strona 2 z 6
Paweł Horyszny
2017 jest rokiem ciekawszym od kilku poprzednich. Szału nie było, ale to i owo do posłuchania się znalazło.
1. MIKE OLDFIELD – „Return To Ommadawn”
Jedni powiedzą, że Staropól pojechał po sentymencie (jak J.J. Abrahams przy „Przebudzeniu Mocy”) , ja natomiast powiem, iż jest to powrót nie tylko do formuły klasycznych dzieł Mike’a, lecz również do formy/weny twórczej tamtych czasów Mistrza Oldfielda. Płyta zachywca przy każdym kolejnym odsłuchu.
2. ØRESUND SPACE COLLECTIVE – „Hallucinations Inside the Oracle”
Moi “kosmiczni” ulubieńcy nie odpuszczają. Kolejne wydawnictwo, 4 kobyły (czyt. utwory po ok. 20 minut każdy), nie nużące przez choćby sekundę! Wyczyn godny prawdziwych mistrzów. Wszystkie kompozycje wyborne, transowe, powalające mnogością pomysłów i niesamowitym wykonaniem.
3. ROGER WATERS – „Is This The Life We Really Want?”
Nowy produkt byłego lidera Pink Floyd wywołuje (z tego co zauważyłem) dość skrajne emocje. Osobiście podszedłem do tematu w miarę lekko. Na pewno drugie „Amused to Death” to nie jest i skrajny pesymizm Watersa uwypuklony tutaj został może aż do przesady jednak to wciąż kawał świetnej muzyki. Kuleją też wprawdzie partie muzyczne (brakuje takiej lokomotywy jak Clapton na „Pros & Cons Of Hitch-Hiking”, czy Beck na „Amused To Death”), ale to wciąż krążek na poziomie.
4. KITARO – „Sacred Journey Of Ku-Kai, Volume 5”
To już kolejna odsłona przepięknej podróży (nie tylko muzycznej) inspirowanej 88-oma pielgrzymkami do buddyjskich świątyń na japońskiej wyspie Shikoku. Być może nie tak spójna i ujmująca na chociażby część czwarta, jednak wciąż piękna i przykuwająca uwagę.
5. VESPERO – „Shum-Shir”
Bracia Moskale swoim ósmym wydawnictwem studyjnym podkreślili swoją dojrzałość muzyczną. Krążek jest niezwykle wciągający i klimatyczny. Na pewno najlepszy jaki dotąd nagrali.