Scena gościła głównie zespoły ze Śląska, z małym wyjątkiem - z Pomorza przyjechał zespół współzałożyciela Behemotha - Hell-Born. Zwieńczeniem dnia był występ Romana Kostrzewskiego z Katem, z nowym perkusistą (po odejściu Irka Lotha już coraz mniej Kata w Kacie). Występ bardzo poprawny, aczkolwiek nie rzucił mnie na kolana. Usłyszeliśmy głównie kawałki z nowego wydawnictwa "Popiór", pomiędzy którymi było też kilka starszych utworów. Ciekawym wydarzeniem był koncert zespołu-legendy - Destroyers. Istnieją niedużo krócej od headlinera, bo od 1985 roku, z tą różnicą, że na początku lat 90-tych zawiesili działalność i obecnie tylko koncertują. Bardzo interesujący był także występ Mentora, tym bardziej że grali na własnym podwórku. Bardzo ucieszyła mnie zapowiedź organizatora, że kolejny Metal Doctrine Festiwal znowu będzie na wolnym powietrzu.