strona 7 z 8
Konrad Siwiński
Rok 2015 nie zostanie przez nas zapamiętany ze względu na muzyczny poziom wydawnictw, a raczej z powodu odejścia wielu znakomitych – Edgar Froese, Jan Skrzek, Daevid Allen, Ornette Coleman, BB King, Scott Weiland, Lemmy… Na szczęście są następcy, co znalazło też odzwierciedlenie w mojej mocno subiektywnej dziesiątce najlepszych muzycznych wydawnictw zeszłego roku:
10. The Weeknd – Beauty Behind The Madness
Kawałek porządnego kombinowanego soulu i R’nB, który wcześniej pokazywali nam Miguel i Frank Ocean. To jednak The Weekend wyprowadził brzmienie na salony i staje się jedną z najważniejszych gwiazd na mainstreamowej scenie muzycznej.
9. Olafur Arnalds & Alice Sara Ott – The Chopin Project
Arnalds i Ott pokazali, że klasyka nie musi być majestatyczna i pełna patosu. Doskonały album - pełen wyrafinowanych dźwięków, emocji, a do tego świetnie nagrany.
8. Marcus Miller – Afrodeezia
Mariaż jazzu z muzyką świata i improwizowanymi solówkami. Nie jest to muzyczna rewolucja, ale przyjemna, konsekwentna ewolucja brzmienia – u Millera przestaje wiać nudą!
7. Chris Cornell – Higher Truth
Ogromna prostota i spokojne brzmienie przepełnione wyśmienitym wokalem Cornella. Muzyk, który na własnej skórze przekonał się, że podążanie za trendami jest działaniem co najmniej ryzykownym przypomina, że szczerość jest w muzyce najważniejsza.
6. The Winery Dogs – Hot Sreak
Zaangażowany wokal, gitarowe solówki, wyraźny rytm i ogromna przebojowość. Dla mnie hardrockowa płyta roku – kawał solidnego grania.
5. Blur – The Magic Whip
Chyba najgłośniejszy tegoroczny powrót! Giganci britpopu powrócili z albumem, który pierwotnie powstał podczas trasy koncertowej w Chinach. Nie ma tu może wielkiej przebojowości, ale jest wyczuwalna nutka sentymentalna i przyjemne brzmienie.
4. Kamasi Washington – The Epic
Potężne, trzypłytowe wydawnictwo z rozbudowanymi numerami. Artysta, który do tej pory nie przebijał się do świadomości większości fanów udźwignął ogromne przedsięwzięcie, którego się podjął.
3. The Decemberists - What a Terrible World, What a Beautiful World
Album pełen radości, emocjonalnych momentów i świetnych kompozycji. Nieczęsto zdarza się, aby muzyka, której słuchamy była tak prawdziwa i szczera.
2. Kendrick Lamar – To Pimp A Butterfly
Dwa lata temu mieliśmy szalony album Kanyego Westa (Yeezus), a rok temu rap w stronę ambitnego grania wyciągał Flying Lotus. 2015 to rok Kendricka Lamara – swój najnowszy album zapełnił bardzo zróżnicowanymi kompozycjami i emocjami. Pozycja obowiązkowa.
1.Benjamin Clementine - At Least for Now
Słuchając po raz pierwszy tego albumu byłem prawie pewien, że właśnie o nim będę pisał jako numero uno mojego corocznego podsumowania. At Least For Now nie jest płytą, którą po przesłuchaniu odstawiamy na półkę. Wypełniają ją piękne, muzyczne emocje płynące z głębi serca muzyka.