Kilka dni temu ogłoszono długą listę zespołów, które wystąpią w czerwcu w Gdańsku – wśród nich legendy i nowe twarze, artyści polscy i przybysze z daleka. Dowiecie się również, którego dnia i na której scenie wystąpią. Rozpoczęto także przedsprzedaż biletów jedno- i dwudniowych. Organizatorzy tak piszą o tegorocznej edycji:
Program Mystic Festival 2025 (4 - 7 czerwca) ma już dla was coraz mniej tajemnic. Dzięki temu łatwiej będzie wam zaplanować pobyt na festiwalu. Oczywiście, liczymy na to, że spędzicie z nami cztery dni – od dzisiaj karnet kosztuje 849 złotych. Do sprzedaży trafiły również bilety jednodniowe (359 złotych) i dwudniowe, w cenie 569 zł.
Brzmienia nowe, śmiałe, poszukujące? Trochę tego mamy. Szwedów z Imminence nie trzeba reklamować fanom takich dźwięków, ich wizjonerskie ujęcie metalcore’a mówi samo za siebie. SiM – czyli Silence iz Mine – przybywają do nas z Japonii, gdzie od dwóch dekad kreują własny muzyczny świat, łączący metal z hip-hopem, a nawet… ska. Fanom anime „Atak Tytanów” nie trzeba ich przedstawiać. Progresywny rock kojarzy się zwykle ze złotą epoką tego gatunku, który rozkwitał pół wieku temu, ale Port Noir przenoszą go w XXI wiek. Unprocessed też grają progresywnie, wirtuozersko, ale zarazem znacznie bardziej agresywnie i z metalcore’owym nerwem. Brytyjczycy przodują ostatnio w wyznaczaniu nowych kierunków w ciężkiej muzyce i Split Chain jest kolejnym z pionierów – co prawda słychać w tej muzyce brzmienia doskonale znane z przełomu XX i XXI wieku, od shoegaze’u po nu-metal, ale czy ktoś wcześniej tak je łączył? Graphic Nature to nu-metalcore podbity zimną jak lód elektroniką, muzyka nieprzyjazna i fascynująca zarazem. Progresywną wizję post-metalu roztacza Blindead 23, który wciągającym mini-albumem „Vanishing” rozpoczyna nowy etap swojej odysei. Heave Blood & Die za nic mają gatunkowe granice, zderzając post-punk z hardcorem, by za chwilę skręcić w stronę progrocka. Panowie z deathcore’owego Paleface Swiss poznali się ponoć na koncercie Slipknot i słychać to w ich żądnej krwi muzyce, choć jak każdy drapieżnik wybierają własne ścieżki. HÉR to lokalny, gdański zespół, ale wypływa na szerokie wody. „Ich minimalistyczne, oparte na skrzypcach i saksofonie rytuały stopniowo spychają świat coraz dalej z jego osi” – twierdzi brytyjski „Metal Hammer” i nie sposób się nie zgodzić. Fińska grupa Luna Kills, z charyzmatyczną Lottą przy mikrofonie, łączy nu-metal z muzyką z gier wideo i to naprawdę działa! Z kolei ponury, nasycony skrajnymi emocjami metalcore jest domeną warszawskiego Last Penance.
Wolicie bardziej tradycyjne brzmienia? Na koncercie nowojorskiego Castle Rat będzie tak: The Rat Queen zetnie swoim mieczem łby pozerom. Wszyscy pozostali posłuchają znakomitego, klasycznego heavy/doom metalu. Ich rodacy z Bewitcher podniosą wam tętno swoim diabelskim speed’n’rollem, podobnie jak brytyjski Hellripper, który na pełnych obrotach ściga się z dziedzictwem Venom, Motörhead i Sabbat. Inhuman Nature to thrash / heavy metal z Londynu, żadnych dróg na skróty, riffy którymi można się skaleczyć. Bad Touch przypomną nam skąd to wszystko się wzięło – klasycznym, opartym na bluesie hard rockiem, pamiętającym lata świetności Led Zeppelin czy Free.
Hatebreed – wiadomo, jeńców nie biorą. Nie mogło być inaczej, skoro do skonstruowania tej broni użyto silnika Slayera i pancerz amerykańskiego hardcore’a. Podobno Brytyjczycy z Grove Street zaczęli grać dla zabawy, ale dziś z ich muzyką nie ma żartów – to crossover łączący siłowe, hardcore’owe riffy z thrashową jazdą.
Stoner, doom, sludge, pustynne burze i piwniczne widziadła? Zawsze mile widziane na Mystic Festival! Muzyka Elder czerpie soki z doom i heavy metalu, ale kwitnie wszystkimi kolorami psychodelicznej tęczy – kto wejdzie do tego magicznego świata, nie znajdzie drogi powrotnej.
Sun Dont Shine to wciąż jeszcze nowy szyld, nie wszyscy znają, więc przedstawmy personel – Kenny Hickey (Type O Negative, Silvertomb), Kirk Windstein (Crowbar, Down), Johnny Kelly (Type O Negative, Silvertomb) i Todd Strange (Crowbar, Down). W ich muzyce naprawdę nie świeci słońce. „Życie cię zabija” – ostrzegają Dopethrone w tytule numeru otwierającego ich najnowszy album „Broke Sabbath”. A jeśli życie nie da rady, Kanadyjczycy was dobiją miksturą wszystkiego, co w muzyce ciężkie, brudne i złe. Tundra rock to odpowiedź z Północy na pustynne, stonerowe brzmienia z Ameryki – Slomosa wie do czego służy riff i nie zawaha się go użyć. Pozostajemy w Norwegii. Bokassa czasem porównywani są do swoich rodaków z Turbonegro i Gluecifer, i coś jest na rzeczy – to wysokoprocentowa mikstura punka z metalem i stoner rockiem. Rickshaw Billie’s Burger Patrol przybywają z Teksasu, by zrobić wam kuku muzyką, którą próbowali opisać tytułem swojej nowej płyty: „Big Dumb Riffs”. Równie niezapomnianą przygodą będzie spotkanie z doomgaze’owym Faetooth, który przybywa do nas po części z Kalifornii, a trochę z zaświatów.
Oddanym ciemności również przynosimy dobre wieści. Kultowy grecki Zemial, obecnie zasilający koncertowy skład Absu, zaprezentuje również swój autorski koncert, pozwalając nam zajrzeć w czeluście Tartaru. Niderlandzki Soulburn, dowodzony przez Erica Danielsa, gitarzystę z klasycznego składu Asphyx, zaprezentuje perfekcyjnie nikczemne połączenie black i death metalu. Muzyka kanadyjskiego Thantifaxath nie dość, że jest z piekła rodem, to jeszcze piekielnie złożona, jakby King Crimson sprzedali duszę diabłu. Trudno powiedzieć, do której kategorii przypisać Thaw, którzy w 2024 roku przypomnieli o sobie znakomitym albumem „Fading Backwards”. To ponad wszelką wątpliwość muzyczny odpowiednik nieprzeniknionej czerni, choć nie tylko z black metalu wywodzą się ich dźwięki. „Black Metal is Krig” – twierdzą norweskie wiedźmy z Witch Club Satan i nie zamierzamy się z nimi spierać. Totenmesse to black metal z polskim znakiem jakości, ale własną wizją gatunku – ich występ w 2024 roku przerwała burza, wracają więc, by dopełnić dzieła zniszczenia. Martwa Aura nazwą zespołu najlepiej opisuje swoją muzykę, ten funeralny black metal, bez śladu światła.
Ma boleć? Do usług! W nowe stulecie Vader wchodził być może najbardziej bezkompromisowym materiałem w swoim dorobku – dziś nadszedł czas, by przypomnieć wściekłe „Litany” w całości. Czuć zgnilizną? To zbliża się kalifornijski Necrot, ze swoim cmentarnym, nadpsutym death metalem. W podobnej dyscyplinie, ale w brytyjskich barwach, startuje kwartet Celestial Sanctuary – czysta, żywa śmierć. Lekcji brutalnego, ale technicznego death metalu udzielą nam Włosi z Hideous Divinity.
Szczegółowy podział na załączonym plakacie.
BILETY NA FESTIWAL MOŻNA NABYĆ W TYM MIEJSCU.