ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 07.11 - Kraków
- 08.11 - Opole
- 09.11 - Bielsko-Biała
- 10.11 - Zabrze
- 11.11 - Łódź
- 15.11 - Gniezno
- 16.11 - Kłodawa Gorzowska
- 17.11 - Zielona Góra
- 22.11 - Żnin
- 23.11 - Koszalin
- 24.11 - Gdynia
- 08.11 - Warszawa
- 09.11 - Kraków
- 08.11 - Sosnowiec
- 09.11 - Pszów
- 10.11 - Częstochowa
- 09.11 - Warszawa
- 10.11 - Siedlce
- 10.11 - Końskie
- 16.11 - Bydgoszcz
- 11.11 - Wrocław
- 11.11 - Kraków
- 11.11 - Warszawa
- 17.11 - Kraków
- 19.11 - Kraków
- 20.11 - Warszawa
- 21.11 - Warszawa
- 22.11 - Bydgoszcz
- 23.11 - Poznań
- 24.11 - Katowice
- 21.11 - Katowice
- 22.11 - Poznań
- 23.11 - Łódź
- 24.11 - Piekary Śląskie
- 23.11 - Warszawa
- 24.11 - Wrocław
- 26.11 - Kraków
- 24.11 - Warszawa
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Warszawa
 

felietony

30.12.2010

POPOL VUH - MAGIA MODULARNEGO MAGNETYZMU

POPOL VUH - MAGIA MODULARNEGO MAGNETYZMU Rok 1969 był księżycowym (k)rokiem nie tylko w dziedzinie astronomii (lądowanie pierwszych ludzi na Księżycu), ale także w niemieckiej muzyce rozrywkowej za sprawą między innymi jednego człowieka, Floriana Fricke (1944–2001) – urodzonego w Lindau nad Jeziorem Bodeńskim 25 lat wcześniej – twórcy muzycznego mitu o mistycznej nazwie Popol Vuh zaczerpniętej z księgi Majów.

Podobnie, jak trzej amerykańscy astronauci z Apollo 11, Florian dokonał rzeczy absolutnie niesłychanej – odkrył „ciemną stronę” Mooga III – olbrzymiego jak „megalityczny” słup instrumentu elektronicznego o skomplikowanej sieci połączeń kabli i pokręteł*. Oczywiście, nie obyło się bez pomocy przyjaciela Franka Fiedlera, który, sam mając niewielkie doświadczenie muzyczne, posiadł w tajemniczy sposób tajniki wiedzy grania na nim i udzielił Florianowi kilku niezbędnych, technicznych wskazówek co do działania tego kolosa podczas, gdy resztę nauki Bawarczyk spędził na intuicyjnym badaniu jego muzycznych możliwości.

Holger Trülzsch był trzecim, ostatnim ogniwem Popol Vuh odpowiedzialnym za sekcję rytmiczną, na którą złożyły się afrykańskie i tureckie bębny wykorzystane po raz pierwszy na debiutanckim krążku Phallus Dei (1969) krautrockowej formacji Amon Düül II. Ich hektyczne accelerando najlepiej słychać na drugiej płycie Popol Vuh In den Garten Pharaos (1971), na której Florian eryguje katedrę elektronicznych dźwięków wspieraną właśnie przez ekstatyczne trzaski talerzy Trülzscha i modelowaną nieludzko upiornym wołaniem. Niezwykłą ekstazę przeżyć muzyk zaproponował już rok wcześniej na pionierskim albumie Affenstunde, który sprzedał się w 1970 roku w nakładzie 2,000 egzemplarzy. Florian zaaferowany Moogiem, niczym żebrak workiem pieniędzy, komunikuje się za jego pomocą z miłośnikami kosmicznych dźwięków, starając się przekazać im cząstkę tej niezwykłej atmosfery, jaką rozbrzmiewa ten fantastyczny instrument. Naprawdę nie trzeba być astronautą, żeby zrozumieć sens tego nieziemskiego przekazu – prajęzyka muzyki ambient – i nie ulec całkowitej „dekompresji” zmysłów bez cienia obawy o dosłowną utratę tchu na skutek niespotykanego naporu wrażeń.

Niestety, w 1972 roku Florian porzuca gigantycznych rozmiarów syntezator na rzecz elastycznego kontraltu Djong Yun i tym samym rozpoczyna w pełni akustyczną erę w historii Popol Vuh, która, wprawdzie definitywnie kończy z elektronicznymi zagadkami Mooga III, to niezupełnie odcina się od pierwotnego przesłania frontmana, jakim było szukanie grającego w jego duszy głosu. Eteryczny śpiew koreańskiej artystki na albumie Hosianna Mantra (1972) zdaje się wyleczył muzyczną „paranoję” nawiedzonego niemieckiego wizjonera.

W tym samym roku jego długoletni przyjaciel niemiecki reżyser Werner Herzog nakręcił swoje przełomowe dzieło, dramat historyczny – Aguirre – opowiadający o losach okrutnego hiszpańskiego konkwistadora (w tej roli wystąpił krewki Klaus Kinski), który za wszelką cenę pragnie odnaleźć złote El dorado w dusznych gęstwinach amazońskiej puszczy. W pierwszym kadrze filmu, schodzącym w dół zbocza góry oddziałom Lope de Aguirre towarzyszy wspaniała inwokacja chóru – „Aguirre I” – wykonana na „Choir Organ” Herberta Prascha, instrumencie o łudząco podobnym brzmieniu do Melotronu. Ten chóralny motyw został wzmocniony pulsującym podkładem syntezatorowym Mooga, które razem tworzą wyraźny kontrapunkt dla obrazów Herzoga. Film Aguirre jest także łabędzim śpiewem tego analogowego cacka, które Florian zdążył już wtedy odsprzedać Klausowi Schulze.

Na ścieżce dźwiękowej Aguirre wydanej dopiero dwa lata po premierze filmu znalazł się jeszcze jeden taki niezwykły utwór o imponująco długim, jednowyrazowym tytule – „Vergegenwärtigung” – przypominający „złowieszczy dźwięk nadlatujących spodków ze starych filmów science fiction”**.

Pomimo, że Moog został ostatecznie skreślony z listy instrumentów wykorzystywanych przez zespół na kolejnych płytach, to jego obecność niczym mroczne widmo przeszłości prześladującej Floriana jeszcze raz zaznaczyła się w świadomości zakochanych w sztuce melomanów i kinomanów. W 1978 roku Herzog przeniósł na duży ekran postać hrabiego Drakuli (Klaus Kinski) i całą plagę szczurów wraz z pełną grozy grą Floriana na syntezatorze tworząc własną wersję potwora z Transylwanii, Nosferatu Wampira. To ostatnie spotkanie z megalitem muzyki elektronicznej doszło do skutku dzięki Herzogowi, który pewnego dnia zapukał do drzwi Floriana z prośbą o dawkę muzyki, której można by się bać. Z dwóch kompozycji uwiecznionych na taśmie filmowej „Der Ruf Der Rorhrfloete” i „Die Nacht Der Himmel” – obie wyrosły w Ogrodach Faraonów – ta druga robi największe wrażenie budząc największe przerażenie u wrażliwego słuchacza/widza. Centralny motyw opowieści Herzoga o wampirze stanowi muzyka „Bruder des Schattens” oparta w całości na partiach chóralnych Church Choir Essemble z Monachium wspieranych przez Boba Eliscu na oboju, charakteryzujących się równie diaboliczną, falującą linią melodyczną co powyższe „Nocne niebo”. Co ciekawe, „Bruder des Schattens” wyraźnie nawiązuje do wspomnianego tu utworu „Aguirre I” dyskontując po mistrzowsku modelowy wzór nagrania zamieniając syntetyk („Choir Organ”) na prawdziwy chór.

Sugestywność obrazów kreowanych przez muzykę Popol Vuh jest wprost proporcjonalna do wymownej siły „krzyku ciszy” w filmach Herzoga***. Wszystkie te niesamowite dźwięki wypływające z głębi „atonalnego” serca Floriana, które zawsze biło na przekór powszechnym trendom muzycznym, przemawiają dziś donośniej, całkowicie niezależnym głosem garstki poważnych twórców gotowych docenić tamtą niezwykłą magię modularnego magnetyzmu Popol Vuh we własnych poczynaniach artystycznych (The Silverman, Steven Wilson, Tangerine Dream).

 

Tekst opublikowany w związku z 9. rocznicą śmierci Floriana Fricke.

Słowa podziękowania dla Dolfa Müldera za rekomendację artykułu o Popol Vuh w 15 numerze dwumiesięcznika SHINDIG! i wyrazy uznania dla Jego bezinteresownej działalności na rzecz rozwijania wiedzy na temat tej niemieckiej grupy na stronie www.popolvuh.nl

* – cytat z artykułu Stuarta Heaneya pt. Mirage Music, Popol Vuh's spectral soundtracks to the early films of Werner Herzog, w którym autor określa Mooga 3 słowami „a megalithic behemoth of an instrument”, str. 30 brytyjskiego dwumiesięcznika SHINDIG! nr 15 marzec – kwiecień 2010.

** – cytat z napisanej przez autora anglojęzycznej recenzji płyty Popol Vuh Aguirre opublikowanej na stronie www.popolvuh.nl

*** – cytat z artykułu Stuarta Heaneya pt. Mirage Music, Popol Vuh's spectral soundtracks to the early films of Werner Herzog ze str. 32 brytyjskiego dwumiesięcznika SHINDIG! nr 15, Marzec – Kwiecień 2010.
 

 

Zdjęcia:

Popol Vuh
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.