Rzeczywiście, „Knell” jest dużo bardziej posępny i odludny niż jego poprzednik „Nihil” (2006). Ta przygniatająca atmosfera to efekt wyraźnego kontrastu pomiędzy głośnymi, agresywnymi pasażami, a momentami totalnego wyciszenia i przygnębienia. W połączeniu z motywami, które nierzadko są oparte na niespotykanych i nietypowych tonacjach, daje to utwory, które świadomie wywołują negatywne emocje.
Bardzo wyraźnym staje się fakt, że mamy tutaj do czynienia z ambitnymi i wizjonerskimi artystami dźwięku. NUCLEUS TORN od zawsze dążył do łączenia głębi muzyki klasycznej i energii rocka, by stworzyć jednolite dzieło sztuki. Na „Knell” ten urzekający ansambl zbliżył się do swojego celu jak nigdy wcześniej. Dlatego główny mózg zespołu, Fredy Schnyder, jest słusznie dumny z najnowszego dzieła: „Ten album tworzy światy, które nie były wcześniej odkryte. Każdy słuchacz podążający w nich za nami, wcześniej czy później zdobędzie dostęp to emocjonalnej głębi „Knell”. Ten album jest niepokojący i poruszający – jak życie i śmierć”.