Już dwa inne występy Dream Theater umknęły mi koło nosa - jeden w Czechach w lipcu, drugi wcześniej w Berlinie - niezawsze czas i finanse pozwalają na takie wypady. Coś czułem opary w powietrzu, że w końcu i w Polsce odbędzie się ten koncert - od końca lipca już było raczej wiadomo że jest to możliwe ... a w końcu stało się realne.:))
Jakie wrażenia ? Pierwsze - pozytywne - jak najbardziej :)). Najpierw o 13 występ Johna Petrucciego jako Guitar Clinic. W tle widać było głównego sponsora Johna - którego gitarę chwalił John. Półtora godziny raju dla gitarzystów oraz fanów popisów Johna. Nie zabrakło rówież czasu na zbieranie podpisów na zdjęciach które wręcz rozdawali, oraz na gitarach (!!!) Przyznam osobiście choć gitarzystą nie jestem, to John możliwościami swojego nowego wiosła mi zaimponował. Połączenie gitary elektrycznej i elektroakustycznej dotychczas było traktowane jako bardziej ciekawostka i niezły gadżet niż funkcjonalny instrument. Ale cóż. John dał popis swoich umiejętności, pokazał co można wycisnąć z zabaweczki i przygotował co można będzie usłyszeć tego wieczoru.
A tego wieczoru było naprawdę gorąco. Nie wiadomo skąd wszyscy wiedzieli, że koncert odbędzie się o godz. 20 ... choć na biletach było napisane - i faktycznie rozpoczął się o 19. Na pierwszy rzut poszedł Porcupine Tree ... Z całym szacunkiem dla zespołu ale chyba to był zły pomysł angażować jako Guest Star ten zespół przed Dream Theater. Jak dla mnie i publiczność i muzyka bardziej byłaby rozgrzana po np: Aion który chyba bliższy jest klimatom DT niż Porcupine Tree. Prezentacja - wiadomo - te 50 min. i nic wiecej. Nic ciekawszego nie zaprezentowali - oprócz paru standardów jakie najczęściej grali na koncertach + kilka nowych kawałków z Light Bulb. Steve pocieszył jedynie fanów, że już niedługo przyjadą do Polski na kilka większych koncertów.
Aż nagle - po uprzątnięciu sceny wygrzmiało, zaświeciło ostrym światłem - i przy znajomych dźwiękach wyszła gwiazda wieczoru. Dream Theater zaprezenrował nam niezłą mieszankę - często wracali do albumu Awake, niestety niewiele zagrali z Images & Words - ale pozwolili sobie zadowolić fanów najnowszą produkcją - Scenes from Memory -Metropolis 2, który faktycznie właśnie promowali. Dla mnie ważniejsze od wyliczania co grali był fakt że w ogóle grali i to profesjonalnie. Ich muzyka zawsze przypominała mi zgrzyt metalu - jednak z tą interesującą nutką w tle. Nie mogę się nazwać fanem-szalikowcem, gdyż mogę pokazać słabe według mnie strony niektórych utworów, jednak na chwilę zostawiłem wszelkie uwagi aby posłuchać i obejrzeć tego na żywo. Niestety wrażenia dźwiękowe przysłaniała niezła ściana fali odbitej - hala sportowa WIsły nie jest niestety - odpowiednim miejscem do słuchania muzyki. Atrakcje wieczoru ? - wiadomo - sam występ DT ale przede wszystkim też i publiczność która wyjątkowo zaskarbiła sobie muzyków. Podczas bisu - na scenie wylądowało prześcieradło z napisem "When Poland & Dream Theater Unite" (dobrze napisałem?). A i muzycy się nieźle bawili - jak choćby za-sceniczna żonglerka pałeczkami w wykonaniu Mike'a Portnoya z technicznym. W momentach kiedy wystarczała mu jedna ręka - drugą rzucał do technicznego pałeczki - i odrzucał je z powrotem ;)) . Muzycy obiecali wrócić do Polski i jeszcze raz nam zaprezentować show, które mogliśmy oglądać. Ja się przyznam - nie mogę się doczekać, ale prośba do ogranizatora - Aion jako support ! :)))