strona 7 z 7
Konrad Siwiński
Rok 2013 może nie był muzycznie wybitny, ale na pewno działo się bardzo dużo:
Powroty - Black Sabbath, David Bowie, Deep Purple, Daft Punk - gwiazdy nawet poprzednich epok powróciły z mniej (Sabbath) lub bardziej (Purple) udanym skutkiem.
Słaby jazz - wyjątkowo słaby rok dla jazzu, nie zauważyłem albumu, który by mnie wyjątkowo poruszył, szczególnie zabrakło takich wydawnictw w okresie jesienno-zimowym, gdy spokojniejsze i trudniejsze albumy mają więcej odbiorców.
Koncerty - dla mnie był to rok pełen występów na żywo - widziałem ich ponad 70. Przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz, byłem na Rock For People i Colours Of Ostrava u naszych południowych sąsiadów. Większość koncertów stała na poziomie naprawdę wysokim. Warto też podkreślić, że Polska staje się ważnym przystankiem dla artystów z najwyższej półki co pokazują już koncertowe plany na 2014.
Streaming - wkroczenie na polski rynek muzyczny serwisów streamingowych (Spotify, Deezer, Wimp) znacznie zmienia strukturę konsumpcji muzyki. Z jednej strony ogranicza piractwo (chyba każdego stać na wydanie 10zł miesięcznie za dostęp do olbrzymiego katalogu), a z drugiej kanibalizuje rynek płyt, które czeka zapewne dość szybka śmierć (o szczegółach już niedługo w oddzielnym felietonie).
Wracając do tematu - poniżej prezentuję 15 płyt, które w mojej ocenie okazały się najlepszymi w 2013. Jak zauważycie rozrzut gatunkowy jest ogromny, ale rock to tylko część moich muzycznych zainteresowań.
1. Daft Punk - Random Access Memories
Szczególnie pierwsza połowa roku zdecydowanie należała do francuzów. Intrygująca kampania marketingowa, świetny singiel "Get Lucky", a następnie płyta z muzyką, która łączyła pokolenia. Wspaniała rzecz, obowiązkowa, tegoroczna pozycja.
2. Kanye West - Yeezus
Do fanów rapu nie należę, ale Kanye West znacznie wykroczył poza ramy tego dość konserwatywnego gatunku. Wybrał to co najlepsze, dodał liczne sample i wymieszał to z mroczną i ciężka elektroniką. Powstał album trudny w odbiorze, ale muzycznie wybitny.
3. Alter Bridge - Fortress
Coraz rzadziej powstają klasyczne, hardrockowe albumy. Rok temu muzyką taką uraczył na Slash i Myles Kennedy, a w tym sam Myles z zespołem Alter Bridge powrócił z krążkiem numer 4 wypełnionym świetną muzyką, potężnym brzmienie, rasowymi solówkami i świetnymi melodiami. Czego chcieć więcej?
4. Justin Timberlake - The 20/20 Experience
Dwuczęściowy album pokazał, że Justin nie jest już artystą dla "piszczących nastolatek", ale rasowym soulowym muzykiem. Nie wszystkie single są dobre, ale gdy sięgniemy po całość to odkryjemy genialne połączenie dawnych brzmień zahaczających o Motown z soulem z poprzedniego dziesięciolecia i z domieszką brzmień bardziej nowoczesnych.
5. Deep Purple - Now What?!
Panowie mimo wewnętrznych kłótni stworzyli doskonały album pełen zróżnicowanych kompozycji. Miałem przyjemność recenzować ten album i w ogólnej skali otrzymał ode mnie ocenę maksymalną. Na koniec roku muszę przyznać, że nie oceniłbym go już tak wysoko, ale zapewne wynika to z niesmaku po fatalnym występie we Wrocławiu.
6. Various Artists - Wielki Gatsby OST
Film mnie nie porwał, ale wydana nawet wcześniej ścieżka dźwiękowa jak najbardziej. Nie jest to może w całości dzieło wybitne, ale znajdziemy perełki, które sprawiają, że oceniam tą płytę tak wysoko.
7. The White Kites - Missing
Jedyna polska płyta w zestawieniu, ale z w pełni zagranicznym brzmieniem. Warszawska grupa nawiązała do brytyjskich klasyków z lat 60. i 70. i stworzyła artrockowy album wypełniony doskonałym kompozycjami. Szkoda, że nie zrobiło się o nich głośniej, bo są jedną z najjaśniejszych gwiazd na polskim kalejdoskopie. Trzymam kciuki i czekam na więcej.
8. Arcade Fire - Reflektor
Nieco przydługi, ale równy i pełen dobrej muzyki indie-folkowy album. Zdecydowanie na plus wyróżnia się spośród wtórnych i nudnych albumów muzyki alternatywnej i chociażby dlatego warto o nim wspomnieć w rocznym podsumowaniu.
9. Capital Cities - In a Tidal Wave of Mystery
Podbili świat hitem "Safe And Sound", ale cały album pozostał niezauważony. A szkoda, bo całościowo jest bardzo dobry, pełen utworów z pogranicza jazzu, elektroniki i popu, dobrze zagrany i przebojowy. Dla mnie imprezowa płyta rocku.
10. Woodkid - The Golden Age
Artysta tajemniczy, który wcześniej zyskał popularność jako producent i twórca teledysków wydał swój solowy album, który przede wszystkim pokazał światu niezwykły wokal muzyka. Mieszanka klasycznych brzmień z lekką elektroniką nie pozwala pozostać obojętnym. Poza tym muzyk zagrał genialną trasę koncertową, gdzie w pełni pokazał emocjonalne podejście do sztuki wszelakiej.
11. Robbie Williams - Swing Both Ways
Po słabym Take A Crown dałem Robbiemu łatkę produktu marketingowego. Jakże więc wielkie było moje zaskoczenie, gdy pojawiła się informacja, że wydaje kolejny album, tym razem z muzyką swingującą (drugi w karierze). Otrzymaliśmy przemyślane kompozycje, dobrze dobranych gości, a przede wszystkim muzyczną radość, która sprawia, że całości słucha się z wielką przyjemnością.
12. Jamie Cullum - Momentum
Mocna, ale nie wybitna pozycja, która pokazuje rozwój Jamiego jako artysty. Już dawno przestał być dzieciakiem z pianinem. Tym razem oprócz prostych kompozycji dostaliśmy także utwory trip-hopowe, elektroniczne, czy nujazzowe. A dodatkowo koncert roku podczas Colours Of Ostrava. Kto nie był niech żałuje.
13. Sigur Ros - Kveikur
Sigur Ros wciąż na wysokim poziomie. Na szczęście Kveikur okazał się dużo ciekawszy niż Valtari, a momentami ociera się o wybitne albumu, jakimi były Agaetis Byrjun, czy Með suð í eyrum við spilum endalaust.
14. John Fogerty - Wrote a Song for Everyone
Klasyk powrócił z albumem wypełnionym kompozycjami nowymi i dobrze znanymi nagranymi w duetach. Nic wyjątkowego, ale słucha się tego z przyjemnością i warto czasami po płytę sięgnąć.
15. The Bloody Beetroots - Hide
W roku 2012 w mocnej, klubowej elektronice rządził dubstep. W 2013 zabrakło gatunku dominującego, nie było zbyt wielu przebojowych płyt (niezły Avicii), ale włosi z formacji The Bloody Beetroots nagrali naprawdę niezły album z niezbyt wyrafinowaną, ale mocną, wyrazistą muzyką. Warto o nich wspomnieć.
Klapy 2013:
Trzeba też wspomnieć o tych, którzy w 2013 zaskoczyli na minus. A było ich zdecydowanie zbyt dużo.
1. Depeche Mode
2. Black Sabbath
3. Dream Theater
4. Bon Jovi
Wszystkie powyższe płyty były nudne do bólu, zdecydowanie dla fanów gatunku, a muzycy z Bon Jovi nagrali album wręcz fatalny, przez który trudno było przebrnąć.
6. Pearl Jam
7. Moby
To dla mnie największe rozczarowania zeszłego roku. Nie były to płyty słabe, ale darzę tych artystów dużym zaufaniem i są mi szczególnie bliscy, dlatego średnie "Lightning Bolt" i nieciekawe "Innocents" sprawiły mi naprawdę duży smutek.