ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 26.11 - Warszawa
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 29.11 - Olsztyn
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

koncerty

01.06.2003

Peter Gabriel, 30.05.2003, Stadion Lecha, Poznań

Peter Gabriel, 30.05.2003, Stadion Lecha, Poznań Trwaj chwilo, jesteś piękna!

Ten dzień zapadł nie tylko w mojej świadomości. 20 tyś widzów na poznańskim stadionie przeżywało chyba najpiękniejsze doznanie akustyczne. Peter Gabriel. Na żywo, w końcu w naszym kraju. Bez całej tej otoczki teatralnej, ale jego obecność po tak długim okresie wyczekiwania rekompensuje wszystkie braki w stosunku do innych koncertów tego artysty. Dla nas, wytęstknionych, głodnych jego brzmień i przez moment zapomnianych fanów z Polski był to najcudowniejszy dzień jaki mógł się przydarzyć.

Wszyscy wiedzą jak gra Peter Gabriel. Większość czytających to osób pewnie była na tym koncercie, więc ograniczę się tylko do mojej subiektywnej oceny. Gabriel jest dla mnie osobiście przewodnikiem po muzyce – to właśnie od niego zaczęła się moja przygoda z ogólnie pojętym art-rockiem. Nic dziwnego, że z takim wytęsknieniem czekałem na ten właśnie koncert. Tego dnia jedynie niebo sprzyjało. Drogowcy postawili tor przeszkód na trasie Leszno-Poznań, którego świadomość istnienia umożliwiła uczestnictwo w tak ważnej dla mnie imprezie. Opuszczając "mury" miasta Wrocławia o 16, na 19:30 udało się przebić przez tor przeszkód i znaleźć pod stadionem kawałek trawnika do przycupnięcia gildiomobilem. Znalezienie wejścia do sektora nie stanowiło problemu – sprawnie szła obsługa, a był to sektor pod sceną oznaczony jako "B". Punktualnie o 20 na scenę wyszedł ulubieniec fanów zespołu Camel, organizator całego gabrielowskiego zamieszania pan Andrzej Marzec, który zapowiedział support: zespół "Goyja" znany skądinąd z reklamy pewnych batoników, która zdobywała media jakiś rok temu. Po 20 minutach już ich nie było na scenie, po kolejnych 40 zaczął się ten właściwy zapowiadany i wyczekiwany występ.

Wyszedł. Ledwo w to mogłem uwierzyć. Wybaczcie stylistykę mojej relacji jakby pisaną przez nastolatka ze spotkania z mr. Wiśniewskim, ale naprawdę nie mogłem uwierzyć, że ten człowiek tam stoi i rozpoczyna to, na co tak długo czekałem! A rozpoczął spokojnie, "Here Comes The Flood", na głos i piano. Przy "Darkness" dołączył zespół, i tak się zaczęła niesamowita magia ze sceny. Parę uszczypnięć czy nie śpię – nie, nie spałem. To nie był sen, ale najcudowniejszy moment w moim życiu. Człowiek, którego tak podziwiałem, wyczarował tego wieczoru niesamowitą atmosferę, wszystko wskazywało się go słuchać. Posiada niesamowitą ilość ciepła dla swoich wielbicieli, które przekazywał sukcesywnie w czasie trwania występu. Mało tego: przygotował się, zapowiadając utwory w języku Wiliama Szekspira i Mikołaja Reja. Tak tak, zaś w dłuższych przemowach posiłkował się inną osobowością, Piotrem Kaczkowskim, który zza sceny tłumaczył słowa Petera.

I po kolei: "Red Rain", "Secret World", "Sky Blue", "Downside-Up" ,"Barry Wiliams Show", "More Than This" ,"Mercy Street" – rozpoczęty od zebrania muzyków w chór, I delikatnej partii wokalnej, "Digging in the Dirty", aż zapadły słowa "i’m sorry, it’s time do growning up" i ... Peter wyskakuje wewnątrz wielkiej gumowej piłki na scenę, z której wnętrza okrążając zespół i podskakując śpiewał. Zupełnie nowym zaprezentowanym utworem był "Animal Nation", w której powoływał się na dość małą różnicę pomiędzy ludźmi a zwierzętami, porównując nas, ludzi do bardziej aroganckich krewnych zwierzęcej rodziny. "Solsbury Hill", "Sledgehammer", "Signal to Noise" . I dwa bisy. Pierwszym był "In Your Eyes", drugim zaś .... zaśpiewany specjalnie dla nas, Peter bał się , czy zespół jest gotowy na wykonanie tego utworu, gdyż go nie grał na koncertach od dawna, jednak uznał że Polska publiczność jest gotowa aby go wysłuchać. "Biko". Naprawdę potężny gest, za co chyba wszyscy byli mu wdzięczni. Zakończył te ponad 2,5 godziny słowami "do zobaczenia", co wywołało szybsze bicie serc u wszystkich obecnych. Może ten koncert przekonał Petera, że w Polsce ma bardzo wiernych i oddanych fanów. Taki właśnie fan pisze misternie ten tekst. Czytając relację Mariusza Płatka z Zurichu, zastanawiałem się jak to wszystko zabrzmi na stadionie. Pierwszorzędnie. Naprawdę rewelacyjnie to zabrzmiało. Tutaj brawa dla ekipy nagłośnieniowej. Bałem się strasznie występu, Mariusz jednak stwierdził, że właśnie na stadionie może się ujawnić ta cała dynamika. Miał rację.

W drodze powrotnej, w której ujawniły się również niedospane ostatnie noce, pomyślałem: to był naprawdę najwspanialszy koncert. "Trwaj chwilo, jesteś piękna" Niczym z Fausta – zobaczyłem Petera Gabriela na żywo, mogę już umrzeć. Słuchając trójkowej "Nocy Muzycznych Pejzaży" i relacji dzwoniących do prowadzącego Piotra Stelmacha, nie tylko moje były takie odczucia. Współpasażerowie gildiomobilu również wyrażali się w podobny sposób. Do Zobaczenia Peter. Mamy wielką nadzieję, że te słowa oznaczają kolejny cudowny wieczór, jaki nam w przyszłości wyczarujesz.

 

Zdjęcia:

Peter Gabriel, Poznań, 30.05.2003 © Sławomir Jankowski Peter Gabriel, Poznań, 30.05.2003 © Sławomir Jankowski
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.