ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
- 03.12 - Gdańsk
- 04.12 - Wrocław
- 05.12 - Kraków
- 06.12 - Warszawa
- 04.12 - Poznań
- 05.12 - Warszawa
- 06.12 - Kraków
- 07.12 - Szczecin
- 06.12 - Kraków
- 06.12 - Jarosław
- 07.12 - Dukla
- 07.12 - Warszawa
- 08.12 - Warszawa
- 11.12 - Katowice
- 18.12 - Wrocław
- 01.02 - Warszawa
- 04.02 - Kraków
- 09.02 - Warszawa
- 21.02 - Gliwice
- 01.03 - Warszawa
- 02.03 - Kraków
 

felietony

17.01.2017

Muzyczne podsumowanie roku 2016 według redaktorów ArtRock.pl

Muzyczne podsumowanie roku 2016 według redaktorów ArtRock.pl
Jak w każdym roku na Artrock.pl nie przeczytacie jednego zestawienia. Cenimy sobie subiektywne opinie naszych redaktorów, a także ich swobodę wypowiedzi. Na kolejnych stronach możecie przeczytać muzyczne podsumowania 2016 przygotowane przez poszczególne osoby, które publikowały na naszych łamach (kolejność alfabetyczna). Zachęcamy do lektury!

strona 1 z 7

Mariusz Danielak

Miniony rok był przede wszystkim bardzo bolesny. Odeszło bowiem w nim wielu wyjątkowych artystów. Przy okazji przypomniał, że ci podziwiani, niezniszczalni i od kilkudziesięciu lat kładący podwaliny pod muzykę rockową twórcy są jednak śmiertelni… To niezwykle smutne, ale pewnie coraz częściej będą pukać do bram tego ponoć lepszego ze światów. Nie ukrywam, że najbardziej przeżyłem odejście Piotra Grudzińskiego. Jakże młodego, ambitnego muzyka, który tyle miał jeszcze przed sobą. Pewnym paradoksem jest to, że 2016 rok był… rokiem jego ukochanego Riverside. Nie tylko ukazała się wyjątkowa płyta Eye Of The Soundscape, ale też pierwsza biografia formacji. Do tego lider zespołu, Mariusz Duda, pojawił się aż na trzech albumach (Meller Gołyźniak Duda, Iamthemorning, Music Inspired by Alchemy), a grupa zbierała kolejne prestiżowe nagrody. Pod koniec roku warszawianie wyprzedali w ciągu niemalże chwili dwa występy, dwóch z nich przygotowuje solowe materiały. I tylko smutek przychodzi wraz z myślą, że z Piotrem na pokładzie mogłoby być jeszcze piękniej…

Rok 2016 nie pozostawił według mnie po sobie płyt wybitnych, epokowych. Albumów, które przejdą do kanonu gatunków. Dlatego cieszyłem się z płyt solidnych, zarejestrowanych przez „sprawdzonych” artystów, którzy zazwyczaj nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Płyt, które tym samym najczęściej gościły w moim odtwarzaczu, co ostatecznie stało się wyznacznikiem dla umieszczenia ich w tym podsumowaniu. Po raz kolejny zatem rzetelnie sponiewierał mnie szwedzki Evergrey idealnie łącząc ciężar i agresję z progresywną formą ubraną w piękną melodię (The Storm Within). Zapisany na płycie utwór tytułowy to chyba najlepsza kompozycja w ich 20 – letniej historii. I tylko szkoda, że jakoś u nas kompletnie nie został ten album zauważony. W tej progresywno - metalowej szufladzie ładnie zaprezentowali się jeszcze weterani z Fates Warning (Theories Of Flight). Rzadko nagrywający szwedzki Karmakanic przypomniał się bardzo udanym Dot, a Neal Morse po raz kolejny stworzył dwupłytowego kolosa (The Similitude Of A Dream), który tradycyjnie na początku przygniótł nadmiarem wszystkiego, by potem zachwycić aranżacyjnym bogactwem pomysłów.

Ciekawym materiałem popisał się Southern Empire - odprysk od nieistniejącej australijskiej Unitopii, zaś trzecia płyta solowego projektu Kallego Wallnera z RPWL, Blind Ego, okazała się najciekawszą w jego dyskografii (Liquid). Nie zawiedli mnie też bardzo lubiani u nas Norwegowie z Airbag (Disconnected), na których tegoroczne polskie koncerty czekam z dużą radością. Niby od lat grają to samo, ale Floydowy klimat i nastrój potrafią tworzyć wyjątkowy. No i jeszcze The Pineapple Thief (Your Wilderness), który od dwóch albumów stawia na prostszą, bardziej piosenkową formę i jest w tym naprawdę intrygujący.

Na naszym rodzimym podwórku także pojawiło się kilka mocnych premier (Meller Gołyźniak Duda – Breaking Habits, Sorry Boys – Roma, Brodka – Clashes), jednak najbardziej zaimponowali mi panowie z Votum nagrywając na Ktonik absolutnie światowy materiał. I jeszcze coś do oglądania. W tej kategorii na pierwszym miejscu jest Live At Rockefeller Music Hall Norwegów z Leprous. W telewizorze rozwalają tak samo, jak na żywo w klubie.

Czytaj na stronie: 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7