Kiedy w sieci grunchnęła wieść, że do Warszawy przybÄ™dzie kanadyjska formacja Godspeed You! Black Emperor, to coÅ› we mnie drgnęło. W swoim życiu doÅ›wiadczyÅ‚em już kilku okazji do zobaczenia na żywo zespoÅ‚u, którego poczynania majÄ… ogromny wpÅ‚yw na danÄ… niszÄ™ muzycznÄ…, zespoÅ‚u przez wielu uznanego za kultowy. Choć czÄ™sto w takim przypadku mój zachwyt nad twórczoÅ›ciÄ… sprowadzaÅ‚ siÄ™ do lat dawno minionych i mocno zakurzonych krążków, to jednak trudno byÅ‚o odmówić sobie przyjemnoÅ›ci stawienia siÄ™ w klubie, bo takich okazji po prostu nie można przegapić. Podobnie byÅ‚o w przypadku GY!BE, któremu trudno jest odmówić stworzenia wokóÅ‚ swoich dokonaÅ„ czegoÅ› na ksztaÅ‚t kultu, któremu nieoczekiwanie daÅ‚em siÄ™ wciÄ…gnać.
Zanim jednak na scenie pojawiÅ‚ siÄ™ kanadyjski oktet, to wraz ze swoim elektronicznym setem przestrzeÅ„ wypeÅ‚niÅ‚a Xarah Dion. Trudno mi odnaleźć inny klucz doboru tego supportu niż wzajemna relacja muzyków. Z pewnoÅ›ciÄ… w Progresji znaleźli siÄ™ fani synthpopu, minimalwave, czy darkdisco, bo tak swoje dokonania zwykÅ‚a nazywać Xarah, ale na dÅ‚uższÄ… metÄ™ przepaść gatunkowa miÄ™dzy gwiazdÄ… wieczoru, a projektem jÄ… poprzedzajÄ…cym, byÅ‚a dla mnie zbyt duża. Ostatecznie nawet próba jej pokonania byÅ‚a ponad moje siÅ‚y. Szczęśliwie zgodnie z koncertowym rozkÅ‚adem jazdy elektroniczne wyziewy zamarÅ‚y dość szybko, ustÄ™pujÄ…c miejsca nerwowemu oczekiwaniu.
DokonaÅ‚o siÄ™. Muzycy Godspeed You! Black Emperor pojawili siÄ™ na scenie i zaczęło siÄ™ dziać coÅ› wyjÄ…tkowego. Klub aż po samo sklepienie zostaÅ‚ wypeÅ‚niony trzaskami, szumami i muzycznym brudem. Na Å›cianie wyÅ›wietlaÅ‚y siÄ™ czarno-biaÅ‚e, proste obrazy, zmieniajÄ…ce ksztaÅ‚ty i formy w zależnoÅ›ci od nastroju i tempa buszujÄ…cych dźwiÄ™ków. Wizualna oprawa piekielnie stymulowaÅ‚a wyobraźniÄ™ i przy okazji udowodniÅ‚a, jak przy użyciu relatywnie nieskomplikowanych Å›rodków można uwolnić myÅ›li odbiorcy. Godspeed You! Black Emperor warto pochwalić również za wyjÄ…tkowÄ… umiejÄ™tność przeciwstawiania siÄ™ koncertowej entropii. Muzycy zgromadzeni w póÅ‚okrÄ™gu bez najmniejszych problemów byli w stanie w powtarzalny sposób skoordynować dziaÅ‚anie oÅ›miu instrumentów, co przy specyfice gatunku nie jest zadaniem Å‚atwym. Do tego oprócz Å›wietnego rzemiosÅ‚a do swojej twórczoÅ›ci udaÅ‚o im siÄ™ dodać szczyptÄ™ czegoÅ› unikalnego, magicznego. Niemal dwie godziny zlaÅ‚y siÄ™ w wielkÄ…, muzycznÄ… plamÄ™ doskonaÅ‚oÅ›ci peÅ‚nÄ… wielu odcieni szaroÅ›ci i charakterystycznej nostalgii, zÅ‚ożonÄ… przede wszystkim z albumu Asunder, Sweet and Other Distress, choć nie zabrakÅ‚o też innych kompozycji pokroju Moya i The Sad Mafioso.
Choć z Godspeed You! Black Emperor znam siÄ™ od lat, to ostatnie miesiÄ…ce nie sprzyjaÅ‚y odÅ›wieżeniu tej relacji. Nie skÅ‚oniÅ‚a mnie do tego nawet pÅ‚yta wydana w marcu tego roku. Na koncert wybraÅ‚em siÄ™ przede wszystkim z ciekawoÅ›ci i poczucia obowiÄ…zku. Tak jak wspomniaÅ‚em wczeÅ›niej, byÅ‚a to okazja, którÄ… szkoda byÅ‚oby przegapić. Jednak ku niemaÅ‚emu zaskoczeniu oniemiaÅ‚em z nadmiaru wrażeÅ„ i klub opuÅ›ciÅ‚em w poczuciu speÅ‚nienia.