „Ophelia” mogli panowie sobie darować, o tyle klasyk Hawkwind „Hurry On Sundown” (grany czÄ™sto przez Kule już od poÅ‚owy lat 90-tych), czy dylanowo-brzmiÄ…cy „33 Crows” sprawdziÅ‚y siÄ™ już Å›wietnie.
Na scenie też fajnie, Mills siÄ™ nie oszczÄ™dzaÅ‚ (który z wyglÄ…du nota bene chyba w ogóle siÄ™ nie zmieniÅ‚ przez ostatnich 20 lat), graÅ‚ i Å›piewaÅ‚ niezykle żywioÅ‚owo. ZresztÄ… czuć byÅ‚ tÄ™ energiÄ™, która udzieliÅ‚a siÄ™ chyba wszystkim.
PodsumowujÄ…c: koncert-petarda, który wstyd byÅ‚oby przegapić.
Szkoda tylko, że kolejną trasę trzeba będzie zapewne poczekać kolejne 7-8 lat...
Setlista: Sound Of Drums; Hurry On Sundown; Grateful When You’re Dead/Jerry Was There; Let Love B With U; Temple Of Everlasting Light; Infinite Sun; Shower Your Love; 303; Oh Mary; Mountain Lifter; Peter Pan R.I.P.; Ophelia; Mystical Machine Gun; 108 Battles (Of The Mind)/Narayana; Smart Dogs; Tattva; Hush.
Bisy: 33 Crows; Hey Dude; Great Hosannah; Govinda.