The Menzingers + Karate Free Stylers, Hydrozagadka, Warszawa, 17.08.2015

Amerykanie grający alternatywny punk rock zawdzięczają swoją sławę współpracy z wytwórnią Epitaph Records założoną przez gitarzystę Bad Religion – Bretta Gurewitza. Silniejsza promocja wsparta solidną dawką porządnych dźwięków sprawiła, że muzycy stali się rozpoznawalni i trafili nawet do naszego kraju, który do kluczowych przystanków na trasie wielu artystów (nie oszukujmy się) nie należy. Poniedziałkowy występ zgromadził niewielką , ale za to bardzo oddaną,  grupę fanów. Od samego początku występu pod sceną rozpoczęły się radosne wrzaski i śpiewy oraz żywiołowe podskoki w rytm gitar porządnie hałasujących ze sceny. Obydwaj wokaliści (Greg Barnett oraz Tom May) dawali z siebie wszystko, a sekcja rytmiczna służyła im bardzo dobrym wsparciem, dzięki czemu utwory brzmiały soczyście i świeżo.

Muzyka, którą zaprezentowali The Menzingers nie była może specjalnie odkrywcza (ale kapitalny warsztat warto doceniać!). Tym, co wyróżniło ten występ była szczególna relacja z fanami. Niewielka Hydrozagadka pozwala na bezpośredni kontakt widowni ze swoimi idolami, a chłopakom z The Menzingers bardzo się to spodobało. Co chwilę zagajali dyskusje, wspominali poprzedni wieczór spędzony w Warszawie i zachęcali do wspólnej zabawy. Rozkręcająca się z każdym numerem publiczność bawiła się doskonale, a upust nieskrępowanej radości dał jeden z fanów z pierwszego szeregu wchodząc na scenę między utworami. Zrobił to tylko po to, aby… dopisać na setliście swój „utwór marzeń”. Zespół pochwalił inicjatywę i od razu przystąpił do grania. To wydarzenie najlepiej podkreśla nieskrępowaną atmosferę tego wieczoru.

Przed The Menzingers na scenie pojawiła się warszawska grupa Karate Free Stylers, która zaprezentowała bardzo ciekawy materiał wypełniony różnymi odmianami rocka. Występ ten pokazał nam zespół młody, ale już dojrzały, który eksperymentuje z brzmieniem i potrafi stworzyć porządne kompozycje. Warto obserwować ich rozwijającą się karierę.