Jest już na rynku, nakładem Inside Out Music, kolejny solowy album Steve'a Hacketta zatytułowany Wolflight. Jak pisze artysta to "dziki zestaw rozpoczynający się od wilczego wycia". Wolflight to pierwsza solowa płyta Hacketta od czasu Beyond The Shrouded Horizon z 2011 roku. Nie brakuje na nim symfonicznych brzmień i ściany gitarowego dźwięku, bedących znakiem rozpoznawczym artysty. Obok nich pojawiają się selektywne, akustyczne brzmienia, a całość ma oznaczać nowy rozdział w karierze gitarzysty. Dziesięć nowych kompozycji Steve'a Hacketta zabiera słuchaczy w podróż w czasie i przestrzeni i jest wędrówką przez światy równoległe. Odwiedzimy różnorodne kultury - od Grecji w "Corycian Fire" do Dalekiego Wschodu (tytułowy "Wolflight") aż po Stany Zjednoczone widziane oczami Martina Luthera Kinga ("Black Thunder"). Z artystą powracamy też do jego wspomnień z dzieciństwa ("The Wheel's Turning") i trudnych tematów przemocy domowej. - Moja płyta dotyczyć będzie każdego, kto walczy o swoją wolność, kto jest w podróży do swojego wnętrza - opowiada Hackett. Obok głównego bohatera płyty, który gra na akustycznej gitarze i arabskiej lutni oraz śpiewa, słyszymy też jego stałych współpracowników: Rogera Kinga (klawisze, elektronika), Gary'ego O'Toole'a (perkusja), Roba Townsenda (saksofon, duduk), Nicka Beggsa (bass) i Amandę Lehmann (wokale). Są też goście z daleka - Malik Mansurov gra na rarze, a Sara Kovaks na didgeridoo. Studio Hacketta odwiedził też basista Yes, Chris Squire, który zagrał w "Love Song to a Vampire" (to ten utwór o przemocy domowej) i Hugo Dagenhardt ("Dust and Dreams").