ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 25.11 - Poznań
- 26.11 - Kraków
- 26.11 - Warszawa
- 26.11 - Kraków
- 27.11 - Poznań
- 27.11 - Rzeszów
- 28.11 - Lublin
- 29.11 - Kraków
- 01.12 - Warszawa
- 29.11 - Olsztyn
- 30.11 - Warszawa
- 30.11 - Kraków
- 30.11 - Sosnowiec
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
 

felietony

12.12.2010

Głuchy Koń a sprawa polska

Doda została gwiazdą dziesięciolecia. Można popaść w zadumę. Albo w depresję. Albo i nie, bo poco? Jak mawia miejscowy klasyk, Kolega Magister Tarkus: "Każdemu jego porno", albo też "O tu mnie boli ze śmiechu". Ale cóż – jaka dekada - taka gwiazda. Albo jaki rynek – taka gwiazda. Albo jaka publiczność – taka gwiazda.

 Od razu po przeczytaniu tego niusa przypomniał mi się artykuł, bodajże w Polityce, w którym autor bardzo ubolewał na stanem wychowania muzycznego w polskich szkołach, że obecny system jest taki, żeby raczej zniechęcić do słuchania muzyki. Za moich czasów faktycznie taki był. Od najmłodszych klas "katowanie" muzyką klasyczną, uczenie się na pamięć życiorysów kompozytorów na zasadzie – "Moniuszko wielkim artystom był", śpiewanie pieśni, które dla przeciętnego dzieciaka były równie atrakcyjne, jak zimna owsianka. Potem pisanie jakichś nutek po pięcioliniach, jakieś dominy, czy dominanty, subdominanty. Na co mi to wszystko było, jeżeli z tych lekcji nie zapamiętałem ani jednej nuty, niczego, co by w przyszłości na coś mi sie przydało. Przeglądałem sobie program kształcenia muzycznego młodych ludzi w gimnazjum – nic się nie zmieniło. Dalej o tym wszystko można powiedzieć, tylko nie to, że zachęca do samodzielnego pogłębiania wiedzy muzycznej. Ale o szczegółach tego gniota – niżej.

Z muzyką to jak z seksem. Najważniejszych, tych faktycznie ważnych i potrzebnych wiadomości w tym temacie dostarcza(ało) podwórko – czyli koledzy, Internet (teraz), i tak dalej, i tak dalej. Przy czym podwórkowa akademia seksu zwykle nie stoi na najwyższym poziomie nauczania, o tyle dokształt muzyczny bywał naprawdę bardzo, bardzo wartościowy. Jeden z moich kolegów czasami zamiast do szkoły uczęszczał na miejscowy cmentarz żydowski, gdzie on i jego najczęściej starsi koledzy palili papierosy, grali w karty i słuchali muzyki, z kasetowego, "napędzanego" bateriami R-20 Kaprala. Led Zeppelin, Black Sabbath, Pink Floyd, Uriah Heep, Budgie i wiele innych. Mimo bardzo niepedagogicznych okoliczności, otrzymał solidne podstawy wiedzy muzycznej – to później procentowało. Ze mną było inaczej – od najmłodszych lat słuchałem Trójki, niekoniecznie audycji muzycznych, raczej gadanych, ale swoją porcje Slade, Claptona, Abby i tym podobnych dostałem. Poza tym mój papo lubił jazz, muzykę klasyczną, a mieszkanie było niewielkie. Siłą rzeczy też musiałem tego słuchać. Zindoktrynowany od najmłodszych lat, też sam sobie puszczałem I koncert fortepianowy Czajkowskiego, albo V symfonię Van Beethovena, a czasami Sen Nocy Letniej, nie mówiąc już o "Bolerze" Ravela, które było na samym szczycie mojej play-listy. I byłoby ślicznie gdybym pewnego dnia nie zaczął poważniej słuchać muzycznych audycji w Trójce. Dlatego obecnie muzyki klasycznej słucham sporadycznie. Ale to już jest całkiem inna historia. W każdym razie ci, co pozostali na wiedzy szkolnej na pewno nie słuchają już niczego. Albo Dody. Na dobrą sprawę można się zastanowić, czy jest się o co strzelać? Czy to takie ważne? Można byłoby w ogóle zlikwidować wychowanie muzyczne w szkołach, prawdopodobnie bez większej straty dla wszystkich zainteresowanych, jeżeli jest w takiej formie, jak Polityka opisuje. Oj przepraszam, nie dla wszystkich – spora rzesza nauczycieli tego przedmiotu straciłaby źródło zarobkowania. A może wychowanie muzyczne w obecnym kształcie jest tylko po to, żeby ci nauczyciele mieli jakieś zajecie, a uczniowie w tej układance są elementem absolutnie marginalnym, o ile nie w ogóle zbędnym?
Ale tak na logikę – cos jest do kitu, nie działa, trzeba oszczędzać – no to zlikwidujmy. Widocznych strat społeczeństwo nie poniesie, bo to i tak społeczeństwo głuchych (¼ płyty rocznie na statystycznego obywatela). Ci, co będą bardzo chcieli się coś dowiedzieć, coś ciekawego posłuchać – dadzą sobie sami radę. Tak jak do tej pory. Już słyszę odgłosy prucia dartych szat – Przecież jak to tak? Zlikwidować, wywalić – a tym samym pozbawić młodzież jakiegokolwiek przetarcia muzycznego? Proszę bardzo – poniżej przykładowy zestaw propozycji tematów zajęć wychowania muzycznego dla uczniów gimnazjów, wg programu nauczania muzyki:

1. „Jeszcze troszeczkę lata na powitanie jesieni” – nauka piosenki Wakacje.
2. Muzyczna prehistoria.
3. O tym jak w starożytnej Grecji i Rzymie bywało.
4. Muzyka na bożą chwałę. Najstarsze zabytki muzyki polskiej.
5. Polska muzyka ludowa – tradycje i teraźniejszość. Nauka kanonu Był Duda.
6. Renesansowe granie i śpiewanie. „Złoty wiek muzyki polskiej”.
7. Jesienne klimaty – nauka piosenki Pocztówka z Beskidu.
8. Barokowe muzyczne brzmienia.
9. Miłośnicy koncertów, oper i oratoriów. Twórczość J. S. Bacha, G. F. Handla, A. Vivaldiego.
10. Klasycyzm – epoka prawdy, doskonałości i rozumu.
11. Wiedeńscy mistrzowie muzyki. Nauka gry fragmentu melodii Śpiew pasterza z VI Symfonii F -dur
L. van Beethovena.
12. Muzyka etniczna rożnych kultur i narodów.
13. Romantycznie o romantyzmie.
14. Tradycje Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Nauka pastorałki Chrystus się narodził.
15. Opera i dramat muzyczny. La donna e mobile i inne przeboje operowe.
16. Lekki oddech operetki. Nauka Galopu J. Offenbacha z operetki Orfeusz w piekle.
17. Zima w muzyce. Nauka piosenki Z kopyta kulig rwie.
18. Muzyka programowa. Poemat symfoniczny Wełtawa.
19. W karnawałowym tanecznym rytmie. Nauka podstawowych kroków salsy.
20. Ukochana ojczyzna – kompozytorzy szkół narodowych.
21. Kobiety inspiracją dzieł wielkich artystów. Nauka piosenki Nie zakocham się w tobie.
22. Wybitni kompozytorzy polskiego romantyzmu, twórczość F. Chopina, S. Moniuszki,
H. Wieniawskiego.
23. Muzyka w wiosennym nastroju. Nauka piosenki Chodź pomaluj mój świat.
24. Impresjonizm w muzyce.
25. Muzyczne pokolenie Młodej Polski, twórczość K. Szymanowskiego, M. Karłowicza,
I. J. Paderewskiego.
26. Cały ten jazz. Popularne style w muzyce jazzowej.
27. Musicalowe szaleństwa. Opracowanie melodii Sunrise, sunset z musicalu Skrzypek na dachu.
28. Historia Polski w słowach pieśni. Nauka Mazurka Trzeciego Maja.
29. Polska muzyka współczesna, twórczość K. Pendereckiego, H.M. Goreckiego, W. Lutosławskiego.
30. Oskarowa gala muzyki filmowej – muzyka na dużym ekranie.
31. Poezja śpiewana. Nauka piosenki B. Okudżawy Francois Villon.
32. Muzyka znana i lubiana, nauka melodii Love me tender, z repertuaru E. Presleya.
33. Muzyczne pożegnanie. Nauka piosenki Dni, ktorych nie znamy.

I co? Co z tego jest w stanie zainteresować przeciętnego nastolatka? Nic. Do kogo dopasowany jest ten program nauczania? Dla uczniów? Wolne żarty. Ten program jest równie drętwy jak ten, którym mnie indoktrynowano muzycznie w podstawówce ponad trzydzieści lat temu – zmiany są zaledwie kosmetyczne, dalej muzyka w szkole kończy się w XIX wieku, w najlepszym razie w pierwszej połowie XX, śladowe ilości muzyki popularnej, jazzu. Muzyka klasyczna dla przeciętnego słuchacza jest niestrawna. Zmuszać dzieciaki do jej słuchania? Bez sensu. No ale nie będą wiedziały kto to jest Chopin – zakrzykną ortodoksi - No i co z tego, i tak nie wiedzą. Jeżeli przeciętnemu dorosłemu Polakowi Chopin się z czymś kojarzy to na pewno częściej z wódką niż z muzyką. A przynajmniej z takim Chopinem obcuje częściej. No to jak nie muzyka klasyczna to rozrywkowa. I tu też trudna sprawa – no bo jaka? Współczesna? Bez jaj. Współczesna muzyka rozrywkowa to głównie dodatek do teledysków. Saute nie do przejścia. Czyli trzeba raczej sięgnąć do klasyki. Może Czerwone Gitary? Dużo bardzo melodyjnych piosenek o niezłych tekstach – co z tego, że nie do końca zrozumiałych dla przeciętnego kilkulatka, niby te co teraz śpiewa są dla niego zrozumiałe? Beatlesi, Abba? Jak najbardziej. Może sięgnąć do czasów przed rock'n'rollem i zastanowić się nad Nat King Colem, Luisem Armstrongiem, a jeżeli się upierać przy muzyce klasycznej, to może coś z muzy nieco podkasanej – jakieś operetki? Akurat to jest w programie. Może by się też w tym przypadku przydało skonfrontować dźwięk z obrazem? Jakieś fajnie wydane DVD, oczywiście w jak najlepszym wykonaniu, oczywiście nie w całości – ale co ciekawsze fragmenty? A może dobrze byłoby stworzyć bazę video-clipów, koncertów? Przecież DVD, telewizor nie jest obecnie dobrem luksusowym, chyba w każdej szkole jest? Do tego przyzwoity sprzęt audio. Może zebrać trochę utworów, przetestować na dzieciakach, a potem z tych , które dzieciakom najbardziej się podobały stworzyć muzyczną bazę do wykorzystania w ramach dydaktyki? Może trzeba by zainwestować parę groszy... no ale... Beznakładowo się nie uda. A może by jakieś fonoteki w szkolnych bibliotekach? Kiedyś były takie w publicznych, ale zdaje się, że zostały zlikwidowane z powodów prawnych. A może by je zreaktywować, tyle że na nieco innych zasadach. Wiadomo, że obecnie nie ma praktycznie komputera bez nagrywarki, wiadomo, że płyta pożyczona od razu pójdzie do przegrania. No to żeby był wilk syty i owca cała pobierajmy opłaty – powiedzmy 2, 3 złote za dzień, albo za przegranie na miejscu – połowa dla Zaiksu, połowa dla biblioteki na nowe płyty i nowy sprzęt. Poza tym zawsze można byłoby wprowadzić pięcioletnią karencję na nowe tytuły. Powiedzmy, że teraz do bibliotek wchodzą rzeczy wydane najpóźniej w 2005 roku. Ale to trzeba by było pójść trochę na udry z wydawcami. A nie od dziś wiadomo, że polskie państwo z nikim na udry nie pójdzie, bo nikt tam nie jest tym zainteresowany. Jedynymi, którym polskie państwo demonstruje swoją siłę jest zwykły obywatel. Działanie w interesie społecznym absolutnie nie interesuje państwa polskiego.
A jeżeli zachcemy coś zmienić... Wtedy zaczyna się robić mocno pod górkę. Konia z rzędem temu, kto opracuje sensowny program wychowania muzycznego w szkołach. Jak to powinno wyglądać – jeżeli obecny w gruncie rzeczy odstrasza od muzyki? O ile za taki sensowny program oświaty muzycznej faktycznie należałby się porządny rumak, to juz cała stajnia powinna przypaść temu, kto znajdzie odpowiednich ludzi do wdrażania tego programu. Jeżeli to będą robiły te same panie co teraz, po jakimś przeszkoleniu – to nie ma mowy, to się nie uda. Osoby, które uczą muzyki w niższych klasach podstawówki, w ramach tzw. nauczania zintegrowanego są po jakichś kursach i tyle. Na temat ich ogólnej wiedzy muzycznej nie mogę mieć dobrego zdania, gdyż oni należą do tego niesłuchającego nic społeczeństwa. No to jak pani, która uważa Rubika za muzykę klasyczną (czytaj poważną), może czegokolwiek nauczyć dzieciaka?
Powyższe dywagacje są klasycznym przykładem sztuki dla sztuki. Nie wierzę, żeby ktoś miał się tym zająć tak na poważnie. W gruncie rzeczy jaki to jest problem? W kraju, w którym nie czyta się książek, ma ktoś mieć jakieś większe rozeznanie w muzyce?
Zasadniczo może jest to nieco wydumany problem. Ale przekłada się to na inne dziedziny życia kulturalnego i nie tylko. Statystyczny Polak kupuje ¼ płyty i ½ książki rocznie, a biorąc pod uwagę, że statystyczny Polak nie istnieje czyta i słucha w najlepszym razie 15 – 20 procent naszego społeczeństwa. Reszta nie. Nie czytamy, nie słuchamy, nie myślimy.  Głupiejemy, kurde. Niedobrze.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.